Reklama

Piękni i prości

"Wyśnione miłości" ("Les amours imaginaires"), reż. Xavier Dolan, Kanada 2010, dystrybutor Gutek Film, premiera kinowa 8 października 2010 roku.

Jest przystojny, zdolny i skandalicznie młody. Xavier Dolan to Dougie Houser kanadyjskiej kinematografii.

Pamiętacie te czasy, kiedy Neil Patrick Harris, znany z roli Barneya Stinsona w serialu "Jak poznałem waszą matkę", był jeszcze Dougiem - jedynym na świecie facetem, który mógł legalnie otworzyć cię skalpelem, ale żeby odreagować to przy piwie, musiałby zaczekać kilka lat? Xavier Dolan nakręcił niedawno drugi w swojej karierze pełnometrażowy film, co mniej więcej zbiegło się w jego przypadku w czasie z nabyciem prawa do zakupu alkoholu w amerykańskich sklepach.

Reklama

Dwudziestojednolatek z Quebecu ma już na swoim koncie kilka znaczących nagród za debiut pt. "Zabiłem swoją matkę", jego drugi film - "Wyśnione miłości" właśnie wchodzi na ekrany polskich kin.

Trudno mówić o stylu, tematyce i powracających motywach w przypadku reżysera z dwoma tytułami na koncie, jednak ci, którzy mieli okazję zapoznać się z pierwszym filmem, poczują się w trakcie seansu jak w domu. Dolan wciąż posługuje się tą samą aktorską świtą i ponownie obsadza siebie samego w jednej z głównych ról. Ściślej - niemal w tej samej roli - wrażliwego, nieco zagubionego chłopca, intensywnie przepracowującego relację z bliskimi - matką, przyjaciółką (która stanowi bardziej wyrozumiały i gustowny wariant matki z debiutu) i kochankami.

Filmy Dolana są minimalistyczne w treści, choć wysmakowane formalnie. Niezwykłe oko do koloru i świadomość jego wpływu na tonację emocjonalną, pozwalają widzowi włączyć się w świat bohaterów. Bohaterów, w których życiu konfekcja to wiwisekcja, zaś znajomość teoretycznego dyskursu jest kwiatkiem do kożucha. Witajcie w świecie hipsterów - tu fajnie jest być fajnym . I fajnie się to ogląda.

Zasługę za to przypisać można chyba samemu Dolanowi, który nie przerysowuje dla zgrywy. W zasadzie nie jestem pewien, czy przerysowuje w ogóle, bowiem jego kino tchnie szczerością - z całą jej niespójnością, infantylizmem i naiwnością. Jeśli ktoś się tu śmieje, to raczej nie z bohaterów, ale z bohaterami, którzy stanowią dość charakterystyczną parę, którą każdy z nas zna ze swego podwórka pod innymi imionami. On - gej, Ona - jego najbliższa, nieodłączna przyjaciółka. Złączeni wspólnotą zainteresowań i upodobań stylistycznych. W filmie Dolana, dla dopełnienia melodramatycznego trójkąta pojawia się jeszcze drugi On - młodziutki blond efeb o niesprecyzowanej orientacji, łakomy kąsek dla obojga.

I kręci się ta karuzela, a na niej bohaterowie w płaszczach, swetrach i butach pod kolor miejskiej ulicy i jesiennego lasku. Rywalizacja bierze jednak na niej w końcu górę, zaś upadki z rozpędzonego siodełka bywają bolesne.

"Wyśnione miłości" mają coś z komiksu obyczajowego - nie kreują obfitującej w wydarzenia historii, która warto by powtarzać, ale szkicują wyraziste postaci, powodują emocjonalne wyładowania, dzięki, którym ma się ochotę powrócić do poszczególnych scen. W tym sensie nie jest to "Kronika miłosnych wypadków" (parafrazując), ale raczej fotograficznego pamiętnika pewnej miłości.

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: film | piękni | Xavier Dolan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy