"Powoli" z wyczuciem porusza ważny temat. Recenzja kandydata do Oscara

"Powoli" /materiały prasowe

"Powoli" bezbłędnie trafił w moją wrażliwość, z wyczuciem poruszając temat złożoności współczesnych relacji romantycznych. Wzbudza spektrum emocji, w tym także frustrację, złość, czy niezrozumienie. Skłania do zadawania pytań, co uważam za jego największy sukces. Litewskiego kandydata do Oscara miałam okazję zobaczyć podczas festiwalu Kamera Akcja w Łodzi i jest to seans, który został ze mną na dłużej.

Elena (Greta Grineviciute) jest tancerką, Dovydas (Kestutis Cicenas) tłumaczem języka migowego. Spotykają się po raz pierwszy, gdy mężczyzna pojawia się w roli tłumacza na zajęciach Eleny z osobami głuchymi. Iskrzy między nimi już od pierwszych minut. Relacja ta jednak nie będzie należała do najłatwiejszych. Ich związek staje pod znakiem zapytania, gdy Dovydas wyznaje, że jest aseksualny.

"Powoli" to litewski kandydat do Oscara, wyreżyserowany przez zaledwie 32-letnią Mariję Kavtaradze. To kolejny film, który trafnie przedstawia współczesne relacje romantyczne, zwracając uwagę na ich złożoność i niejednakowość, wyłamując się poza znane nam schematy z amerykańskiego kina. Tytuł, który spokojnie może stanąć u boku europejskich produkcji z ostatnich dwóch lat o podobnej problematyce: "Najgorszego człowieka na świecie", czy "Paryż, 13. dzielnica". Wyróżnia go jednak temat, którego do tej pory niewielu twórców postanowiło się podjąć.

Reklama

"Powoli" to film dla fanów trylogii "Before"

"Powoli" porusza trudny i mało eksplorowany temat we współczesnym kinie. Związku mężczyzny aseksualnego z jego całkowitym przeciwieństwem - kobiety, od której sensualność i zmysłowość biją na kilometr.

Relacja głównych bohaterów jest na pierwszym planie. Nie zostaje przyćmiona przez format, scenerię, czy muzykę. Kamera nieustannie jest blisko Eleny i Dovydasa, zamykając ich w małych przestrzeniach i kotłując skrajne emocje. W połączeniu z realistycznym przedstawieniem bohaterów i ich środowiska, temat wydaje się być widzom bliższy.

Marija Kavtaradzė stworzyła głównego bohatera, który jest wrażliwym mężczyzną, empatycznym, emocjonalnym. Cieszę się i doceniam za przedstawienie go w taki sposób, jednak nachodzi mnie smutna refleksja, że musi dziać się to we współczesnym kinie bardzo rzadko, skoro jest to dla mnie zauważalna nowość. Tak samo rzadko, jak porusza się temat aseksualności na wielkim ekranie.

Nie da się nie zauważyć inspiracji trylogią "Before" Richarda Linklatera. Filmów, które od prawie 30 lat wzruszają i zachwycają widzów na całym świecie. Najważniejsza jest rozmowa, a każda kwestia, wypowiadana przez bohaterów ma znaczenie i wnosi wartość do relacji. Pcha fabułę naprzód. Wpływ trylogii Linklatera można dostrzec już w pierwszej rozmowie Eleny i Dovydasa, gdy poznają się, spacerując.

"Powoli": Nienachalny obraz współczesnych związków

Reżyserka "Powoli" skupia się na trudnościach i wyzwaniach, związanych z budowaniem intymności. W punkt obrazuje współczesne relacje romantyczne. Jako obserwatorka, pokazuje ich złożoność i niejednakowość. Pozwala bohaterom popełniać błędy i nie zwalnia ich z odpowiedzialności za nie.

Nienachalnie porusza ważną kwestię i skłania do dyskusji przez nieoczywiste zakończenie. Świadomość społeczeństwa na temat aseksualności jest nadal bardzo niska. "Powoli" zachęca do zadawania pytań. Nie określiłabym go mianem "prowokacyjnego", a raczej "prekursorskiego" i mam nadzieję, że jak największa grupa osób będzie miała okazję go zobaczyć.

9/10

"Powoli", reż. Marija Kavtaradze, Litwa, Hiszpania, Szwecja, 2023.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy