Reklama

"Reżyseria: Woody Allen": Gdzie leży sekret?

Jak nakręcić dokument o piekielnie barwnej postaci show-biznesu? Zwyczajnie. Wystarczy ślizgać się po powierzchni zjawisk, chronologicznie przywoływać biograficzne epizody, a artystyczne sukcesy i porażki ubrać w klasyczną, przezroczystą formę narracyjną. Poskromić żądzę oceny i uwierzyć, że sama możliwość zajrzenia do sypialni Woody'ego Allena przyciągnie do kin setki widzów.

"Reżyseria: Woody Allen" to poprawny, ale szalenie nieoryginalny dokument biograficzny. Z jednej strony reżyser "Annie Hall" (1977) jest postacią tak niezwykłą, że nakładanie na jego biografię twórczych filtrów można byłoby uznać za przesadę; z drugiej strony może nieco drażnić poczucie, że dokument o nim jest kręcony przez fana, a nie utalentowanego dokumentalistę z pazurem, który zarysuje sprasowaną przez media biografię. "Reżyseria: Woody Allen" to dokument, w którym przez ekran sprawnie przetaczają się kolejne epizody z życia miłośnika Manhattanu, niepoprawnych politycznie dowcipów i neurotycznych kobiet. To podręcznik z życia twórcy "Zeliga" (1983), wypchany faktami, oblepiony zdjęciami i po brzegi wyładowany pochlebnymi o nim opiniami.

Reklama

Film Roberta B. Weide'a to piękna laurka, która pokazuje przebieg kariery jednego z najbardziej utalentowanych reżyserów na świecie. Trudno nie zgodzić się z faktem, że jako taki pojawia się on na ekranach kin w bardzo dobrym momencie - w okresie przejściowym, kiedy po fantastycznym "O północy w Paryżu" (2011) Allen nakręcił fatalnych "Zakochanych w Rzymie" (2012). Dokument przypomina, że twórca "Manhattanu" (1979) nie jeden już raz zaliczał podobne wzloty i upadki. Wśród czterdziestu dziewięciu nakręconych przez niego filmów zdarzały się produkcje noszące miano nowojorskich arcydzieł i nieudane komedyjki, które stawiały pod znakiem zapytania jego dalszą karierę.

"Reżyseria: Woody Allen" nie jest jednak dokumentem, który odbrązawia pomnik, raczej z szacunkiem przypomina proces jego powstawania. I nic w tym złego. Ogląda się go przyjemnie i jest on świetnym źródłem podstawowych informacji dla tych, którzy poznali Allena dopiero, kiedy w ostatnich latach reżyserował pełną gracji Naomii Wats, Scarlett Johansson i Penélope Cruz. Weide pokazuje narodziny amerykańskiej legendy - narodowego bohatera, który przeszedł mityczną drogę od pucybuta do milionera. Szkoda jednak, że w znikomym aspekcie przygląda się samemu człowiekowi, jakby widział w Allenie wyłącznie artystę. Gwiazdora, który zaczynał pracę jako twórca prasowych dowcipów i zanim zaczął reżyserować własne filmy, podbijał serca widzów w roli lokalnego komika.

Choć Weide nie zdradza żadnych faktów, o których fani Allena nie wiedzą, ani nie wpisuje znanych fragmentów jego obszernej biografii w oryginalne konteksty, może warto jednak docenić jego film jako dzieło skończone, porządne, będące efektem zdyscyplinowania reżysera i jego wielkiego szacunku dla podmiotu opowieści.

6/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Reżyseria: Woody Allen" ("Woody Allen A Documentary: Manhattan, Movies and Me"), reż. Robert B. Weide, USA 2012, dystrybutor: Ruchome Obrazy, premiera kinowa: 28 czerwca 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy