Reklama

"The Last Showgirl": Rola życia Pameli Anderson. Po pokazie płakała ze wzruszenia

Popularne powiedzenie mówi, że to, co dzieje się w Vegas, zostaje w Vegas. Być może dlatego, że ekscytacja przygodą w tym mieniącym się kolorowymi neonami i pokusami miejscu wiąże się z przekonaniem o jej ulotności. Z tym, że będzie trwała ledwie chwilę, a i tak zaraz wrócimy do swojego świata. W "The Last Showgirl" Gia Coppola obrazuje sytuację, w której to właśnie Las Vegas jest całym światem. I odziera to miejsce z jakiejkolwiek iluzji.

"The Last Showgirl": Wielki powrót Pameli Anderson

O filmie Gii Coppoli (wnuczki legendarnego Francisa Forda), która po obiecującym debiucie jakim było "Palo Alto" (2013), zaliczyła wpadkę słabym "Królem internetu" (2020), głośno było w dużej mierze za sprawą wcielającej się w główną rolę Pameli Anderson. Amerykańskiej aktorki postrzeganej jako symbol seksu lat 90. Począwszy od roli C.J. Parker w kultowym tasiemcowym serialu "Słoneczny patrol" przez "Żyletę" (1996) po obyczajowe skandale, jakie stały się udziałem kobiety i jej ówczesnego męża. Zwłaszcza o nich grzmiały tabloidy, a sama aktorka przekonuje, że wręcz przekreśliły jej karierę. W ubiegłym roku na Netfliksie premierę miał zresztą poruszający dokument poświęcony Pameli Anderson, który nie tylko odsłaniał wiele kulisów jej życia prywatnego, ale obrazował również to, że w branży nigdy tak naprawdę nie była traktowana poważnie.

Reklama

Propozycja od Coppoli spadła jej zatem z nieba i widać, że wiele dla aktorki znaczyła. A jak wiele, można było zaobserwować podczas premiery filmu w San Sebastián, gdzie gromka owacja i entuzjazm publiczności po seansie sprawiły, że u Anderson pojawiły się łzy wzruszenia. Rola w jaką wciela się w "The Last Showgirl" jest ze wszech miar symboliczna. Shelley jest tancerką, weteranką rozbieranej rewii wystawianej od lat w jednym z kasyn w Las Vegas. I choć ona widzi w tym przede wszystkim artystyczną wartość oraz korzenie tkwiące we francuskiej burlesce, młodsze koleżanki odzierają ją ze złudzeń. To po prostu zwykła praca, "pokaz cycków i piór",  który pozwala zarobić albo wyrwać się z domu. W dodatku taka, gdzie nie ma żadnych sentymentów. O czym bohaterka przekonuje się podczas obiadu w gronie przyjaciół, kiedy okazuje się, że Le Razzle Dazzle, show, w którym występuje od trzydziestu lat, za dwa tygodnie na stałe schodzi z afisza. Nowi właściciele, prawa rynku. "C'est la vie" - jak mówi w pewnym momencie Shelley.

Film o czasie i nostalgii

A życie, zwłaszcza w takim miejscu, zorientowanym na kult piękna i młodości, obchodzi się z nią brutalnie. Zresztą w jednej ze scen, castingu do kolejnego show, wprost zostaje powiedziane Shelley, że jej czas już przeminął. "The Last Showgirl" jest w istocie filmem o czasie i związanej z nim nostalgii. Skupionym raczej wokół budowania atmosfery, niż posuwającym akcję dynamicznie do przodu. Coppola skupia się na swojej bohaterce, obrazując to jak bardzo jest pogubiona i zdezorientowana. Z jednej strony nie może odnaleźć się w nowej dla siebie rzeczywistości, z drugiej wciąż powracają wyrzuty sumienia związane z zaniedbanym rodzicielstwem dorosłej już córki Hannah.

Widać, że opisywana przez amerykańską reżyserkę materia nie jest obca Pameli Anderson. W tej opowieści o seksualizacji, postępującym wieku, gwałtownej zmianie perspektywy czuje się znajomo. Empatyzujemy z nią niezależnie ile razy w swojej roli przesadzi  - spojrzeniem, mimiką czy teatralnym gestem. A to dzieje się w "The Last Showgirl" często. Wydaje mi się, że cały wic polega na tym, że Anderson nie jest po prostu jakoś wybitnie utalentowaną aktorką, o szerokim spektrum zawodowych umiejętności. Widać to zwłaszcza w konfrontacji ze świetną w roli drugoplanowej Jamie Lee Curtis, a nawet wcielającym się w postać kierownika show Davem Bautistą. Tyle że moim zdaniem nie o to tu idzie. Ważniejsza jest warstwa symboliczna. Mam wrażenie, że to bardziej film o Pameli Anderson jako o osobie, niż Pameli Anderson aktorce. I w tym wypada ze wszech miar wiarygodnie.

Film znalazł się w programie 72. edycji Międzynarodowego festiwalu Filmowego w San Sebastian.

7/10

"The Last Showgirl", reż. Gia Coppola, USA 2024.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy