"Toy Story 2 3D": Toy Wars
"Toy Story 2 3D", reż. John Lasseter, USA 1999, dystrybutor: Forum Film, premiera kinowa: 7 maja 2010
Pixar rzadko realizuje sequele. Właściwie "Toy Story 2" było pierwszą kontynuacją zrealizowaną przez zespół Johna Lassetera. Drugą będzie... zapowiedziane na czerwiec "Toy Story 3". Szefowie studia, którego animacje są dzisiaj niemal bezkonkurencyjne, zgodnie twierdzą, że nie mają nic przeciwko sequelom. Pod warunkiem, że trafi im się odpowiednia historia - nie tylko równie dobra, ale lepsza niż poprzednia.
W przypadku wyprodukowanego w 1999 roku "Toy Story 2", nie ma sensu wydłużać napięcia. Zapewnienia twórców nie są kokieterią. Tak, "Toy Story 2" wymiata.
A tak niewiele brakowało byśmy dziś nie tylko nie mieli okazji podziwiać przygód Chudego, Buzza i zgrai w 3D, ale i w pełnometrażowym, kinowym wydaniu. Firma Disney, nie wierząc w ewentualny artystyczny sukces kontynuacji, skierowała film do działu "direct-to-video" tworzącego przeznaczone bezpośrednio na kasety video 4,5 i 6 części "Aladyna", "Króla Lwa" i innych "Mulanów". Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się jak to jest możliwe, że lokalny supermarket sprzedaje "Aladyna 3", podczas gdy wy z przygodami księcia rozstaliście się po części pierwszej, to oto jest odpowiedź.
Animatorzy z Pixara nie mają jednak w zwyczaju odpuszczać czegokolwiek, niezależnie od nośnika przeznaczenia i metrażu. Ruszyli do pracy nad 60-minutowym materiałem, a efekty tak zachwyciły zleceniodawców z Disneya, że pchnęli dodatkowe fundusze na kinową fabułę.
"Toy Story 2" rusza z kopyta. Niezależnie od naszej znajomości, bądź nieznajomości poprzednich przygód ożywionych zabawek, od razu wkręcani jesteśmy w wir zdarzeń, który nieustannie podkręcany dramaturgicznie nie wypluje nas nawet w trakcie napisów końcowych (uwaga! nie wychodzić z kina po zakończeniu projekcji). Znając relacje między postaciami zawiązane w części pierwszej w mig wyłapujemy wszelkie aluzje, ale... nie znając tych relacji - nic nie tracimy. Jak to możliwe? Ano panowie z Pixara w subtelny sposób podają nam wszelkie informacje niezbędne do zrozumienia nawiązań. Nie wiedzieliście, że Buzz był nadętym gburem? To się dowiecie. A to wszystko bez użycia retrospekcji i znikomej ilości przywołań w dialogach. Aż dziw, że specjaliści z Pixara tak ostrożnie podchodzą do kontynuacji.
Film Pixara powstał w 1999 roku, na 2 lata przed "Shrekiem". Zielony ogr poza odorem i nieodłącznym osłem wniósł ze sobą do filmu animowanego intertekstualny humor, który miał być pociechą dla rodziców towarzyszących pociechom w kinie. Spowodował on rozszczepienie filmu na dwie warstwy - wizualny fajerwerk dla dziecka i 6 kwadransów satyry dla rodzica. Pixar do dziś konsekwentnie odmawia podjęcia tej formuły, tworząc filmy, które nie zostawiają dziecka na pastwę feerii błysków, rezerwując śmiech dla rodzica. "Toy Story" zawiera aluzje, damsko-męskie insynuacje itp. ale na poziomie tekstu - w bezpośredniej jego warstwie, dostępnej małym i dużym. Nie znaczy to, że "Toy Story" nie czerpie z historii kina! Czerpie pełnymi garściami - z tradycji westernu konstruując postać Chudego, kina SF i estetyki gier komputerowych w przypadku Buzza, klasyki filmowych pościgów - jak z "Bullita", oraz w odosobnionych przypadkach z cytatów, które nie są jednak główną osnową fabuły.
"Toy Story 2" przypominane jest ze względu na zbliżającą się premierę trzeciej części i przeniesienie w trzeci wymiar. Film nie epatuje żadnymi sztucznymi efektami, w stylu meteorytów, igieł, czy strumieni wody nacierających z ekranu na widza. Trzeci wymiar jest tu zabiegiem kosmetycznym - miłym, cieszącym oko dodatkiem do porywającej opowieści o przyjaźni i człowieczeństwie.
Mimo wszystko jest coś, co "Toy Story 2" zawdzięcza technice 3D. Wydobycie z lamusa, które jako żywo przypomina gest wyjęcia ulubionej niegdyś zabawki z zakurzonego pudła.
9/10