"Ukryta sieć": Zgadnij, kto to... [recenzja]

Magdalena Koleśnik i Piotr Trojan w filmie "Ukryta sieć" /Karolina Grabowska /materiały prasowe

Kiedy przed kilkoma laty oglądałem fabularny debiut Piotra Adamskiego - "Eastern" (2019), wprawdzie nie wszystko przypadło mi w nim do gustu, jednak reżyser zdobył moją ciekawość oryginalną opowieścią, nieszablonową formą, a nade wszystko chęcią twórczych poszukiwań. I choć nie spodziewałem się, że w kolejnym filmie zamieni to na dość klasyczną, gatunkową narrację w postaci trzymającego w napięciu thrillera, jakim jest "Ukryta sieć", zainteresowanie to podtrzymał.

Napięcie dla thrillera jest mniej więcej tym, czym śmiech dla komedii czy strach dla horroru. Powietrzem. Bez tego film aspirujący do danego gatunku nie ma racji bytu. Niemal przez cały seans "Ukrytej sieci" czułem pewien rodzaj podskórnego lęku, niepokoju, dyskomfortu. Spora w tym pewnie rola Adamskiego, ale przypisywanie mu wszystkich zasług byłoby dalece niesprawiedliwe. Bo jeśli realizacja filmu jest pracą kolektywną, to powodzenie "Ukrytej sieci" (bo uważam, że ta próba się udała) to pochodna co najmniej kilku czynników. 

Reklama

Pierwszym i pewnie najważniejszym jest materiał literacki, czyli scenariusz autorstwa Łukasza M. Maciejewskiego i Jakuba Szamałka, oparty na bestsellerowej powieści tego drugiego. Trudno, by było inaczej, bo Szamałek w uprawianym przez siebie gatunku literackim to uznana firma. Z kolei Maciejewski jest jednym z najzdolniejszych polskich scenarzystów, odpowiedzialnym chociażby za teksty do "Czerwonego pająka" (2015) Marcina Koszałki, "Najmro" (2021) Mateusza Rakowicza czy zaangażowany w pracę przy serialu "Król" (2020) Jana P. Matuszyńskiego na podstawie znakomitej powieści Szczepana Twardocha. I choć, jak dobrze wiemy, z adaptacjami literatury bywa różnie, mam wrażenie, że ryzyko niepowodzenia zostało tu ograniczone do minimum. 

Opowieść o mechanizmie medialnej manipulacji

Bohaterką filmu jest młoda, aspirująca dziennikarka, która wszystkim, łącznie ze sobą, pragnie udowodnić, że czeka ją świetlana przyszłość w tej branży. Szansą dla Julity na zrobienie dużego zawodowego kroku staje się tajemnicza śmierć pewnego popularnego celebryty. Szybko okazuje się, że kwalifikacja tego zdarzenia jako nieszczęśliwego wypadku niekoniecznie musi mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości, a osobą, która najbardziej w to powątpiewa, jest właśnie Julita. Ma ku temu powody, zwłaszcza że zaczyna dostawać coraz bardziej niepokojące sygnały, żeby dała sobie spokój z dziennikarskim śledztwem. Kula śniegowa zaczyna się napędzać. 

Kryminalna intryga to jedno, ale podoba mi się też to, jak ten film mocno osadzony jest we współczesnej rzeczywistości. Bo film Adamskiego, a wcześniej książka Szamałka, to także opowieść o mechanizmie manipulacji czy naszej coraz bardziej zacieśnianej, moim zdaniem nieco niepokojącej, więzi z technologią. To ciekawe, że wcielająca się w główną rolę Magdalena Koleśnik, przed trzema laty w "Sweat" (2020) Magnusa von Horna jako fitnessowa influencerka była królową mediów społecznościowych, które de facto definiowały jej życie, a teraz u Adamskiego staje się ofiarą technologii. Ot, dwie strony medalu, w moim przekonaniu obie dość przerażające. Wielki Brat patrzy.

Wyborowi Koleśnik do tej roli można jedynie przyklasnąć. To aktorka, która ma w sobie duży magnetyzm, ale też trudny do zdefiniowana niepokój oraz melancholię. Widać to było we wspomnianym filmie von Horna, ale także w ciekawej krótkometrażowej "Ondynie" (2019) Tomasza Śliwińskiego. To sprawia, że dylematy, jakie towarzyszą Julicie, są nam bliższe, potrafimy je zrozumieć, a to chyba kluczowe, byśmy podążali w tej historii za bohaterką. Podobnie zresztą jest z Piotrem Trojanem, kolejnym dla mnie nieoczywistym aktorem, który ma tu niewielki, ale bardzo istotny z punktu widzenia fabuły epizod.

"Ukryta sieć": Rzetelnie zrobiony thriller

Literatura kryminalna przeżywa w ostatnich latach w naszym kraju prawdziwy boom. Przekłada się to też siłą rzeczy na branżę audiowizualną, bo po te książki chętnie sięgają twórcy filmów czy seriali. Wyróżnić się jest już coraz trudniej i niestety powoli zaczynamy tonąć w przeciętności. "Ukryta sieć" ponad tę przeciętność wychodzi. Nie spodziewam się co prawda, żeby za kilka lat mówiono o tym filmie jako o klasyku gatunku, ale nie zmienia to faktu, że jest to porządnie i rzetelnie zrobione kino, z trzymającą w napięciu fabułą i szeregiem ciekawych społecznych obserwacji. Tylko tyle i aż tyle.

7/10

"Ukryta sieć", reż. Piotr Adamski, Polska 2023, dystrybutor: Monolith Films, premiera kinowa: 1 września 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ukryta sieć (2023)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy