Reklama

"Obca": Pasażerka tureckiej rodziny

"Obca", reż. Feo Aladag, Niemcy 2010, dystrybutor Vivarto, premiera kinowa 3 lutego 2012 roku.

Teoria dawno nie była tak mocno oddalona od praktyki. "Obca", film w reżyserii austriackiej aktorki Feo Aladag, miał być w zamyśle przestrzenią dialogu między zachodnim liberalizmem a tureckim patriarchatem. W efekcie powstała jednak sfabularyzowana wersja "Rozmów w toku", w czasie której protekcjonalna paniusia najpierw oddaje głos zwaśnionym stron, a potem ogłasza werdykt korzystny tylko dla jednej z nich.

Punkt wyjścia przypomina "Głową w mur": tak jak w tamtym wielokrotnie nagradzanym filmie Fatiha Akina Sibel Kekilli wciela się w turecką kobietę, buntującą się przeciwko konserwatywnej postawie bliskich. Jeśli tam jednak bohaterka schronienia szukała w małżeństwie, to Umay z "Obcej" ucieka z synkiem z mieszkania w Istambule, które dzieli z mężem-brutalem, i wyjeżdża do Berlina, aby wylizać rany na łonie rodziny. Na miejscu nikt niestety nikt nie przyjmuje z otwartymi ramionami córki marnotrawnej - Umay na każdym kroku spotyka się ze spojrzeniami gorejącymi ogniem piekielnym i w końcu, napiętnowana jako ladacznica, wyprowadza się z domu.

Reklama

Reszta filmu, zgodnie z arthouse'owymi standardami rozegrana w ślimaczym tempie i oprawiona w nieco przestylizowane, świetliste zdjęcia, pokazuje podejmowane przez bohaterkę próby ułożenia sobie na nowo życia i pogodzenia się z rodziną. Przeskakując między tymi wątkami, Aladag kreśli wyraźną linię demarkacyjną między przyjaznymi, postępowymi Niemcami i twardogłowymi Turkami, którzy w imię zapleśniałych i dawno nieaktualnych zasad wyrzekają się swojej córki.

Ci pierwsi wyciągają do niej pomocne dłonie i, nie bacząc na to, jaki życiowy bagaż niesie, zapraszają do swoich jasnych i czystych mieszkań. Ci drudzy, obijają się po zakurzonych, utrzymanych w wiecznym półmroku domach, patrząc spod byka i powtarzając niczym mantrę stwierdzenia w stylu: "kobieta bez męża to dziwka".

Ci pierwsi beztrosko imprezują, uśmiechają się do siebie i umawiają się na randki. Ci drudzy, śledzą Umay, obrzucają ją kamieniami i próbują uprowadzić jej syna. W pewnym momencie przestaje być ważne, kto ma rację i komu się tu kibicuje - pozostaje tylko niesmak spowodowany tym, jak Aladag, symulując obiektywizm, stara się manipulować sympatiami widzów.

I jeśli ktoś sprawia, że ten czarno-biały świat chociaż przez chwilę nabiera rumieńców, to tylko Sibel Kekilli. Ta znakomita aktorka, swojego czasu zaszczuta przez niemieckie media z racji swojej pornograficznej przeszłości, jest wcieloną delikatnością, kobietą o twarzy sfinksa i gracji przestraszonej łani. Jej pojedyncza łza ma w sobie więcej wiarygodności, niż dwie godziny wypełnionego hipokryzją filmu Aladag.

4/10


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pasażerka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy