"Selma" [recenzja]: I have a dream
Ava DuVernay była o krok, by zapisać się w historii kina jako pierwsza afroamerykańska reżyserka nominowana do Oscara za reżyserię. "Selma" to film nie najlepszy w tegorocznym oscarowym zestawieniu, ale z pewnością wart uwagi.
DuVernay w swojej dotychczasowej karierze skupiała się na kameralnych opowieściach, w centrum których pozostawały czarnoskóre bohaterki i ich podwójna walka z rzeczywistością - jako Afroamerykanek i kobiet. "Selma" to film innego kalibru, choć mimo wagi tematu udało się DuVernay zachować odrobinę ze swojej artystycznej wrażliwości.
Jest rok 1964. Kilka miesięcy wcześniej John Kennedy zginął w zamachu. Martin Luther King otrzymuje pokojową Nagrodę Nobla. Prezydentem zostaje Lyndon Johnson. Ameryka żyje wojną w Wietnamie, a wewnątrz kraju toczy się walka o prawa Afroamerykanów. Ścierają się dwie wizje - pokojowa pastora Kinga i agresywna Malcolma X.
DuVernay wraz ze scenarzystą Paulem Webbem skupia się na wydarzeniach, które rozegrały się w miejscowości Selma w Alabamie w marcu 1965 roku. Południe Stanów Zjednoczonych rządzi się swoimi prawami i nie chce zaakceptować "fanaberii" liberalnej, wielkomiastowej Północy. King poprzez marsz z Selmy do Montgomery chce zaprotestować przeciw odmawianiu Afroamerykanom praw wyborczych. Pokojowa demonstracja staje się krwawym symbolem nierówności w kraju, który jednocześnie wysyła na zagraniczne misje swoją armię, by nieść innym pokój i sprawiedliwość.
"Selma" to film poprawny. Momentami wybitny, dzięki dobrej reżyserii i aktorom, a zwłaszcza Brytyjczyka, Davida Oyelowo. Doprowadził on swoją kreację do perfekcji i szkoda, że pominięto go na tegorocznej gali oscarowej, czy w czasie rozdania BAFTA i Złotych Globów. Film DuVernay jest z pewnością ważniejszy dla Amerykanów i inaczej odbierany za oceanem niż u nas. Tam stanowi "great American story", dla nas będzie to dobra lekcja historii.
W społeczno-politycznym kinie, opartym na historycznie ważnych wydarzeniach, łatwo popaść w patos. DuVernay przez większość czasu udaje się uciec od wielkich gestów, które równoważy humorem. Nie idealizuje Kinga i jego ruchu. Na ile to możliwe stara się niuansować historię, choć nie ucieka od uproszczeń.
Wartością "Selmy" są te momenty, w których widać DuVernay jako reżyserkę, gdy pochyla się nad zwykłymi bohaterami drugiego planu. King ze swoimi współpracownikami wkracza do świata rasizmu, segregacji i naraża życie, by to zmienić. W tle są jednak inni herosi, którzy w owym świecie muszą na co dzień żyć. Kobiety z determinacją, małymi krokami zmieniające rzeczywistość, wspierające najbliższych. W takich intymnych scenach ujawnia się siła historii, która - co najbardziej uderzające, gdy sobie to uświadomić, rozgrywała się tylko kilka dekad temu.
7/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Selma", reż. Ava DuVernay, USA, Wielka Brytania 2014, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 10 kwietnia 2015 roku.
--------------------------------------------------------------------------------------
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!