"Raj na ziemi": Jabłko Adama
"Raj na ziemi" opowiada historię udręczonej wielkomiejskim tempem pary, która decyduje się dołączyć do komuny, w której jedyną obowiązującą regułą jest bycie sobą. W głównych rolach w filmie Davida Waina występują Jennifer Aniston i Paul Rudd.
George i Linda przeprowadzili się do Nowego Jorku. W najlepszej dzielnicy kupują mikro-loft. Potem ona nie sprzedaje swojego dokumentu o pingwinach stacji HBO, a jego firma zostaje zamknięta na czas policyjnego dochodzenia. Szykuje się powrót do Atlanty? Dobrze, że na drodze ma miejsce wypadek i auto zapakowane walizami stacza się do Elizjum.
Nowy Jork jest dla niektórych bardziej zmitologizowanym miejscem niż Paryż. Brooklyn, Manhattan, buty na szpilkach, kawa w małych knajpkach, piwo w dużych barach. Tłumy, spacery, szybkie życie, dobra praca, galerie, koncerty, parki, przyjaciele, własne mieszkanie. Zbyt dużo skojarzeń przemyka przed oczami w zbyt krótkim czasie.
David Wain świetnie oddał ten proces w filmowym obrazie. Jego "Raj na ziemi" otwiera nowojorska sekwencja, w której finale marzenie o lepszym życiu pęka jak bańka mydlana. George (Paul Rudd) i Linda (Jennifer Aniston) tracą zdolność kredytową i ich plany skazane są na porażkę. Raj wymyślony czas zastąpić rajem już stworzonym. Brat George'a mieszka w Atlancie. Ma wielki biznes i wielki dom z wielkim salonem. Pracuje w gównie (powiedzmy to literalnie, tego życzyłby sobie reżyser) i nie da się go znieść.
Na szczęście po drodze minęliśmy raj odnaleziony - hippisowską komunę o nazwie "Elizjum" - założoną w 1971 roku w sercu lasu. George i Linda spędzili tam noc, kiedy ich samochód przekoziołkował na bocznej drodze. Zdaje się, że nie łatwo jest zapomnieć zapachu pomarańczy i woni kadzideł, smaku dobrej zabawy i poczucia, że można być szczęśliwym codziennie, a nie od święta.
Para rezygnuje z planów zamieszkania w Atlancie i wraca do lasu, by wpaść w czułe ramiona komuny. Zwykle w takich momentach rodzą się dramaty. W "Królowej Karo" (2009) Dorothe van der Berghe akceptacja wolnej miłości i zasad wspólnoty okazała się dla bohaterów zbyt trudna. Wracanie na łono codzienności nie jest wówczas rozwiązaniem. Potwierdza to bohaterka znakomitego dramatu psychologicznego Seana Durkina "Martha Marcy May Marlene", który równolegle z "Rajem na ziemi" wchodzi na polskie ekrany.
Linda nigdy nie znalazła swojej drogi życiowej i nie przestaje szukać, więc z łatwością poddaje się nowym wpływom. George zawsze należał do szacownego grona większości ludzi i nie chce tego zmieniać. Jest szarym człowiekiem i nie do twarzy mu w jaskrawych kolorach. David Wain z dramatu robi jednak komedię, zamienia tragedię w uroczą drwinę. Nie można jej się oprzeć.
Oscylowanie na granicy światów - miksowanie nowojorskiej wizji szczęścia z dobrobytem w Atlancie i wolnością w Elizjum - jest rodzajem jednorazowego, terapeutycznego seansu, z którego wychodzi się wyleczonym z kompleksów, niewiary i depresji. To niewiarygodne? Niezwykła jest raczej reżyserska dojrzałość, która skrywa się w lekko opowiedzianej historii i klasycznej formie filmowej.
Wain bawi się kontrkulturowymi schematami, inteligentnie zestawia wątki, sprawia że ironia miesza się ze wzruszeniem, a bohaterowie ani przez chwilę nie przestają być autentyczni. Elizjum drży w podstawach tylko w momencie, gdy jego istnieniu zagrażają plany budowy kasyna. Wtedy znów zaczyna się rewolucja, ideały znów zostają przehandlowane. Jeśli jednak kontrkultura kiedykolwiek się sprzedała, właśnie ją kupiłam.
8/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Raj na ziemi", reż. David Wain, USA 2011, dystrybutor UIP, premiera kinowa 23 marca 2012 roku.
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!