Reklama

"Mundial. Gra o wszystko" [recenzja]: Gol w pięknym stylu

"Mundial. Gra o wszystko" przypomina o jednym z największych triumfów polskiej reprezentacji piłki nożnej, która na mistrzostwach świata w Hiszpanii w 1982 roku stanęła na podium. Michała Bielawskiego mniej niż nostalgiczne wspomnienie interesuje jednak skomplikowana sytuacja piłkarzy, którzy mimo wybitnie apolitycznego zawodu zostali uwikłani w polityczną roszadę.

W swoim dokumencie twórca odwołuje się do wydarzeń obrosłych legendą, znanych nawet laikom, którzy o piłce nożnej wiedzą tyle, że piłka jest jedna, a bramki są dwie. Nie mogło tu zabraknąć archiwalnych materiałów z zakończonego "zwycięskim remisem" meczu Polaków z drużyną Związku Radzieckiego, który stał się symbolem niezłomności nie tylko polskiej drużyny, ale też całego narodu. To podczas tego spotkania na trybunach, dzięki sympatyzującemu z działaczami polskiej opozycji Pascalowi Rossi, znalazły się flagi i transparenty ze znakiem "Solidarności". Polscy widzowie nie mieli jednak możliwości zobaczyć ich w telewizji. TVP w swojej komicznej relacji z tego wydarzenia do przebitek użyła bowiem materiałów z innych meczy, przez co miało się wrażenie, że biało-czerwonym kibicują Kameruńczycy czy Peruwiańczycy.

Reklama

Zebrany przez Bielawskiego materiał ośmiesza system komunistycznej władzy, przywołując jej wpadki i absurdalne postępowanie, ale nie pomija grozy stanu wojennego. Twórca nadał swojemu filmowi niezwykłą formę, za pomocą której udało mu się pożenić radości i gorycze. Dzięki cyfrowej obróbce materiałów wideo i przestrzennej rekonstrukcji archiwalnych zdjęć "Mundial" mniej przypomina klasyczny dokument, bliżej mu do eksperymentów spod znaku "Drogi na drugą stronę" Anki Damian (Bielawski chętnie posługuje się również animacją). Sceny, kiedy Polacy kiwają komunistycznych decydentów niczym napastnicy obronę przeciwnej drużyny, krzepią, ale czy rzeczywiście działania piłkarzy doprowadziły do umocnienia ducha narodu i jego jedności w walce z władzą?

Bielawski nie podbudowuje narodowych mitów, nie dokłada ziarnka do martyrologii, w której jesteśmy umiłowani. Twórca dostrzega nie tylko chwałę, ale i słabości piłkarskich herosów - pierwszej nie wywyższa, drugich nie rozlicza. Poświadczy o tym scena, w której kadra już po zwycięstwie w Hiszpanii wraca do ojczyzny. Czeka ich wręczenie nagród z rąk partyjnych szychów (na które idę zresztą podchmieleni). Wszyscy zastygają. Widzowie przed telewizorami i internowani koledzy po fachu wierzą, że na fali tryumfu, coś wielkiego się stanie, liczą na chociaż drobny gest, symboliczny ruch. Nie będzie spoilerem przypomnienie, że nic takiego się nie zdarzyło. Chociaż kotłowało się w nich wiele emocji, część zawodników miała już podpisane kontrakty z zagranicznymi klubami (cierpiący na wieczny brak dewiz władze godziły się na transfery na Zachód). Dla kraju już zrobili swoje - na murawie. Bielawski też zrobił swoje - w kinie.

7/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Mundial. Gra o wszystko", reż. Michał Bielawski, Polska 2012, dystrybucja: Against Gravity, premiera kinowa: 23 maja 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mundial 2014
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy