Reklama

"Najlepsze najgorsze wakacje": O bólach dorastania [recenzja]

Gdy masz lat naście, niedawno przeżyłeś rozwód rodziców i zostałeś zmuszony do wakacji z nowym chłopakiem zdesperowanej matki - facetem, który mówi ci, że w skali od jeden do dziesięciu jesteś co najwyżej trójką i ma córkę traktującą cię jak śmiecia, masz naprawdę wiele powodów, by chodzić z kwaśną miną.

Ponad wszystko potrzebujesz przyjaciela, który dostrzeże w tobie równego gościa i nie pozwoli pogrążyć się w goryczy. Duncan, bohater nowego filmu twórców nagrodzonego Oscarem scenariusza "Spadkobierców", Nata Faxona i Jima Rasha, ma to szczęście i jego najgorsze wakacje życia powoli przemieniają się w najlepsze. W ciągu kilku tygodni nieśmiały i zamknięty w sobie chłopak zyskuje pewność siebie i siłę.

Nat Faxon i Jim Rash jak nikt inny potrafią czarować widza najzwyklejszymi opowieściami. Już współpracując z Alexandrem Payne'em i George'em Clooneyem dowiedli, że interesuje ich "małe wielkie kino", skromne historie o życiu i ludziach, bez ekstremów, a raczej ze smutkami i radościami, które spotykają każdego. Tacy też są w "Najlepszych najgorszych wakacjach", może nawet jeszcze bardziej niż w "Spadkobiercach", gdyż z bogatych Hawajów przenoszą się do zwykłej, letniskowej mieściny, a akcję koncentrują nie na majętnym prawniku, a na zwykłym nastolatku, który na co dzień mieszka z mamą w małym mieszkaniu. Do tego trzymają się niemal kurczowo schematów rządzących kinem spod znaku bólów dorastania.

Reklama

W tej historii żaden zwrot akcji nie zaskakuje, żaden bohater nie przełamuje kliszy. Pomimo swojej przewidywalności i podążania za podręcznikowymi zasadami gatunku, "Najlepsze najgorsze wakacje" ogląda się jednak nadzwyczaj dobrze. Ten typ humoru i żartów znamy, ale i tak od czasu do czasu się śmiejemy. Wiemy, że wakacje odmienią bohatera, ale kibicujemy mu w tej podróży. Mamy pewność, że przegrani staną się wygranymi i na odwrót, ale tego właśnie chcemy. I gdyby pewien pocałunek nie został w końcu odwzajemniony (bo przecież na drodze chłopaka staje też urocza sąsiadka), bylibyśmy wręcz rozczarowani.

Sekret "Najlepszych najgorszych wakacji" nie tkwi w schematach, a w lekkości i swobodzie, z jaką historia została opowiedziana i zagrana. Trudno nie polubić Duncana, ani tym bardziej Owena, atmosfery tego filmu, jego niewymuszonego optymizmu.

Barwna galeria aktorów - zarówno tych młodych (w tym odtwórcy głównej roli Liama Jamesa), jak i starszych (Sam Rockwell, Maya Rudolph, Toni Collette czy - w nieco mroczniejszym niż zwykle wydaniu Steve Carrell) sprawia, że ten zwykły film staje się, po prostu, uroczy, niezobowiązująco radosny i naturalnie ciepły. Bo przecież nikt nikogo, ani nastolatka, ani dorosłego, nie może dla dowartościowania siebie nazywać "trójką"!

7/10

---------------------------------------------------------------------------------------

"Najlepsze najgorsze wakacje" ("The Way, Way Back"), reż. Jim Rash i Nat Faxon, USA 2013, dystrybutor: Best Film, premiera kinowa: 27 września 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: który mówi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy