Film Anne Fontaine podejmuje temat, który w Polsce 2021 roku jest bliski i na czasie. Czy policjant, pracownik służb mundurowych, powinien bezrefleksyjnie wykonywać rozkazy przełożonych, nawet, jeśli wewnętrzny kompas mówi: "Stój"? Co, jeśli zanegowanie instrukcji to jedyny sposób, by ochronić swoją duszę?
Choć w centrum akcji jest trójka policjantów, a spora część wydarzeń rozgrywa się w policyjnym aucie, tematy, które porusza reżyserka, wykraczają daleko poza kwestie zawodowe. Bo i relacje bohaterów nie zostają tylko w pracy. Może się podobać, że Fontaine zagląda głębiej i widzi więcej, budując każdej postaci osobistą historię, motywację i kontekst. Dzięki temu o wiele łatwiej zaangażować się emocjonalnie w ich zmagania.
Virginie (Virginie Efira) to świetna funkcjonariuszka. Niedawno została matką, a opieka nad małym dzieckiem jest nie tylko wymagająca, ale i potrafi rzucać cień na związek. Między nią a mężem nie ma dobrego porozumienia. I, jak to w zawodach, gdzie emocje są wciąż na najwyższym "C" bywa, kobieta nawiązuje bliską, zbyt bliską relację z kolegą z pracy. Aristide - wciela się w niego Omar Sy, o ironio świetny jako mistrz złodziejskiego fachu w "Lupinie"- z entuzjazmem reaguje na zainteresowanie atrakcyjnej koleżanki. Dopiero w nieoczekiwanym kryzysie dotrze do niego, że mają względem siebie inne oczekiwania. Trzecim "muszkieterem" jest Erik (Grégory Gadebois, "Oficer i szpieg"). Konflikt między nim a Aristidem nabiera siły, codzienne dzielenie się obowiązkami urasta do rangi problemu. Sytuację starego rutyniarza dodatkowo komplikuje głęboki małżeński kryzys i nasilający się u mężczyzny problem alkoholowy.
Koledzy ze służby mają na koncie wiele stresujących akcji i wydawałoby się, że przynajmniej na tym polu już nic ich nie zaskoczy. Jednak wszystko zmienia się, gdy dostają polecenie konwojowania na lotnisko Tohirova (Payman Maadi z "Rozstania" i "Długiej nocy"). Mężczyzna ubiegał się we Francji o azyl, bez powodzenia. W ojczyźnie, do której jest przez służby odsyłany, czeka go niechybna śmierć. Virginie odkrywa to, gdy wbrew rozkazom rozpieczętowuje jego teczkę, poruszona pierwszym, intensywnym spotkaniem z mężczyzną. Dostrzega, że ich rozkaz może mieć realne, tragiczne konsekwencje. Tohirov, choć nie mówi słowa po francusku i nie potrafi opisać swojego strachu, nie jest anonimową twarzą z plakatu czy propagandowym hasłem, a osobą z krwi i kości, która siedzi tuż obok i oddycha.. jeszcze. Jednak przetłumaczenie kolegom, że służba nie musi być moralnie czarno-biała, okaże się zadaniem wybitnie trudnym. Czy wykonalnym?
Film, podobnie jak służąca mu za bazę książka Hugo Borisa, to nieoczywisty psychologiczny thriller, aspirujący do bycia czymś więcej niż tylko policyjnym sensacyjniakiem. Uwagę zwracać może złożona i wielowymiarowa postać kobieca w centrum. Efira jako Virginie wypada znakomicie, łącząc na ekranie siłę z wrażliwością i nieoczywistością. Podbudowujące może być, że bohaterka łączy płaszczyzny w kinie zbyt często rozdzielne - jest matką i funkcjonariuszką, matką i kobietą atrakcyjna, ale tez matką po czterdziestce. We Francji, w przeciwieństwie do choćby USA, nikogo taka sytuacja nie dziwi. Nie są też oceniane decyzje Virginie - ani jej romans, ani aborcja, której kobieta planuje dokonać. Nie pojawiają się po to, by bohaterkę nacechować czy obciążać - jedynie, by dopełnić jej obraz. Choć Virginie wchodzi w relacje z mężczyznami, to nie jest przez nie definiowana.
Fontaine nie aspiruje do miana wyroczni, ale trudno nie zauważyć, że w subtelny sposób zabiera głos w gorącej dyskusji o roli i uprawnieniach władz, jaka od lat przetacza się przez Francję. "Nocny konwój" można by też interpretować jako głos w kwestiach polityki imigracyjnej albo obserwację pokoleniowych przemian w kwestii postrzegania społecznych ról płci. Jednak dla widza od takich analiz ważniejsze jest zapewne, jak film wpływa na emocje, czy trzyma w napięciu, czy porusza.
W "Konwoju..." zbyt wiele rzeczy wydaje się nieprawdopodobnych, jak na przykład to, że sugestywnie milczący Tohirov nie zna słowa z żadnym obcym języku i nijak nie może się odnieść do debat wiozących go policjantów. Wątpliwość wzbudza też mało organiczny pomysł na powiązanie w finale wątków wszystkich postaci - ale tu lepiej nie wchodzić w szczegóły, po prostu wydźwięk tego "spotkania" pozostawia niedosyt. Film Fontaine niepozbawiony jest błędów, ale wyróżnia się na tle innych policyjnych opowieści subtelnym, także wizualnie stylem, dobrym tempem i świetnymi rolami. Ale i pewnym, wiele o tym tytule mówiącym, paradoksem: przez cały czas trwania filmu ani razu nie wypala broń.
6/10
"Nocny konwój" (Police), reż. Anne Fontaine, Francja 2020, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 28 maja 2021 roku.