Wojciech Bąkowski i Zuzanna Bartoszek przypominają kosmitów, którzy spędzają na Ziemi długie wakacje, zafascynowani tutejszą kulturą, a w szczególności jej rozrywkowo-konsumpcyjnymi aspektami.
Łyse czaszki i czarne stroje. Wyglądający jak swoje kopie bohaterowie udają się na spacery po centrach handlowych, gdzie podglądają statystycznych przedstawicieli homo sapiens i podziwiają spiętrzone na wystawach artefakty. Dzięki efektownym zdjęciom Łukasza Gutta świat wokół nich wydaje się obcy, na wpół abstrakcyjny, jakby oglądany z perspektywy kogoś pochodzącego z bardzo daleka.
Ich zachowanie jest na wskroś wystudiowane. On błaznuje, udając ludzika z gry komputerowej, który zacina się na napotykanych przeszkodach. Ona porusza się z narcystyczną gracją gwiazdy największego formatu, która w każdej sytuacji spodziewa się wycelowanych w nią aparatów paparazzich. Grający ich aktorzy - Jacek Poniedziałek i Justyna Wasilewska - w dużej mierze opierają swoje role na mowie ciała, na zamaszystych gestach, wyuczonych dziwactwach.
Bąkowski i Bartoszek istnieją naprawdę, to para kochanków i artystów, którzy w swojej pracy sięgają po przeróżne formy ekspresji. Podobnie jak w poświęconym Oskarowi Dawickiemu "Performerze", Lukasz Ronduda łączy tutaj misję kuratora z reżyserskimi ambicjami i tworzy filmowy portret postaci ze świata polskiej sztuki. Tym razem jednak w większym stopniu skupia się na sferze prywatnej. Na pierwszy plan wysuwa się łącząca bohaterów relacja, którą można by podsumować takimi eufemizmami jak "specyficzna" czy "skomplikowana". Jak sugeruje przyjemnie pretensjonalny tytuł, "Serce miłości" jest czymś w rodzaju arthouse'owej wariacji na temat melodramatu.
W sercu miłości toczy się walka. Przepychanki, zapasy, mordobicia. On bez skrupułów kradnie jej pomysły, ona jest wobec niego toksycznie zazdrosna. On chciałby być dominującą stroną - przecież jest starszy i sławniejszy - ale ona ma zbyt silny charakter, aby mu się podporządkować. Film meandruje między kolejnymi kłótniami i coraz rzadszymi chwilami czułości. Scenariusz Roberta Bolesty, tak jak i jego tekst do "Ostatniej rodziny", jest oparty na scenkach rodzajowych, które nie układają się w zwartą fabułę, ale za to tworzą szeroki obraz codzienności Bąkowskiego i Bartoszek.
"Serce miłości" pozwala głęboko zanurzyć się w ekranowej rzeczywistości, wejść z butami w życie bohaterów i rozgościć się. Najpierw ogląda się ich z mieszanką zaciekawienia i rozbawienia, ale z czasem przychodzi też zrozumienie. Spod ekscentrycznych póz zaczynają wyłaniać się prawdziwe emocje i powszechne problemy. Kosmici okazują się ludźmi.
7,5/10
"Serce miłości", reż. Łukasz Ronduda, Polska 2017, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 1 grudnia 2017