"Opowieść o trzech siostrach": Turecki Czechow [recenzja]

Kadr z filmu "Opowieść o trzech siostrach" /materiały prasowe

W swoim trzecim filmie Emin Alper ucieka od politycznego dramatu, sięgając po niezwykłą mieszankę baśni i psychologicznego dramatu rodem z Czechowa.

Jeden z najbardziej obiecujących współczesnych tureckich reżyserów opowiada historię trzech sióstr z odizolowanej górskiej miejscowości w Anatolii. Wysłane przez owdowiałego ojca do miasta na służbę jako opiekunki do dzieci, "przybrane siostry", po kolei wracają do domu. Najmłodsza Havva po śmierci swojego podopiecznego, najstarsza Reyhan z powodu niechcianej ciąży, średnia Nurhan, bo nie lubiła swojego "przybranego braciszka", a jego mama nie lubiła jego "przybranej siostry".

Ojciec ponownie próbuje wysłać najmłodszą Havvę na służbę. To w mieście widzi jakąkolwiek przyszłość dla swoich dzieci. Siostry kłócą się ze sobą, solidarnie buntują przeciwko ojcu i w głębi serca marzą, by uciec jak najdalej od domu.

Reklama

W "Opowieści o trzech siostrach" obserwujemy jedynie kilka dni, wypełnione wszystkim i niczym. Siostry wspominają swoją służbę, przygotowują ajran, piorą, opiekują się malutkim siostrzeńcem, planują wyjazd do miasta i czekają. Na co dokładnie? Na cud, który pozwoli im się wyrwać z zapomnianej przez wszystkich wioski.

Alper stopniuje napięcie w tym kilkuosobowym dramacie. Gdy do wioski przyjeżdża lekarz, u którego na służbie była kiedyś najstarsza siostra, wydarzenia zaczynają biec coraz szybciej, aż dotrą do tragicznego finału.

Mimo zanurzenia w patriarchalnym świecie, "Opowieść o trzech siostrach" wydobywa na plan pierwszy kobiecy świat. Siostry zaczynają stopniowo otwierać się przed sobą, opowiadać o popełnionych błędach, o swoich pragnieniach i marzeniach. Mężczyźni wydają się jedynie tutaj pionkami w swojej własnej grze, przy alkoholu dogadujący interesy, które nie wiadomo, czy w ogóle dojdą do skutku.

Zdjęcia Emre Erkmena nadają opowieści wizualnej głębi, zawieszając ją między magią a realizmem i budując poczucie izolacji. Już pierwsze ujęcia z samochodu sugerują, że oto przenosimy się w inną czasoprzestrzeń. Tak naprawdę trudno powiedzieć, kiedy rozgrywa się "Opowieść...". Można to jedynie podejrzewać. Samochody odwożące kolejne siostry do domu to jedyny znak współczesnej cywilizacji, bowiem w samej wiosce czas się zatrzymał.

Szalona kobieta, robiąca fikołki na polu, mąż Reyhan - wioskowy głupek, który widzi dżiny na drzewie, nieczynna kopalnia, do której chodzą górnicy widmo, pojawiający się w okolicy bandycie, czy w końcu wszechobecny w zimowym krajobrazie ogień, element tragicznego finału - to z kolei składowe baśniowej części filmu Alpera, sięgającego do realizmu magicznego. Muzyka braci Papaioannou, pełnymi garściami czerpiąca z tradycji greckich, tureckich i bałkańskich, ów baśniowy charakter jedynie podkreśla.

"Opowieść..." to przede wszystkich historia kobiet, ale nie brakuje również szerszego kontekstu społecznego. W pewnym momencie lekarz stwierdza rozmarzonym głosem przy ognisku, że chętnie zamieniłby się z biednym pasterzem i uciekł z wielkiego miasta. Pilnowałby owiec, napawał spokojem i izolacją w pięknych górach... przez tydzień. Co dla przybysza z wielkiego miasta wydaje się wakacyjną sielanką, dla mieszkańców pozbawionej perspektyw wioski jest smutną codziennością i "wakacjami" bez przyszłości. Wielkomiejski brak zrozumienia dla desperackiej wręcz próby walki mieszkańców prowincji o lepszą przyszłość dla siebie i swoich dzieci , jest smutny i w dłuższej perspektywie tragiczny w skutkach.

7/10  

"Opowieść o trzech siostrach" (Kız Kardeşler), reż. Emin Alper, Turcja, Niemcy, Holandia, Grecja 2018, dystrybutor: Aurora Films,premiera kinowa: 30 sierpnia 2019 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy