Reklama

"Ted": Słodkie życie w nieprzyzwoitości

John Bennett ma trzydzieści trzy lata i jest w głębokiej zażyłości... z pluszowym misiem. To nie metafora. To też nie żart. Kilkuletni Johnny chciał, żeby jego pluszak Teddy ożył. Jako, że wigilijne życzenia często się spełniają, dorosły John ma na karku nieco wulgarnego, lubiącego niezłą zabawę i dobre narkotyki - Teda.

Niektórzy mają dwie twarze. Ted ma ich siedem! Jest romantyczny, zabawny, wyluzowany, ironiczny, sensacyjnie seksowny, przerażająco uparty i wzruszająco wierny. Bywa też wulgarny, zbyt często jest na haju, za dużo pije, wciąż przesiaduje na kanapie przed telewizorem i lubi zapraszać do domu prostytutki, kiedy John (Mark Wahlberg) i jego dziewczyna Lori (Mila Kunis) zostawiają go samego.

Ted mieszka z Johnem od lat. Pierwsze słowo wypowiedział w Wigilię i mówi do tej pory. Bawił się razem z Johnem i z nim dorastał. Reżyser ich świata lubi pokazywać zmiany, które zachodzą bardzo szybko. Z iście zadziwiającym tempem zmieniają się też konwencje w jego filmie. Zaczynamy od familijnej, bożonarodzeniowej opowieści i wkraczamy w ramy romansu, po drodze ocierając się o dramat. Jeszcze nie wiemy, że czekają nas pościgi jak z sensacyjnej produkcji rodem, ani że zasmakujemy strachu charakterystycznego dla typowego horroru. Spójności nadaje wszystkiemu tylko komediowy entourage, w który Seth MacFarlane owija kolejne sekwencje "Teda".

Reklama

Mógłby z tego powstać mini serial. "Alf 2"? Nie do końca. Ted jest co prawda włochaty, rudy i ironiczny, ale poza kilkoma powierzchownymi podobieństwami - jest wielce oryginalnym tworem współczesnej popkulturowej wyobraźni. Czyż nie potwierdza tego fakt, że Ted i John to fani Flasha Gordona - kultowej komiksowej postaci przeniesionej na kinowe ekrany przez Mike'a Hodgesa w 1980 roku? Flash to futbolowy gwiazdor, który wyrusza na planetę Mongo, by ocalić ziemię przed atakiem cesarza Ming. O filmie Hodgesa mówi się (z zachwytem!), że to jeden z najbardziej absurdalnych, nieprzewidywalnych, pokręconych i naiwnych filmów science-fiction, jakie kiedykolwiek powstały.

Fabuła "Teda" opiera się na podobnych założeniach i można ją określić używając analogicznych przymiotników. Czeka nas kryzys związku między Lori a Johnem, zaloty bogatego idioty, fantazyjne porwanie, dramatyczna ucieczka i walka o zachowanie kształtu oswojonego świata. To kicz? Może, ale zrobiony z klasą. MacFarlane nie musi się obawiać, że zostanie wygwizdany przez widzów jak Jodie Foster, która w "The Beaver" (polski tytuł: "Podwójne życie") zmusiła Mela Gibsona do prowadzenia psychologicznych dysput z pacynką bobra.

Relacja między Tedem a Johnem dla niejednego psychiatry byłaby, co prawda świetnym materiałem do analizy, ale na jej przeprowadzaniu nie skupia się na szczęście reżyser filmu. Z jednej strony wystarczy mu zaznaczenie faktu, że przyjaźń z misiem jest świadectwem niedojrzałości Johna i jego przywiązania do beztroski studenckiego życia. Z drugiej podkreśla, że John jest idealnym mężczyzną (nie tylko dla Lori), bo obok jest Ted. Czułość, wrażliwość i dobroć mężczyzny kontrapunktują i harmonizują zarazem: męska energia, wulgarne teksty i prostackie zachowanie gadającego, pluszowego misia. Poza tym MacFarlane nie musi zabawiać się z tanią psychoanalizą. Widzowie zaśmiewają się na seansie do rozpuku, bo najwyraźniej dostają to, co chcą - nie kota w worku, - ale pełnowymiarową, mainstreamową komedię opartą na oryginalnym koncepcie. Czego można chcieć więcej w sobotni wieczór? Chyba tylko zimnej puszki coli i kubełka popcornu.

8/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Ted", reż. Seth MacFarlane, USA 2012, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 7 września 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: życia | Ted | "Słodkie życie" | Mark Wahlberg | recenzja | film | Mila Kunis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy