Reklama

Nie ma lekko

"Erratum", reż. Marek Lechki, Polska 2010, dystrybutor Best Film, premiera kinowa 8 kwietnia 2011 roku.

Osiem lat. Tyle właśnie Marek Lechki musiał czekać, aby po świetnie przyjętym i wszędzie nagradzanym debiucie ("Moje miasto"), zrealizować kolejny film. I jak tu uwierzyć w słowa typu: w polskiej kinematografii wszystko idzie ku lepszemu czy młodzi twórcy mają realną szansę zaistnieć.

W 2002 roku Lechki był owym bardzo młodym twórcą, który zrealizował znakomity średni metraż, był w trakcie pisania kolejnego scenariusza, a wszystkie drzwi zdawały się stać przed nim otworem. Okraszony etykietą "dużego talentu", chciał jak najszybciej nakręcić kolejny obraz, udowodnić, że rzeczywiście drzemią w nim spore możliwości.

Reklama

Niestety w szczelnie zamkniętym polskim filmowym piekiełku nie znalazł się nikt, kto w młodego twórcę chciałby zainwestować. Uwierzyć w jego talent, pomóc mu zaistnieć, wesprzeć jego projekt finansowo. A że w świecie kina nie ma programów, w których słowa: "jestem na tak" mogą zdecydować o wielkiej karierze, Lechki przez osiem lat czekał aż jego autorska wizja ujrzy światło dzienne.

Po pokonaniu kolejnych - tym razem dystrybucyjnych problemów - "Erratum", obraz nagrodzony (za debiut reżyserski oraz nagroda dziennikarzy) na odbywającym się niemal rok temu FPFF w Gdyni wreszcie wchodzi na ekrany polskich kin. Wcześniej zdążył już zaistnieć w wielu innych krajach i zdobyć nagrody m.in. w Chicago, Pusan, Salonikach czy Montrealu.

Czym urzeka światową publiczność? Przede wszystkim tym, że ma znakomicie przemyślaną konstrukcję, realizacyjnie nie budzi zastrzeżeń, a dodatkowo bardzo dobrze prezentuje się aktorsko. Jest po prostu - a co nie często się w naszym kraju zdarza - dziełem kompletnym, w którym warstwa fabularna idealnie współgra z formalną.

Głównym bohaterem "Erratum" jest Michał (Tomasz Kot), mężczyzna w średnim wieku, który (w sprawach służbowych) musi odwiedzić miejscowość, w której się wychował. Dotąd - z różnych powodów - raczej unikał powrotu w rodzinne strony, tymczasem teraz zostaje zmuszony do pozostania w niej przez kilka dni.

Tu, przede wszystkim z powodu osób, które ponownie spotyka na swojej drodze, zmuszony jest do przemyślenia wielu decyzji, które zaważyły na jego obecnym życiu. Czy jednak wewnętrznie wypalony mężczyzna, zachowujący się, jakby w jego życiu nie miało się już nic ważnego wydarzyć, jest w stanie ponownie zmierzyć się z nigdy nie zażegnanym rodzinnym sporem czy dawno porzuconymi marzeniami?

Niezwykle ważne jest, że Lechkiemu udaje się świetnie wygrać wszystkie wewnętrzne konflikty, które dręczą jego bohatera. Zmuszony do spojrzenia na swoje życie z perspektywy Michał, orientuje się, że nigdy tak naprawdę nie potrafił się nim cieszyć. W efekcie wpadł w stagnację, niczego więcej nie oczekując od otoczenia, nic z siebie nie dawał.

Z tego marazmu budzi go dopiero przymusowy powrót w rodzinne strony, spotkani po latach ojciec i przyjaciele, a przede wszystkim dramatyczne zdarzenie, w którym mimochodem uczestniczy. Chociaż początkowo nie robi ono na nim większego wrażenia, to z biegiem czasu, uzyskując kolejne informacje, mężczyzna zaczyna rozumieć, że teraz już nic nie będzie takie, jak dawniej.

Można zarzucić reżyserowi, że wprowadza zbyt wiele przypadkowości w poczynania Michała, co może wpływać na zmniejszenie wiarygodności całej historii, ale czy nasze życie nie jest tak naprawdę sumą niezaplanowanych zachowań i spotkań? Przecież to, jak w danej sytuacji postąpimy, kształtuje naszą przyszłość.

Oprócz historii, bardzo umiejętnie prowadzi także Lechki aktorów, których obsadził zresztą w dużej mierze w rolach niezgodnych z ich dotychczasowym serialowo-filmowo-scenicznym emploi. Może właśnie dzięki temu skomplikowany konflikt na linii syn - ojciec zyskuje na autentyczności w wykonaniu, dotąd zwykle "rozrywkowych", Tomasza Kota i Ryszarda Kotysa.

Nie jest łatwo nakręcić dobry pełnometrażowy debiut fabularny w Polsce, a jeszcze trudniej jest zrealizować przyzwoity drugi film. Lechkiemu życzę, żeby dostał chociaż szansę się o tym przekonać.

7,5/10


Chcesz pójść do kina na film "Erratum" lub na inną interesującą cię produkcję, a nie wiesz gdzie i o której możesz ją obejrzeć? Sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Erratum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy