Na myśl o polskiej komedii romantycznej mam gęsią skórkę. Chciałbym, żeby spowodowana była podnieceniem, ale to raczej coś w stylu: "co tym razem?". Poza małymi wyjątkami, jak chociażby pierwsza "Planeta singli" (2016) Mitji Okorna, ten gatunek w naszym wydaniu nie dostarcza ani wielu wrażeń, ani specjalnej radości. Zatem do kina na film "Na twoim miejscu" podążałem z duszą na ramieniu, a wyszedłem z... uśmiechem na twarzy.
Choć wcale nie musiało być to takie oczywiste, bo punkt wyjścia w "Na twoim miejscu" - pełnometrażowym debiucie Antonio Galdameza Munoza był co najmniej ryzykowny. Otóż obserwujemy małżeństwo. Niby młode, ale mające już na tyle poważny staż, że najlepsze chwile to coraz bardziej zacierające się wspomnienie z przeszłości, a motyle w brzuchu zastępuje deklaracja, jaka pewnego dnia pada z ust mężczyzny o planowanym rozwodzie. Kaśka i Krzysiek najwyraźniej nie chcą, a może nie mają już siły, walczyć o swój związek i są na najlepszej drodze do rozstania.
I wtedy, za sprawą niewyjaśnionych okoliczności, pod osłoną nocy, los postanawia spłatać im figla. Bohaterowie zamieniają się... ciałami. On staje się nią, ona - nim. To moment, w którym wiele mogło pójść nie tak, gdyż taka fabularna przewrotka w ręku niejednego scenarzysty mogłaby stanowić pretekst do niewyszukanych dowcipasów, rynsztokowego poczucia humoru czy seksizmu. Nie tym razem. I to jest pierwsza dobra wiadomość.
Scenarzyści - Łukasz Światowiec oraz Anna Bielak, nie wpadli w te pułapki i nie obrali drogi na skróty. Zamiast tego stworzyli słodko-gorzką (choć głównie słodką) opowieść o próbie wzajemnego zrozumienia się na każdej życiowej płaszczyźnie. Od zupełnie prozaicznych domowych obowiązków przez sprawy zawodowe po przełamywanie stereotypów związanych z płcią. Co sprawia, że w równej mierze co komedią romantyczną "Na twoim miejscu" staje się komedią charakterów.
Odwracając fabularne role, scenarzyści zapewnili ciekawe, nieoczywiste wyzwanie aktorskie wcielającym się w główne postaci Paulinie Gałązce oraz Mironowi Jagniewskiemu. O ile ekranowa Kaśka od czasu "Dziewczyn z Dubaju" (2021) Marii Sadowskiej jest wyraźnie na fali (a piszący ten tekst jest fanem jej talentu), o tyle dla jej partnera było to pierwsze tak duże zawodowe wyzwanie. W kręgu tych samych twarzy, jakie powtarzają się w kolejnych rodzimych produkcjach, dobrze wprowadzić czasem odrobinę świeżej krwi, czego przykładem młody aktor (choć emocje można wyrażać nie tylko szeptem, serio!). Zwłaszcza że od pierwszej sceny widać między nimi chemię, ale - co udziela się widzom - i to, że na planie po prostu dobrze się bawili.
Nowych twarzy w tym filmie jest zresztą więcej, i to następna dobra wiadomość. Mam tu na myśli reżysera Antonia Galdameza Munoza. To - po Damianie Kocurze i jego świetnym filmie "Chleb i sól" (2022) - kolejny młody twórca, któremu w ostatnim czasie udało się zadebiutować w pełnym metrażu. A zasługiwał na to, wyróżniając się w krótkich formach, czego najlepszym przykładem bardzo interesująca, nagradzana zresztą wielokrotnie "Noamia" (2020). Co istotne, pod względem gatunkowym, ale i realizacyjnym, film diametralnie inny od "Na twoim miejscu", co pokazuje tylko wszechstronność oraz solidny warsztat debiutującego reżysera.
Oczywiście wszystko jest kwestią gustu, ale myślę, że z dużym prawdopodobieństwem mogę zaryzykować tezę, że idąc do kina w poszukiwaniu niegłupiej rozrywki, "Na twoim miejscu" sprawi, że się nie zawiedziecie. Bo to miła niespodzianka na początek roku.
7/10
"Na twoim miejscu", reż. Antonia Galdameza Munoz, Polska 2023, dystrybutor: Next Film, premiera kinowa: 6 stycznia 2023 roku.