"Uczciwy człowiek" [recenzja]: "Lewiatan" po irańsku

Kadr z filmu "Uczciwy człowiek" /materiały prasowe

Gdy Mohammad Rasoulof prezentował swój najnowszy film w Kairze, podszedł do niego jeden z egipskich reżyserów i powiedział poruszony, że ta historia mogłaby się wydarzyć w jego kraju. Ta historia mogłaby się wydarzyć również w Rosji, do pewnego stopnia opowiedział już ją Andriej Zwiagincew w filmie "Lewiatan". Niestety to nie daleko posunięta inspiracja irańskiego reżysera, tylko szara codzienność w dysfunkcyjnym państwie.

W 2010 roku podczas kręcenia filmu "Pożegnanie" Mohammad Rasoulof zostaje oskarżony o filmowanie bez zezwolenia i skazany na sześć lat więzienia. Pod wpływem nacisków międzynarodowej opinii publicznej ostatecznie wyrok skrócono do roku, a reżysera warunkowo zwolniono.

Na szczęście władzom nie udało się zamknąć mu ust, nadal odważnie opowiada o trudnym życiu w swojej ojczyźnie. Jego najnowszy film "Uczciwy człowiek" został w zeszłym roku nagrodzony w sekcji Un Certain Regard na festiwalu w Cannes. Teraz wchodzi do polskich kin.

Reklama

Poczciwy 35-letni Reza po przeprowadzce z Teheranu na prowincję wiedzie skromne życie hodowcy złotych rybek. Mieszka wraz z żoną i synem na uboczu, nikomu nie wchodzi w drogę, nie ma zamiaru mieszać się w politykę ani miejscowe układy. Rezygnuje z przywilejów, by zapewnić sobie niezależność. Jednak pewnego dnia jego ziemią zaczyna się interesować związana z władzami korporacja, a to oczywiście oznacza kłopoty. Firma nie zamierza odpuścić, dopóki nie dostanie, czego żąda. A jak wiadomo, wielki biznes nie przebiera w środkach, by osiągnąć cel.

Do tego momentu film przypomina historię opowiedzianą w "Lewiatanie" Andrieja Zwiagincewa. Irański reżyser zderza małego człowieka ze skorumpowanym systemem i pastwi się nad nim niemiłosiernie. Jednak w przeciwieństwie do bohatera rosyjskiego obrazu, Reza ma w sobie upór i odwagę, które nie pozwalają mu złożyć broni. Samotnie staje do nierównej walki, która wystawia na próbę cały jego dotychczasowy system wartości. Przez swoją bezkompromisową postawę powoli zaczyna upodabniać się do przeciwnika. Czy da się toczyć wojnę tak, by nie ubrudzić sobie rąk krwią? Czy opłaca się za wszelką cenę trzymać się zasad, nawet gdy zaczynają cierpieć na tym najbliżsi?

Widzowie, którzy mieli wcześniej do czynienia z kinem irańskiego reżysera, zapewne wiedzą, że nie ma sensu oczekiwać od filmu wartkiej akcji. Zaletą niespiesznego prowadzenia fabuły jest miejsce na przedstawienie scen bez znaczenia dla historii, a jednak nieco rozładowujących ciężar dramatu społecznego. Mamy przyjemność poznać małe guilty pleasure Rezy czy zobaczyć jedną z najbardziej niewinnych scen łóżkowych w historii kina. Kamera najpierw rejestruje szelmowski uśmiech żony bohatera, a następnie już tylko kipiące mleko pozostawione na ogniu.

Niestety "Uczciwy człowiek" pod koniec niepotrzebnie długo błądzi, zanim dotrze do finału, nie udaje się więc uniknąć momentów nużących. Na szczęście mocne zakończenie rozwiewa chwilowe zwątpienie w film Rasoulofa.

Irański reżyser wrzuca swojego bohatera w sytuację bez wyjścia i każe mu podjąć właściwe decyzje, choć doskonale wie, że jest on aktorem antycznej tragedii. Bez względu więc na to, jak postąpi, historia przecież musi skończyć się nieszczęściem. Dlatego nie próbujmy moralizować.

7/10

"Uczciwy człowiek" (Lerd), reż. Mohammad Rasoulof, Iran 2017, dystrybutor: Aurora Films, premiera kinowa: 20 kwietnia 2018 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy