"Twarze Agaty": Ucieczka w sztukę [recenzja]

Kadr z filmu "Twarze Agaty" /materiały prasowe

W "Twarzach Agaty", pełnometrażowym debiucie dokumentalnym Małgorzaty Kozery, zobaczymy wiele oblicz tytułowej bohaterki. Uśmiechniętą, zabandażowaną, po skomplikowanym zabiegu, w końcu zakrywającą część policzka, którą będzie starała się ukryć przed okiem kamery. Wszystkie stanowią wycinki z życia kobiety, która za wszelką cenę stara się nie poddać chorobie i związanemu z nią cierpieniu.

Agata di Masternak w wieku szesnastu lat dowiedziała się, że choruje na naczyniako-tętniaka szczęki i policzka. Lekarze dawali jej maksymalnie dwa lata życia. Powiedzieli jej wprost: "wykrwawi się pani". Ich prognozy się jednak nie sprawdziły. Ponad dwadzieścia lat i czterdzieści operacji później Agata żyje w Londynie, pracuje jako artystka i kontynuuje leczenie. Stres i ból związany z walką z chorobą przelewa na swoją twórczość.

Życie Agaty to cykle spokoju i nawrotów choroby, kolejnych badań i operacji, w końcu ponownych zmagań z bólem i opuchliznami. Odskocznią od problemów ze zdrowiem jest dla protagonistki sztuka. W filmie Kozery główną bohaterkę widzimy przede wszystkim podczas procesu twórczego w jej pracowni lub w gabinecie lekarskim i na sali operacyjnej.

Reklama

Podobnie jak w życiu Agaty, w filmie i sztuce obie płaszczyzny się przenikają. Artystyczne instalacje przechodzą nagle w obrazy rurek, którymi transportowana jest krew i płyn z kroplówki. Prześwietlenie czaszki okazuje się planem nowego obrazu. Ze zbliżenia czerwonych krwinek powstaje abstrakcyjny malunek. Sztuka jest dla Agaty nie tylko sensem życia, ale także stałym elementem procesu leczenia.

Całość składa się na kolaż doświadczeń osoby, która chce żyć mimo przeciwności losu. Agata, a razem z nią także reżyserka i widzowie, szuka sensu swojego cierpienia. Robi to między innymi poprzez rozmowy z ocalałymi ze skrajnych sytuacji. Każdy ma dla niej inną odpowiedź. Są to sporadyczne momenty, gdy dialogi nie dotyczą choroby protagonistki. Przede wszystkim obserwujemy ją w ciszy - nieważne, czy akurat pracuje, czy dochodzi do siebie po kolejnej operacji.

"Twarze Agaty" nie są filmem uwznioślającym chorobę, nie traktują też swojej protagonistki jako bohaterki - chociaż tak określają ją lekarze. Di Masternak widzimy także w sytuacjach, gdy ma dosyć lub cicho prosi o kolejną dawkę leków przeciwbólowych. Dzięki temu jeszcze bardziej z nią sympatyzujemy. Film pokazuje fragment jej walki. Podkreśla jednocześnie, o co ona się toczy.

7/10

"Twarze Agaty", reż. Małgorzata Kozera, Polska 2023.

Film został zaprezentowany w ramach 63. Krakowskiego Festiwalu Filmowego.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy