"Szukając Kelly" [recenzja]: Córka kowboja uwiedziona przez islam

Kadr z filmu "Szukając Kelly" /materiały dystrybutora

Takiego westernu jeszcze w kinie nie było. O tym, że Thomas Bidegain znakomicie potrafi bawić się kinem gatunkowym i zachowywać przy tym powagę tematu, wie każdy, kto oglądał znakomitych: "Proroka", "Rust and Bone" lub "Imigrantów" Jacquesa Audiarda. Do tamtych filmów Bidegain napisał scenariusz, "Szukając Kelly" wyreżyserował.

Najpierw były miejscowości zamieszkiwane przez kowbojów. Takie są i we Francji, i w Szwajcarii, i w Wielkiej Brytanii. Nieodzownym elementem garderoby mężczyzn jest w nich kapelusz, najważniejszą wartość stanowi rodzina, a obowiązkiem dziatwy jest posłuszeństwo względem rodziców.

To społeczności raczej konserwatywne, ale tytułowa Kelly, kiedy wchodzi w okres buntu wobec ojca, nie sięga po alkohol, narkotyki ani przygodny seks. Przeciwnie - po kryjomu uczy się arabskiego i studiuje Koran, by móc stać się członkiem żyjącej według zasad szariatu muzułmańskiej rodziny. Ucieka gdzieś na Bliski Wschód. O motywacji dziewczyny niewiele się dowiadujemy, czym reżyser wygrywa. Odciąga w ten sposób uwagę od samej religii. Nie wiemy, czym ta zafascynowała Kelly na tyle, by porzucić rodzinne strony i oddać się posłudze bogu i stojącemu u jej boku mężczyźnie. Dzięki temu film nie jest oskarżeniem islamu, czy szerzej: religii w ogóle, tylko interesującą refleksją na temat niewidzialnej przepaści dzielącej ojców i córki.

Reklama

Reżyser przekonuje, że opisany przez niego przypadek nie jest odosobniony. Na potrzeby scenariusza dotarł do wielu rodzin, które straciły w ten sposób kontakt z dziećmi. Nierzadko uciekinierzy stawali się nawet bojownikami, walczącymi ramię w ramię z islamskimi ekstremistami.

"Szukając Kelly" nie jest próbą odtworzenia takiej historii. To bardziej studium rodzicielskiej determinacji. Wiarygodne dzięki dopracowanemu scenariuszowi i aktorom. Obsesja głowy rodziny, żeby odzyskać córkę, jest tak wielka, że nie liczy się on z nikim ani niczym na drodze. Opętany swoją misją jest tak samo groźny, jak ekstremiści, którzy dla swojego boga poświęcą wszystko - łącznie z życiem. Takim bogiem dla mężczyzny jest córka. Nie interesuje go jej zdanie ani potrzeby. Ważne jest tylko odnalezienie jej. To gorzkie, refleksyjne kino. Zwolnione z oceniania kogokolwiek. Chociaż kiedy ojciec wini o odejście córki wszystkich poza nią samą, wiemy, że za jednego z głównych winowajców uważa samego siebie.

Bidegain ubrał swoją historię w formę nietypowego westernu. Mężczyzna jest kowbojem, który chce oczyścić świat z niecywilizowanych Indian. A niecywilizowani Indianie to ci, którzy próbują mu wmówić, że dla dobra swojego i córki powinien pozwolić jej żyć według własnych zasad. Mądrość tego filmu opiera się także na tym, że kowboj nie zazna spokoju, dopóki nie zaakceptuje zdania Indian.

7/10

"Szukając Kelly" (Les cowboys), reż. Thomas Bidegain, Francja 2015, dystrybutor: Against Gravity, premiera kinowa: 3 czerwca 2016 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Szukając Kelly
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy