Reklama

Trzeci cal do szczęścia

"Między światami" ("Rabbit Hole"), reż. John Cameron Mitchell, USA 2010, dystrybutor Kino Świat, premiera kinowa 29 kwietnia 2011 roku.

Przysłowiowej złej baletnicy przeszkadza rąbek wieńczący spódnicę. Nicole Kidman postanowiła udowodnić producentom i czytelnikom serwisów plotkarskich, że pomimo kilogramów zaaplikowanego w czoło botoksu jest jeszcze w stanie zmarszczyć brew i wygrać odrobinę wiarygodnego cierpienia. Zadanie nie lada, wycieczka na dramaturgiczny Mount Everest z paraliżem kończyn. I wiecie co? Zatańczyła to w punkt, bez dublerki.

Przed seansem "Między światami" skonsternowany zapadłem się w fotel. Starzejąca się aktorka, ironicznie komentująca w prasie swoje problemy z ekspresją twarzy, reżyser kojarzony z New Queer Cinema, mający w dorobku musical o transseksualiście z NRD i niepokojąco wieloznaczny tytuł, który w literalnym tłumaczeniu brzmiałby - "Królicza Nora". Spodziewałem się radośnie przegiętej wariacji na temat "Alicji w krainie Czarów" z kobietą w średnim wieku w roli głównej. Czegoś, co wzbudziłoby zazdrość samego Johna Watersa.

Reklama

Mitchell już wcześniej dał się poznać jako bardzo sprawny reżyser, panujący nad atmosferą i skomplikowanymi sieciami relacji emocjonalnych, jednak zarówno "Shortbus", jak i "Cal do szczęścia" zrealizowane były w stylistyce nadmiaru. Niesymulowane odważne sceny seksu i emocjonalne ballady, wykonywane przez kolorowego transseksualnego bohatera, sprawiły, że z łatwością mogliśmy przeoczyć warsztatowy kunszt realizatora.

Tymczasem, Mitchell wydaje się podążać szlakiem wydeptanym przez Todda Haynesa. Od formalnych wprawek, poruszających się wokół szeroko pojmowanej tematyki odmienności, po doskonale zbalansowane, stylizowane kino w rodzaju "Daleko od nieba" i serialu "Mildred Pierce". Trudno byłoby stwierdzić, że w "Między światami" nie ma emocjonalnych skrajności, w końcu film dotyka tematu traumy po utracie dziecka, jednak intensywne, skrywane pod nieco znieczuloną (w porównaniu do najlepszych ról) twarzą Nicole Kidman emocje, są bezpiecznie dozowane. Histeria nie przykrywa historii.

A ta jest niezwykle prosta. Podobnie jak w doskonałym "Blue Valentine" jest on, ona i jest kryzys. Nabrzmiały od przemilczeń ból, spowodowany utratą dziecka, konsumuje całe spoiwo relacji Becci i Howiego. Bohaterowie są rozdarci pomiędzy pragnieniem częściowej amnezji i masochistyczną potrzebą jątrzenia wspomnień. Pomimo tego, przeżywają swoje cierpienia z mieszczańskim fasonem. Bez spazmów, drapania ścian i hektolitrów Wild Turkey. Dlatego, niespodziewanie, dochodząca do siebie po szeregu zabiegów upiększających twarz Nicole Kidman stanowi w filmie atut, nie tylko ze względu na prawdopodobieństwo podobnych ingerencji w twarz bohaterki.

Australijka już raz, w "Godzinach", udowodniła, że jej warsztat nie ogranicza się do unoszenia lewej brwi i nawet z kilkoma warstwami krępującego makijażu potrafi być niezwykle sugestywna. Dzięki pewnej, mniej lub bardziej wymuszonej, oszczędności mimiki romantyczny dualizm życia wewnętrznego i zewnętrznych zachowań zyskał w filmie namacalną formę wyrazu. Grubo ciosana twarz Aarona Eckharta, łącznie z regenerującą się z nadmiaru jadu kiełbasianego fizjonomią Nicole Kidman są doskonałymi ilustracjami truizmu o teatralnym charakterze naszych codziennych zachowań. Ból jest tak dotkliwy i tak banalny jednocześnie. Dlatego ukojenie może być sumą pocieszającej lektury, lampki wina, odrobiny czasu i krztyny wsparcia.

I tak krok po kroczku wygaszana jest emocjonalna obsada bolesnych wspomnień. Dyskretnie, towarzyszymy bohaterom w walce o odzyskanie siebie z każdego z nich. A John Cameron Mitchell rozgrywa to dla nas oszczędnie, skąpiąc kolorów zanurzonemu po uszy w melancholii światu bohaterów.

Na naszych oczach wyrosła kolejna obok trzech Toddów - Haynesa, Solondza i Fieldsa nadzieja kameralnego amerykańskiego dramatu filmowego, przełamując snutą przez dowcipnisiów teorię spiskową, analizującą korelacje pomiędzy imieniem i talentem.

"Między światami" to dla Johna Camerona Mitchella przepustka z fascynującego filmowego getta do głównego nurtu, zaś dla Nicole Kidman zwieńczony oskarową nominacją egzorcyzm przeciwko botoksowej anatemie nałożonej na nią przez producentów.

8/10

Chcesz pójść do kina na film "Między światami" lub na inną interesującą cię produkcję, a nie wiesz gdzie i o której możesz ją obejrzeć? Sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nicole Kidman | Aaron Eckhart
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy