"Pamiętnik ślimaka". W poszukiwaniu krótkich chwil szczęścia w tragedii życia

Kadr z filmu "Pamiętnik ślimaka" /materiały prasowe

Za dzieciaka słyszałem dowcip o dziewiętnastowiecznym lordzie, który po długiej podróży wrócił do kraju i dziwił się, że nie przywitał go jego wierny pies. Zwierzak nie mógł tego zrobić, ponieważ zdechł z tęsknoty za swoją panią. Ta odebrała sobie życie po śmierci dziedzica. Ten zginął w pożarze, który pochłonął także cały dwór, i tak dalej, i tak dalej. Nagromadzenie tragedii w treści żartu przynosiło w finale efekt komiczny. Jeśli ktoś lubi takie poczucie humoru, "Pamiętnik ślimaka" Adama Elliota, film otwarcia 14. MFF StopTrik, może być dla niego Świętym Graalem komedii. Dawno nikt nie opowiadał w tak zabawny sposób o życiu jako ciągu smutków i strat. Zaznaczę jednak, że nie chodzi tutaj tylko o potęgowanie i obśmiewanie najgorszych momentów naszej krótkiej egzystencji na tym świecie. "Pamiętnik ślimaka" jest przede wszystkim opowieścią o nadziei.

Główną bohaterkę, Grace Pudel, poznajemy, gdy jest świadkiem śmierci Pinky, swojej jedynej przyjaciółki. Po odejściu staruszki dziewczyna wspomina całe swoje życie, a jej jedynym słuchaczem jest Sylvia — domowy ślimak. Grace wraca do dzieciństwa z bratem bliźniakiem Gilbertem, z którym została rozdzielona po śmierci samotnie wychowującego ich ojca. Ona trafiła do pary swingersów, która często znikała na imprezy wiadomego typu. On — do rodziny religijnych fundamentalistów na drugim końcu Australii. W kolejnych latach rodzeństwo komunikowało się ze sobą wyłącznie listownie. Gilbert zapewniał, że kiedyś przejdzie całą pustynię, by znowu być ze swoją siostrą. A Grace wierzyła przez cały czas, że pewnego dnia spełni on swą obietnicę.

Reklama

Ślimaki, które dziewczyna zaczyna kolekcjonować w dzieciństwie (a nawet upodobania się do nich za sprawą charakterystycznej czapki), są prostą metaforą zmagań bohaterów. Skorupa symbolizuje z jednej strony bagaż doświadczeń, który będzie towarzyszył Grace w życiu. Są to przede wszystkim traumy — wystarczy wskazać na wspomniane we wstępie śmierć rodziców i rozłąkę z bratem. Zarazem Grace sama buduje swego rodzaju skorupę — bezpieczną przestrzeń, w której nic nie będzie jej groziło. A ta robi się coraz mniejsza i bardziej przytłaczająca dla bohaterki z każdą kolejną tragedią.

"Pamiętnik ślimaka". Zabawny film o życiowych tragediach

Liczba przykrości i smutków, które spadają na Grace, idzie w setki. Gdyby skupić się tylko na nich, "Pamiętnik ślimaka" byłby zapewne nieznośny i niezdatny do oglądania. Na szczęście Elliot jest na tyle świadomym i zdolnym twórcą, że ubiera opowieść o rozdzielonych bliźniakach w atrakcyjną formę. Po pierwsze, scenariusz. Laureat Oscara za krótkometrażowego "Harvie'ego Krumpeta" zaludnił świat swojego filmu barwnymi bohaterami, których osobowość idealnie uzupełnia historię Grace. Wystarczy tylko wskazać zmarłą w otwarciu Pinky. Staruszka nigdy nie bała się przygód i dzięki temu przeżyła tyle, że starczyłoby na kilka tomów biografii. A jeśli ktoś robił jej na złość, szybko pozdrawiała go środkowym palcem i dosadnym słowem. Kontrastuje to z wycofaną Grace, zbierającą kolejne razy od losu ze smutnym spojrzeniem wbitym w podłogę. 

Po drugie, humor. Elliot ma ucho do dialogów, a także komicznych zestawień i obserwacji. W tragedii Grace i jej brata jest zaskakująco dużo komedii — czasem groteskowej, czasem słownej, czasem radośnie głupiej. Nie umniejsza ona dramatowi bohaterów, a nawet go podkreśla. "We left her womb, she entered her tomb" - tak Grace opisuje śmierć swojej matki w połogu, naznaczając nawet najgorsze chwile czarnym humorem. Innym razem Elliot podsumowuje emocjonalną podróż bohaterów, ukazując okładki czytanych przez nich książek. Muszę przyznać, że wszystkie zostały dobrane wyśmienicie.

"Pamiętnik ślimaka". Piękno w brzydocie

W końcu wykonanie. "Pamiętnik ślimaka" to kolejna animacja poklatkowa w filmografii Elliota. Ilość pracy, którą włożono w każdy szczegół, poraża. Wszystko jest wypełnione detalami i utrzymane w stylu przywodzącym na myśl kino Jeana-Pierre'a Jeuneta. Elliot doprowadza tutaj do perfekcji swój groteskowy styl, brzydki i odpychający w najpiękniejszym tych słów znaczeniu. Reżyser nigdy nie odwraca oka kamery od najohydniejszych widoków w życiu bohaterów. I także w nich potrafi odnaleźć piękno. Wystarczy wspomnieć tylko szare mieszkanko, w którym bliźniaki mieszkają ze swoim ojcem.

Niestety, film nie jest wolny od wad. Wydaje mi się on ciut za długi, jakby chwilę po emocjonalnym apogeum (którego oczywiście tutaj nie zdradzę) tracił tempo. Należy także zaznaczyć, że mimo animowanej formy, nie jest to opowieść dla wszystkich. Szczególnie uczulam rodziców, którzy zdecydowaliby się na seans ze swoimi pociechami. Po zakończonej projekcji musieliby odpowiedzieć na dużo trudnych pytań ze strony najmłodszych. To nie są przygody Wallace'a i Gromita.  

Życie u Elliota to często brzydota, smutek, strata, emocjonalne dołki i wszelkiego rodzaju zawody. A między nimi znajdują się te małe chwile światła, gdy jesteśmy z tymi, których kochamy, dobrze się bawimy i zapominamy o całym syfie, który nas otacza. Kto wie, może nadejdą nawet czasy, w których te momenty będą dłuższe. Grace ma na to nadzieję. Podobnie jak każdy z nas od czasu do czasu. 

8/10

"Pamiętnik ślimaka" (Memoir of a Snail), reż. Adam Elliot, Australia 2024

"Pamiętnik ślimaka" był filmem otwarcia 14. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego StopTrik, który miał miejsce w Łodzi w dniach od 5 do 8 grudnia 2024 roku. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Festiwal StopTrik | "Pamiętnik ślimaka"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy