"Słodziak": Shia LeBeouf o sobie [recenzja]

Noah Jupe w scenie z filmu "Słodziak" /materiały prasowe

Najwybitniejsze scenariusze filmowe były często oparte na osobistych doświadczeniach ich twórców. Gdy pojawiła się informacja, że Shia Lebeouf zamierza napisać tekst na podstawie swojego życia, wielu osobom mogła zapalić się czerwona lampka. Chociaż aktor udowodnił swoją rangę ostatnimi projektami (między innymi "Borg/McEnroe" z 2017 roku), wciąż ciągnie się za nim opinia skandalisty - także z powodu jego wątpliwej jakości prowokacji.

W najczarniejszych myślach sceptyków pojawiał się projekt będący próbą usprawiedliwienia się, nieznośny eksperyment, ewentualnie autobiograficzna pornografia. Wszystkie obawy nie znalazły jednak potwierdzenia w rzeczywistości. "Słodziak" stanowi szczerą próbę rozliczenia się LeBeoufa ze swoimi demonami.

Alter ego scenarzysty jest Otis (Lucas Hedges), 22-letni aktor, który z planu superprodukcji trafia do ośrodka odwykowego. Lekarze stwierdzają u niego alkoholizm oraz zespół stresu pourazowego. Młody celebryta niechętnie przystaje na terapię - w przeciwnym wypadku trafi do więzienia. Przyczyn swoich problemów szuka w traumatycznym dzieciństwie, przede wszystkim w trudnej relacji z agresywnym ojcem Jamesem (w tej roli sam LeBeouf).

Reklama

Gwiazdor serii "Transformers" napisał scenariusz "Słodziaka" w ramach programu rehabilitacyjnego. Wynik jego pracy może zaskakiwać. Fabuła jest wolna od samouwielbienia i prób usprawiedliwienia swojego zachowania. Zamiast tego otrzymaliśmy niezwykle intymny tekst, w którym żadna z postaci nie jest dwuwymiarowa.

Chociaż głównym bohaterem jest Otis - w dwóch wcieleniach: dorosłym i dwunastoletnim (Noah Jupe), centralną postacią filmu wydaje się jego ojciec. LeBeouf tworzy tutaj najlepszą kreację w swojej karierze. Grany przez niego mężczyzna jest z jednej strony skrajnie odpychający - wulgarny, skłonny do przemocy, pozornie niezdolny do wyższych uczuć. Przede wszystkim stanowi on jednak postać złamaną, żyjącą w poczuciu ciągłej porażki, którą niejako podkreśla powoli rozwijająca się kariera jego syna (z którego pieniędzy obaj się utrzymują). Równie smutne są powracające miejscami wspominki Jamesa z jego krótkiej kariery klauna - jakby szczytowego osiągnięcia jego życia.

Niejednoznaczna jest także relacja Jamesa i Otisa. Zaskakujące, że chociaż ojciec kreowany jest na antagonistę, LeBeouf nie chce go nadmiernie demonizować. Mimo oczywistych krzywd bardziej zależy mu na zrozumieniu i próbie wybaczenia. Hedges, który zagrał już kipiącego od sprzecznych uczuć młodego człowieka w wybitnym "Manchester by the Sea", świetnie oddaje wewnętrzny konflikt swojego bohatera.

W "Słodziaku" LeBeouf wraz z reżyserką Almą Har'el tworzą obraz dysfunkcyjnej rodziny, w której agresja i uzależnienie są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Film kipi od emocji i unika prostych rozwiązań. Do końca czuć szczerość płynącą z ekranu - dlatego też towarzyszące końcowej scenie wzruszenie jest tak duże.

8/10

"Słodziak" [Honey Boy], reż. Alma Har'el, USA 2019, dystrybucja: UIP, premiera kinowa: 6 grudnia 2019 roku.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Słodziak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy