Oryginalna podróbka
"Trick", reż. Jan Hryniak, Polska 2010, dystrybutor Kino Świat, premiera kinowa 12 marca 2010 roku.
Komedia sensacyjna Jana Hryniaka "Trick" to rzadki na naszych ekranach przykład udanej zabawy konwencjami "political fiction" i filmu o fałszerzach. W rolach głównych plejada gwiazd polskiego kina.
Czy można w Polsce zrealizować udaną komedię sensacyjną nie będąc Juliuszem Machulskim? Autor "Vabanku" i "Vinci" posiadł niezwykłą łatwość w kopiowaniu gatunkowych konwencji kina hollywoodzkiego. Teraz Machulski stał się w polskiej kinematografii klasykiem i to jego filmy stały się źródłem zapożyczeń. "Trick" nie ukrywa inspiracji "Vabankiem", o czym świadczy choćby motyw muzyczny z komedii sensacyjnej sprzed niemal 30 lat, użyty w zwiastunie promującym najnowsze dzieło Hryniaka. W filmie znajdziemy również szereg nawiązań do innych kinowych przebojów, takich jak "Przekręt", "Prestiż" i "Skazani na Shawshank".
Bohaterem "Tricku" jest "pierwszy fałszerz Rzeczpospolitej" Marek Kowalewski (Piotr Adamczyk), który swoimi podróbkami studolarówek oszukał nawet amerykańskie władze federalne. Po udanej akcji policji, trafia do więzienia. Tam poznaje Profesora (Marian Dziędziel) - geniusza, próbującego wykiwać wymiar sprawiedliwości, w spektakularny sposób uciec z więzienia oraz zemścić się na swoim nielojalnym wspólniku, przez którego odsiaduje wyrok.
Niespodziewanie pomocy Kowalewskiego będzie potrzebował polski rząd. Jeden z posłów zostaje porwany przez talibskich terrorystów. Za jego głowę życzą sobie sześć milionów dolarów. Rząd nie jest pewien, czy w krótkim czasie uzbiera tak dużą sumę (dziura w budżecie...), więc szef jednego z resortów Bąk (Jerzy Trela) wpada na pomysł, by pieniądze na okup... wydrukować. Nakłonić Kowalewskiego do współpracy ma kapitan Bukowski (Andrzej Chyra), który wcześniej wsadził fałszerza za kratki.
Oczywiście to tylko zalążek skomplikowanej fabuły. W filmie mamy kilka (jeśli nie kilkanaście) zwrotów akcji. Twórcy dają widzowi do zrozumienia, że nic nie jest takie, jakie się wydaje.
Od początku wiemy, komu mamy kibicować. Błyskotliwi fałszerze-profesjonaliści, grypsujący więźniowie, dociekliwa dziennikarka, głupiutka kochanka Kowalewskiego - to postaci pozytywne, szybko zyskujące naszą sympatię. Policjanci i politycy są z kolei bezwzględni, cyniczni i skorumpowani.
Świat, który widzimy w "Tricku" jest więc dość jednowymiarowy, oparty na prostych opozycjach "dobry - zły", "mądry - głupi", "bogaty - biedny". Bohaterowie są tylko pionkami w skomplikowanej grze, jaką fundują nam autorzy filmu. Najważniejsze są kolejne tricki, których perfekcja ma widza oczarować. I rzeczywiście, scenarzysta filmu przyswoił trendy współczesnego kina sensacyjnego, ale nie ograniczył się do bezmyślnego kalkowania, lecz stworzył zaskakującą, oryginalną fabułę, dostosowaną do polskich realiów.
"Trick" ogląda się nieźle - śmieszą skrzące się humorem dialogi, akcja nie zwalnia niepotrzebnie tempa, aktorzy nie rozczarowują. Doczekaliśmy się przyzwoitej (ale nie rewelacyjnej) komedii sensacyjnej, świetnej warsztatowo i dobrze napisanej. "Trickowi" brakuje jednak tego, co było atutem genialnego "Vabanku" - pełnokrwistych postaci, które mogłyby przejść do historii kina. Kwintę, Kramera i Duńczyka będziemy pamiętać kolejne 30 lat, o Kowalewskim i Profesorze szybko zapomnimy.
6/10