Reklama

"Niezniszczalni 3" [recenzja]: Domek na drzewie

"Niezniszczalni", będący w teorii szorstką, brutalną i dyszącą testosteronem serią, w praktyce są jednym z najbardziej poczciwych i sentymentalnych produktów współczesnej popkultury. To wielka piaskownica, w której sześćdziesięcioletnie dzieci burzą zbudowane przez przeciwników zamki, przybijają głośne niczym wybuch granatu piątki i wspominają stare, dobre czasy.

Trzecia część przynosi niewiele zmian. Motorem filmu jest wciąż gwiazdorska obsada, na którą składają się weterani kina akcji. Stallone, Statham, Lundgren, Schwarzenegger - do stałej ekipy dołączają tym razem Wesley Snipes, Antonio Banderas i Harrison Ford. Wszyscy dobrowolnie noszą przyprawiane im przez media lub fanów gęby. Snipes, który jeszcze niedawno siedział za kratkami, jest w pierwszej scenie uwalniany przez kumpli z jadącego do więzienia pociągu. Gibson, który już chyba do końca życia będzie uważany za antysemitę i mizogina, wciela się w rolę czarnego charakteru. Starym wyjadaczom partnerują żółtodzioby - m.in. Kellan Lutz i Victor Ortiz - ale służą tu głównie za mięso armatnie. To nie dla nich idzie się do kina.

Reklama

Trzecia odsłona, którą wyreżyserował Patrick Hughes, nie przynosi też wielu zmian w kwestii historii, struktury i stylu. "Niezniszczalni 3" to okopcony bitewnym dymem suchar. Opowieść otwiera i wieńczy wielka demolka, pomiędzy jednym a drugim punktem umieszczono kilka pomniejszych strzelanin oraz sceny kompletowania ekipy. Dialogi brzmią niczym zlepek przepisanych z okładek starych VHS-ów tagline'ów i to właśnie one najmocniej popychają całość w stronę pastiszu. Sceny walki są intensywne, ale przy tym klarowne - nie zaburza ich stroboskopowy montaż lub chaotyczna praca kamery, dobrze widać i czuć każdy wystrzał i wybuch. To rzecz, która pozytywnie wyróżnia "Niezniszczalnych 3" na tle współczesnego kina akcji.

Tym, co najbardziej zwraca w filmie uwagę, jest jego komiczna niewinność. Bohaterowie bardzo skromnie przeklinają, zazwyczaj tylko lekko się przekomarzają, bodajże najcięższą używaną przez nich inwektywą jest "drań". Nie pozwalają sobie również za bardzo na seksistowskie komentarze - kiedy po dwóch godzinach wstrzemięźliwości jeden z nich dwuznacznie pyta się koleżanki, czy "potrzyma jego broń", wydaje się to szokująco śmiałe. Sceny przemocy i śmierci pozbawione są realizmu i powagi. Podczas masakrowania przeciwników bohaterowie przerzucają się docinkami lub motywacyjnymi hasłami, przez co bardziej przypominają harcerzy na spływie kajakowym niż grupę najemników. Dziwne, że po skończonej robocie nie wracają odpocząć w domku na drzewie.

Im bardziej bohaterowie błaznują i ironicznie napinają sflaczałe mięśnie, tym film robi się lepszy. To właśnie dzięki bezpretensjonalnemu humorowi "Niezniszczalnym 3" udaje się uniknąć narcyzmu, który leży u podłoża koncepcji całej serii. Dzięki temu, że ci wszyscy weterani i upadli gwiazdorzy, zamiast celebrować dawno minioną chwałę, wolą po prostu dobrze się bawić.

7/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Niezniszczalni 3" (The Expendables III), reż. Patrick Hughes, USA 2014, dystrybucja: Monolith Films, premiera kinowa: 15 sierpnia 2014

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy