"Niepamięć": Zapomnieć traumę [recenzja]

Aris Servetalis w scenie z filmu "Niepamięć" /materiały prasowe

Film Christosa Nikou wydaje się z początku dziwny, może niezrozumiały, chwilę później absurdalnie zabawny i intrygujący. W końcu nadchodzi moment, że śmiech zastyga na ustach. Historia bohatera domyka się, a do nas dociera wymiar jego tragedii i cierpienia. O "Niepamięci" zdecydowanie nie można zapomnieć w nadchodzącym letnim repertuarze.

W swoim czasie, po sukcesach między innymi filmów Yorgosa Lanthimosa czy Athiny Rachel Tsangari, zaczęto mówić o "greckiej nowej fali", o nowym pokoleniu filmowców, którzy wypracowali swój charakterystyczny styl i język. Na tyle charakterystyczny, że wkrótce zaczęto pisać o "dziwnej fali" ("weird wave"). I choć Nikou wyznał, że nie wierzy w istnieje "greckiej fali" w kinie, jego debiutancka "Niepamięć" wpisuje się w stylistykę filmów wspomnianych wcześniej reżyserów.

Trudno się zresztą dziwić, bo przygoda z kinem i planem filmowym zaczęła się dla Nikou, ekonoma z wykształcenia i reżysera-samouka, od pracy na planie "Kła" Lanthimosa. Fascynacja kinem przyszła z kolei w wieku 16 lat wraz sensem "Truman Show" Petera Weira i podobny styl gry aktorskiej chciał wprowadzić również w swoim debiucie.

Reklama

"Niepamięć" to dość oszczędna w środkach historia Arisa (intrygujący Aris Servetalis). W otwierającej film scenie mężczyzna siedzi w pustym mieszkaniu i słucha w radiu wiadomości o tajemniczej epidemii amnezji, która zaczyna dotykać ludzi. Choroba dotyka również Arisa, gdy nagle w autobusie zapomina, kim jest. Trafia do szpitala, a stamtąd do specjalnego programu budowania na nowo własnej tożsamości. Dostaje nowe mieszkanie, ubrania oraz aparat fotograficzny. Z pomocą nagranych na taśmę instrukcji, codziennie wychodzi na miasto, by przeżyć coś nowego, doświadczyć różnych emocji i spotkać ludzi.

Nikou bawi się pomysłem epidemii amnezji, dobrze wygrywa momenty absurdalne (fantastyczna scena z przebranymi za superbohaterów ludźmi zmierzającymi na imprezę), podkreśla te uniwersalne, zarysowuje jedynie elementy i doświadczenia, które wedle lekarzy są kluczowe dla zbudowania tożsamości (oczywiście nie zabrakło sali kinowej). Servetalis gra bardzo oszczędnie, co podkreśla jedynie tajemniczość jego bohatera. Kim jest? Dlaczego w pierwszej scenie był przybity? Czy na pewno zachorował na amnezję? A jeśli nie, to o czym chce zapomnieć?

Talent Nikou ujawnia się w ostatniej sekwencji, która pięknie domyka całość. W momencie, gdy zaczynamy składać wszystkie elementy układanki. Gdy dociera do nas odpowiedź na pytanie "czy?" i "dlaczego?". Wtedy też świetnie wybrzmiewa gra Servetalisa.

Film Nikou, choć nakręcony na początku 2020 roku, gdy nikt jeszcze nie podejrzewał, co przyniesie kolejny rok, wielu będzie z pewnością odczytywać w kontekście trwającej nadal pandemii. "Niepamięć" to opowieść o stracie i traumie. W tym sensie wpisuje się w naszą teraźniejszość. Podejmuje jednak ten temat w niebanalny sposób. Nikou może się okazać kolejnym złotym dzieckiem greckiego kina.

7/10

"Niepamięć" (Mila), reż. Christos Nikou, Grecja, Polska, Słowenia 2020, dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, premiera kinowa: 24 czerwca 2021 roku.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy