"Nie oddychaj" [recenzja]: Trudne życie włamywacza

Bohaterowie filmu "Nie oddychaj" /materiały dystrybutora

Ten rok należy do wyjątkowo przyjaznych dla miłośników kina grozy, zwłaszcza tych, którzy cenią sobie thrillery oparte na tzw. high-concept - prostej idei stanowiącej trzon filmu. Spośród tytułów takich, jak "Kiedy gasną światła", "183 metry strachu" i "Noc oczyszczenia 3", największy sukces w Stanach Zjednoczonych odniosło dzieło Fede Alvereza - "Nie oddychaj". W trakcie seansu nowego obrazu urugwajskiego reżysera przyczyna tego stanu rzeczy wyjaśnia się w oka mgnieniu.

W pierwszych scenach "Nie oddychaj" trójkę nastoletnich bohaterów: Rocky (Jane Levy), Alexa (Dylan Minnette) i Moneya (Daniel Zovatto) poznajemy w trakcie jednej z ich "akcji" - młodzi z pełnym profesjonalizmem zajmują się obrabianiem bogaczy. Po kolejnym udanym napadzie dostają nową propozycję: odwiedziny w domu niewidomego weterana wojennego (Stephen Lang), który w sejfie przechowuje kilkaset tysięcy dolarów. Łudzeni wizją przeprowadzki do Kalifornii włamywacze przyjmują zlecenie. Ślepy mężczyzna szybko jednak udowadnia, że nie jest tak bezbronny, na jakiego wygląda, a kaci wkrótce staną się ofiarami.

W tym niezbyt skomplikowanym koncepcie zasadza się niemal cała moc "Nie oddychaj". Film twórcy nowej wersji "Martwego zła" od początku bowiem gra z oczekiwaniami widza. W thrillerze Alvereza nie ma bohaterów bez skazy - każdy ma coś na sumieniu. Prędzej czy później jednak złapiemy się na tym, że stajemy po stronie "tych złych" i zaczynamy kibicować bezbronnym (sic!) włamywaczom, choć dobrze wiemy, kim są. Możemy z tym walczyć, lecz twórcy robią wszystko, by nas nabrać, a im więcej dowiadujemy się o niewidomym weteranie, którego młodzi chcą obrobić, tym mniej krytycznie patrzymy na ich poczynania.

Gamę możliwości wypływającą z takiego obrotu spraw reżyser wraz ze swoim scenarzystą Rodo Sayaguesem wykorzystuje w dwustu procentach. Równie wiele czerpie z uczynienia głównego antagonisty ślepcem - dźwięk i jego "odcienie" stają się przez to przewodnimi motywami "Nie oddychaj". Wszystkie, nawet najdrobniejsze hałasy wybrzmiewają w filmie Alvereza ze zwielokrotnioną siłą: każdy krok brzmi jak trzęsienie ziemi, każde wypowiedziane przez włamywaczy słowo rozbrzmiewa w naszych uszach jak wybuch. Napięcie w związku z tym rośnie niewyobrażalnie, bo przecież każdy dźwięk zdaje się być tym, który zdradzi bohaterów.

Reklama

Również wizualnie "Nie oddychaj" to prawdziwy rollercoaster emocji; to film krótki (88 minut), lecz bardzo intensywny. Jak niezwykły na hollywoodzkie standardy jest to obraz, można poznać już po tym, że postaci, po stosunkowo krótkiej ekspozycji, niemal ze sobą nie rozmawiają. Brak dialogów wynagradza jednak nagromadzenie wywołujących palpitacje serca scen konfrontacji z niewidomym mężczyzną, ciekawe rozwiązania wizualne i zaskakujące kierunki, w których zaczyna podążać fabuła. Co istotne, reżyser nie polega w "Nie oddychaj" jedynie na pojawiającym się nagle i znikąd zagrożeniu, a na sprawnym budowaniu nastroju od pierwszych sekund projekcji. Ten nastrój udaje mu się utrzymać niemal do samego końca.

Niestety, choć jako thriller "Nie oddychaj" funkcjonuje rewelacyjnie, pewne rozwiązania stają filmowi na drodze ku perfekcji. Wątpliwości budzi szczególnie finał, w którym wyobraźnia nieco ponosi autorów, a absurdalny wątek związany z przeszłością antagonisty wymyka się spod kontroli. Boli także kontsrukcja bohaterów, którzy zamiast stać się pełnokrwistymi postaciami, są raczej jednowymiarowymi schematami. Nie sprawdzają się w tej materii przede wszystkim pierwsze minuty filmu, w których spod próby uczłowieczenia młodych rabusiów wypływa banał. O tym, że scenarzyści więcej czasu poświęcili umiejętnemu konstruowaniu akcji niż kreacji bohaterów, niech świadczy fakt, że weteran wojenny mistrzowsko zagrany przez Stephena Langa nawet nie ma imienia - jest po prostu oznaczony jako "niewidomy mężczyzna". 

Te mankamenty, choć dzielą "Nie oddychaj" od najlepszych przedstawicieli gatunku, niewiele jednak znaczą przy natłoku emocji, który zapewniają nam twórcy. Główni bohaterowie mimo wszystko budzą sympatię, wydarzenia pędzą na złamanie karku, a fabularne zwroty faktycznie potrafią zmusić widza do wstrzymania oddechu. I podczas gdy pozostałe produkcje sensacyjne tego lata osiągały poziom jedynie "przyzwoitej przeciętności", film Alvereza oferuje nam nieco więcej i bije konkurencję na głowę. Jestem przekonany, że właśnie dzięki temu tytuł jednego z najlepszych thrillerów roku "Nie oddychaj" ma już zagwarantowany.

7/10

"Nie oddychaj" [Don't Breathe], reż. Fede Alvarez, USA 2016, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 30 września 2016

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nie oddychaj
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy