"Sicario 2: Soldado" [recenzja]: Czarna saga

Benicio Del Toro i Josh Brolin w filmie "Sicario 2: Soldado" /materiały prasowe

Oryginalny "Sicario" jest thrillerem, który ma znamiona kina artystycznego. Jego sequel stanowi próbę zrealizowania czegoś identycznego pod względem tonacji i jakości.

Autorem scenariusza do obu części "Sicario" jest Taylor Sheridan. To jednak nie on pozostaje kluczową dla cyklu postacią, tylko Denis Villeneuve, reżyser pierwszej odsłony, ambitny i wyrafinowany twórca, który jakimś cudem od pewnego czasu pracuje przy komercyjnych projektach. To właśnie dzięki niemu historia Sheridana jawi się na ekranie jako mroczna, dogłębnie przerażająca przypowieść. Następca Villeneuve'a, Stefano Sollima, stara się imitować jego styl. Wychodzi mu to na pozór bezbłędnie.

Ścieżka dźwiękowa, która brzmi jak pomruk ukrytej pod powierzchnią ziemi monstrualnej maszyny. Zdjęcia, na których cały świat wygląda posępnie i tajemniczo, nawet w słońcu, jakby za kurtyną dnia kotłowała się ciemność. Miarowy rytm narracji, dzięki któremu każde wydarzenie wydaje się nieuchronne, podyktowane przez fatum. Pełne namaszczenia gesty, kamienne twarze, bezlitosne spojrzenia. Wszystko jest tutaj na swoim miejscu. Sollima i jego współpracownicy stają na wysokości zadania. Czy jednak rzeczywiście wystarczy odrobina wysiłku, aby wiarygodnie podrobić charakter pisma wybitnego reżysera?

Reklama

W pierwszej części protagonistką jest Kate Macer, agentka FBI, która zostaje zaangażowana do walki z meksykańskimi kartelami. Kate nie pojawia się w sequelu, wracają za to jej dawni towarzysze, Matt Graver (Josh Brolin) i Alejandro Gillick (Benicio del Toro), którzy kontynuują wojnę z gangsterami. Czarna saga trwa dalej, ale tym razem opowieść jest dość miałka, pozbawiona drugiego dna.

Jeśli "jedynka" traktuje o konfrontacji prawa z chaosem i niewinności z cynizmem, to "dwójka" mówi tylko wyłącznie o tym, co dzieje się w kolejnych scenach: o twardych sukinsynach sięgających po radykalne środki, aby wypełnić powierzoną im misję. Wielkość Villeneuve'a polega na tym, że razem z piekielną atmosferą potrafi wyczarować także znaczenie, zakląć obrazy i sytuacje w metafory. Natomiast Sollima umie jedynie wyczarować piekielną atmosferę.

Gdyby jednak spojrzeć na "Soldado" jak na osobny twór, okaże się on więcej niż poprawnym filmem gatunkowym: nakręconym z rozmachem i elegancją, mającym w swoim centrum dwóch bohaterów o spiżowej charyzmie. A do tego imponująco ponurym i dosadnym. To wzorcowe widowisko dla dorosłych, będące rzadkością w czasach, kiedy w kinowym repertuarze królują wielokolorowe produkcje adresowane przede wszystkim do nastolatków.

6,5/10

"Sicario 2: Soldado", reż. Stefano Sollima, Włochy, USA 2018, dystrybutor: Monolith Films, premiera kinowa: 20 lipca 2018 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sicario 2: Soldado
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama