"Pianoforte": Cena zwycięstwa. Za kulisami Konkursu Chopinowskiego [recenzja]

Kadr z filmu "Pianoforte" /materiały prasowe

"Wygrana w Konkursie Chopinowskim to jak osiągnięcie życia, ale jest to bardzo trudne. Jak już wygrasz te 40 tysięcy, możesz je potem wykorzystać na terapię. Myślę, że to naprawdę skomplikowane" - mówi Leonora Armellini, uczestniczka rywalizacji i jedna z bohaterek "Pianoforte" Jakuba Piątka.

Do tego występu młodzi pianiści przygotowują się latami, pod okiem nauczycieli, mistrzów i w najlepszych akademiach muzycznych świata. Tysiące razy powtarzają opanowane już do perfekcji muzyczne frazy, fragmenty i całe utwory. "Jedynym domownikiem, który nie narzeka, jest pies, ale pewnie dlatego, że nie potrafi mówić" - z rozbrajającą szczerością przyznaje przed kamerą Michelle Candotti. Marcinowi Wieczorkowi w ćwiczeniach towarzyszy kot-nicpoń - zwierzak uważa, że to świetna okazja, aby podkraść praktykantowi pizzę. Wszyscy grają od dziecka i stali się bohaterami filmu "Pianoforte" Jakuba Piątka.

Reklama

"Pianoforte": Najlepsi z najlepszych

Reżyser śledzi zmagania szóstki młodych utalentowanych artystów: Leonory Armellini, Michelle Candotti, Marcina Wieczorka, Alexandra Gadjieva, Hyuka Lee, Hao Rao i Evy Gevorgyan. Dostali się do elitarnego grona 87 uczestników Konkursu Chopinowskiego. Przed nimi - czy wszystkimi? - 21 dni zmagań, cztery etapy rywalizacji, która stanie się nie tylko najpoważniejszym egzaminem ich umiejętności muzycznych, ale i ich samych.

Wygrana to nie tylko drzwi do dalszej kariery, nawet nie pieniądze, to też miejsce w historii muzyki. Nazwisko. Renoma. To bowiem konkurs, który wykreował legendy fortepianu. W czasach, gdy muzyka klasyczna należy raczej do zainteresowań niszowych, w gonitwie o czas słuchacza przegrywa z... wystarczy spojrzeć na listy przebojów i wyniki sprzedaży utworów. Konkurs Chopinowski nadal budzi olbrzymie emocje po stronie odbiorców - nie tylko melomanów. Uczestników z kolei wystawia na walkę nie tylko z nutami, rytmem, interpretacją, duszą zaklętą w partyturach, ale też z potężnym napięciem.

Perfekcja to za mało

Pianiści muszą zapanować nad nerwami, a to coś więcej niż trema sceniczna. Muszą być precyzyjni i skupieni - podążać za Chopinem, ale przecież też wyróżniać się. Jednocześnie... - taką uwagę słyszy Eva od swoich opiekunek - skupienia nie może być za bardzo widać. Widoczne mają być za to emocje. To, że grający kocha dany utwór. KOCHA, naprawdę, całym sobą. A nie tylko "kocha".

Jak się w tym odnaleźć? Liczy się też prezencja. "Im bardziej przypomina się Chopina, tym większe prawdopodobieństwo, że się wygra" - żartuje Marcin Wieczorek i przywołuje kilka przykładów, w tym nazwisko Rafała Blechacza. Coś sam w sobie z Chopina ma. Czy to wystarczy? Terapia po konkursie może być jedyną odpowiedzią.

"Ci ludzie są jak CIA, marines, budzą się wcześnie z rana i trenują. Żadnej złej nuty" - kamera Jakuba Piątka rejestruje gdzieś w biegu, na korytarzu, krótki komentarz. Ale przecież są ludźmi, młodymi, radosnymi, z poczuciem humoru i potrzebą... gry w piłkę. "To zbyt wulgarne" - miał kiedyś usłyszeć Alexander, ale i tak lubi w wolnych chwilach tak właśnie się relaksować.

Dyskretna obserwacja

"Pianoforte" nie jest więc - gdyby ktoś tego oczekiwał - dokumentem o długiej i barwnej historii Konkursu Chopinowskiego, organizowanego od 1927 roku. Owszem, Jakub Piątek przypomina najważniejsze fakty, skupia się jednak na ludziach. Towarzyszy im w dobrych i złych chwilach, dyskretnie podsłuchuje szczere rozmowy uczniów i ich mistrzów. Co zrobić ze sobą, gdy spiker ogłaszający listę uczestników kolejnego etapu nie przeczyta twojego nazwiska? Jak to udźwignąć? Jak udźwignąć pominięcie, gdy tyle osób mówiło, że jesteś najlepszy/najlepsza, ale jury decyduje inaczej?

Wszystko w "Pianoforte" łączy się ze sobą perfekcyjnie - niczym nuty w chopinowskich melodiach. To z jednej strony klasyczna i zarazem uniwersalna opowieść. Przecież tak wielkie emocje towarzyszą nie tylko jednemu konkursowi na świecie. Kto szuka dokumentu o długiej i bogatej historii Konkursu Chopinowskiego, musi poszukać innego filmu. Tu na pierwszym planie są młodzi ludzie ze swoimi marzeniami. Piątek nikogo nie wyróżnia - scenariusz piszą kolejne etapy zmagań. Doskonałe są ujęcia, w których jeden utwór grają różni bohaterowie - melodia rozwija się, choć za fortepianem siadają różne osoby. Niemal jak "longshot" - jedno długie ujęcie, a jednak wchodzi tu chyba montaż na poziomie i obrazu, i dźwięku? Nie chcę chyba poznać wszystkich tajemnic warsztatu autora zdjęć Filipa Drożdża, montażystki Urszuli Klimek-Piątek i montażystki muzyki Joanny Popowicz oraz dźwiękowców Michała Fojcika, Anny Rok i (również) Joanny Popowicz. Po prostu brawa za to, co osiągnęli.

7/10

"Pianoforte", reż. Jakub Piątek, Polska 2023.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pianoforte
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy