"Nie cudzołóż i nie kradnij": Lustereczko, powiedz przecie [recenzja]

Mateusz Banasiuk i Julia Wieniawa w filmie "Nie cudzołóż i nie kradnij" /Jarosław Barański /materiały prasowe

Codzienność polskiego repertuaru to "albo-albo". Komercja i romkomy, tak zwane kino środka z wygładzonymi kantami, a wreszcie, zdecydowanie najbliższe mojemu krytycznemu sercu, kino autorskie. Bywa wspaniałe, bywa także straszne.

"Nie cudzołóż i nie kradnij": Błyskotliwy scenariusz

Tymczasem Mariusz Kuczewski, jeden z najbardziej rozchwytywanych w Polsce scenarzystów, autor lub współautor największych hitów komercyjnych z serią "Listy do M." na czele, na swój reżyserki debiut wybrał dużo bardziej ryzykowną formę. Błyskotliwy scenariuszowo "Nie cudzołóż i nie kradnij" jest gatunkową hybrydą. Sensacja flirtuje tutaj ze slapstickiem, kryminał z wiecznie żywym postmodernizmem, a wszystko to wzbogacone zostało o pytania etyczne i religijne. Wściekłe psy na dopalaczach złego porucznika.

Reklama

Tytuł filmu nie jest jedynie nawiązaniem do Dekalogu (nie kojarzyć tym razem z Kieślowskim). Kuczewski wiedział dobrze, że stąpa po cienkim lodzie. Każdy stylistyczny kiks grozi załamaniem powierzchni. Udało się. Film, pomimo kilku usterek, jest ożywczą ucieczką poza konwencję prowadzenia narracji, opowiadania historii i pokazywania jej w mainstreamie.

W komediodramacie Kuczewskiego wszyscy bohaterowie robią to, czego nie wolno. Kradną, cudzołożą, przeklinają aż iskry lecą - a to dopiero początek długiej listy. W filmie oglądamy galerię typów, charakterów słabych, przerysowanych, grzesznych i perwersyjnych. Od księdza do wiarołomnej żony, od gangstera do kuriera. Gdyby Wieża Babel grzechów w tym filmie potrafiła mówić, przeklinałaby po polsku z takim wdziękiem jak - świetna skądinąd aktorsko - Aleksandra Popławska.

Aktorzy grają grubo, wyzywająco, szarżują

No właśnie, aktorstwo. Mariuszowi Kuczewskiemu udało się nie tylko zaprosić do udziału w projekcie czołowych polskich aktorów, ale i namówić ich na specjalny rodzaj ekranowej obecności. Grają grubo, wyzywająco, szarżują, ale to właśnie jest wpisane w konwencję filmu.

Polska szkoła obecności ekranowej zazwyczaj stawia na aktorstwo psychologiczne nawet tam, gdzie potrzebny byłby bardziej szkic, brulion lub komiks. U Kuczewskiego wszyscy są na swoim miejscu. W tym dekalogu przykazania zostały złamane, dlatego konwencja musi być sztywna i stabilna.

Na przykład Mateusz Banasiuk w roli Patryka, pozornie, podkreślam pozornie, ciamajdowatego gospodarza domu, pokazuje vis comica, i ujawnia urzekający cudzysłów aktorstwa, kojarzący  się z uroczymi filmami z Gérardem Philipem. Doskonałą rolę stworzył Mariusz Drężek - gra księdza katolickiego, brata Patryka. To jeden z ciekawszych portretów kapłanów w polskim kinie. Ksiądz Drężka jest bowiem, jak reszta bohaterów, słaby, slapstickowy, cyniczny, a jednak w kulminacji filmu czujemy, i robi nam się trochę nieswojo z tą myślą, że wszystkie grzechy rozgrzeszającego z grzechów księdza, są gestem samoobrony przed lękiem. Że może stracić coś ważniejszego: wiarę w ludzi, potem dopiero w Boga. Komediowymi fajerwerkami jest natomiast duet "Fastrygi" i "Krupnika", kurierów jakich na pewno nie chcielibyście poznać, zagranych wybornie przez Sebastiana Stankiewicza i Bartłomieja Firleta.

Na drugim i trzecim planie Julia Wieniawa głównie seksownie wygląda, a Cezary Pazura kolejny raz ogrywa emploi komediowe, ale nawet mniej trafione pomysły obsadowe pełnią w tym filmie określoną funkcję.

"Nie cudzołóż i nie kradnij" to kino rozrywkowe

"Nie cudzołóż i nie kradnij" to kino rozrywkowe. Kropka. Nikt tutaj niczego nie zamierza udawać. Kino, które chce przede wszystkim bawić, podobać się możliwie najszerszej widowni, chwilami bywa kokieteryjne, niektóre sceny wydają się przesadnie rozbuchane, mam też wrażenie, że w trakcie seansu pada o kilka wulgaryzmów za dużo (mnie to nie uraża, nudzi raczej), a jednak jest to kino, które chciałbym uhonorować. Kuczewski ze swoim zespołem przeciwstawił się uśredniającej linii kina z założenia popularnego, w którym króluje poprawność. Do konwencji kina sensacyjnego zgrabnie wprowadził pytania serio, inkrustując je dekalogiem, podanym w stylistycznym nawiasie, a jednak wybrzmiewającym serio.

Przebieranka, gra pozorów, spirala grzechów prowadząca od drobnego kłamstwa do wielkiego morderstwa. Nie tylko tabloidy codziennie referują podobne sprawy i sytuacje. Każdy może popełnić błąd. Każdy może ten błąd naprawić. Można to robić w tonacji serio, pod wpływem spowiedzi czy lektury, można też w konwencji buffo - pod wpływem obejrzanego filmu. W "Nie cudzołóż i nie kradnij" bohaterowie zabijają, oszukują, zdradzają, bywają potworami, bywają też potwornie śmieszni. Krzywe lustro postaw wciąż bywa naszym wspólnym zwierciadłem. Lustereczko, powiedz przecie.

7/10

"Nie cudzołóż i nie kradnij", reż. Mariusz Kuczewski, Polska 2022, dystrybutor: Mówi Serwis, premiera kinowa: 18 listopada 2022 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy