Reklama

"Ratując pana Banksa": Z cyklu - prawdziwe historie [recenzja]

"Ratując pana Banksa" to bajkowa historia, w której na jednym planie spotyka się dwójka wybitnych aktorów. Tom Hanks w roli Walta Disneya staje twarzą w twarz z Emmą Thompson, kreującą P. L. Travers. Wspólnymi siłami będą próbowali wskrzesić legendarną Mary Poppins. Czy to może się udać, jeśli ich wizje przeczą sobie w każdym calu?

Mnóstwo pięknych baśni dla dzieci wyrosło ze strachu, który w duszach ich autorów zasiały traumatyczne doświadczenia. Stąd tak wielu powieściowych bohaterów szuka schronienia w starych szafach i znajduje w nich przejścia do tajemniczych światów. Chociaż są one zbudowane na strukturach kopiujących reguły rzeczywistości, bywają przyprawione odrobiną magii, która wyzwala w otoczeniu cudowność negującą dramat. Podobny mechanizm psychologiczny stoi u podstaw kultowej serii książek o "Mary Poppins" autorstwa P. L. Travers. John Lee Hancock postanowił go odsłonić.

Reklama

Reżyser zmieszał w swoim filmie wspomnienia pisarki, literacką fikcję, którą stworzyła na ich podstawie oraz jej disneyowską reinterpretację. Odniósł się przy okazji do bardzo ważnego etapu, jaki największe studio animacji (podobno) ma już za sobą. Przyjrzał się czasom, w których w bajkach dla dzieci nie było miejsca na zło.

Disneyowska "Mary Poppins" miała premierę w 1964 roku, ale jeszcze w 1989 Tima Burtona wyrzucono ze studia z jego mrocznym scenariuszem "Frankenweeniego". Nakręcony dziś "Ratując pana Banksa" jest nieśmiałą próbą odsłonięcia prawdziwego oblicza Mary Poppins - ciotki, która bardziej niż wróżkę przypomina czarownicę (ciekawie w tej roli odnalazła się Rachel Griffits znana z "Sześciu stóp pod ziemią") i tylko dlatego udaje jej się postawić na nogi wielodzietną rodzinę, która po śmierci ojca zostaje bez środków do życia.

Szkoda, że tak mało w filmie retrospekcji z tamtych czasów, tak dużo mówienia o tym, że P. L. Travers nie może się uwolnić od wspomnień. Obrazy minionych zdarzeń - pejzaże australijskich stepów, dom popadający w ruinę i wiecznie podchmielony ojciec, opowiadający swojej córce fantazyjne bajki - najdłużej zapadają w pamięć. Bieżąca akcja filmu rozgrywa się tymczasem gdzieś na granicy między typowym krajobrazem deszczowego Londynu a pluszowym światem Myszek Miki, koszyków z łakociami i radosnych scenarzystów szukających w głowach słów nowych piosenek. W sam środek takiej rzeczywistości zostaje wrzucona P. L. Travers (fenomenalna Emma Thompson!).

Po wielu latach stanowczego odrzucania zalotów Disneya (Tom Hanks), zmiękczona kiepską sytuacją finansową, autorka zgadza się na filmową adaptację swojej powieści. Blisko związana z własną wizją, perfekcyjna i uparta jak diabli jedzie do kalifornijskiego studia, gdzie ma brać udział w pracach scenopisarskich. W zderzeniu brytyjskiej pedanterii i amerykańskiej bezceremonialności reżyser szukał okazji do zbudowania serii komicznych sekwencji. Ich charakter nawiązuje do dawnych hollywoodzkich filmów, które dziś łatwiej nas wzruszają, niż autentycznie śmieszą.

Kluczem do dobrej zabawy jest jednak wejście w konwencję. Z jednej strony sam reżyser szuka w niej ratunku, z drugiej próbuje ją przełamywać wprowadzając do fabuły wspomniane australijskie retrospekcje, zakurzone i prześwietlone jak stare zdjęcia. Owocuje to poczuciem, że rzeczywistość lat 60. jest nie mniej sztucznym tworem, niż animowane bajki regularnie tworzone przez zespół disneyowskich ekspertów od dobrej zabawy. Czy P. L. Travers powinna się zanurzyć w tym świecie, by spłukać z siebie traumatyczne, ale ukochane wspomnienia z dzieciństwa na farmie?

Do tego czule przekonuje ją Disney - po raz pierwszy idący na ustępstwa i szukający kompromisów między jego spojrzeniem na świat a perspektywą przyjętą przez pisarkę. Filmowy konflikt opiera się więc na pytaniu: czy realizm należy przekuwać w fikcję? Ile pozostaje prawdy w historiach opowiadanych wciąż od nowa. Czy ta prawda jest w ogóle istotna?

Czy Hancock chociaż jej dotknął i jego portret P. L. Travers ją oddaje? Nawet jeśli nie do końca, "Ratując pana Banksa" pozostaje historią ciekawych zderzeń - człowieka z systemem, prawdy z jej interpretacją oraz naszych wspomnień z czyjąś rzeczywistością.

6/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Ratując pana Banksa" ("Saving Mr. Banks"), reż. John Lee Hancock, USA, Wielka Brytania, Australia 2013, dystrybutor: Disney, premiera kinowa: 24 stycznia 2014 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Banks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy