Reklama

"Mów mi Vincent" [recenzja]: Zły wujek z sąsiedztwa

Nowi sąsiedzi w okolicy to najczęściej oznaka nadciągających kłopotów. Dla Vincenta (Bill Murray) - pana w średnim wieku, który mieszka razem z kotem w szeregowym domku na typowych amerykańskich przedmieściach, każda zmiana oznacza tragedię.

Mężczyzna lubi przede wszystkim odpoczywać. Swój wolny czas spędza na wyścigach konnych. Wieczorami spotyka się z "nocną damą", a o poranku leczy skutki mocno zakrapianych nocy. Na zakupy wyjeżdża swoim kabrioletem, w który ma za sobą niejedną stłuczkę i brakuje mu jednego światła. Vincent przypomina odrobinę starszą wersję Hanka Moody'ego z serialu "Californication", choć w jego przypadku świat blichtru i celebrytów nie istnieje. W końcu najlepsza impreza odbywa się w lokalnym barze za rogiem.

Do domu obok posesji Vincenta wprowadza się samotna matka z synkiem. Maggie (Melisa McCarthy) właśnie rozstała się z mężem. Pracuje ponad swoje siły w lokalnym szpitalu i wychowuje Olivera (Jaeden Lieberher). Chłopiec jest oczywiście piekielnie inteligentny, ale niestety jego rówieśnicy dostrzegają w nim tylko i wyłącznie potencjalną ofiarę dziecięcych szykan. Przez czysty przypadek Vincent zostanie opiekunem Olivera. Spróbuje nauczyć go, jak to jest "być prawdziwym mężczyzną", a przy okazji zaufa mu na tyle, aby odkryć przed nim swoją tajemnicę.

Reklama

W filmie Theodore'a Melfiego nie ma sensu liczyć na fabularne zaskoczenia. Para Vincent-Oliver przeżywa swoje wzloty i upadki. Bywa melodramatycznie, zabawnie, w końcu heroicznie. "Mów mi Vincent" to ewidentnie film z przesłaniem, komedia pokrzepiająca strapionych, w której nie liczy się sama historia, ale poszczególne postacie i ich mikrobiografie. Oprócz pary "kumpli" w filmie występuje jeszcze m.in. "nocna dama", czyli emigrantka Daka, która jest w ciąży, więc niestety musi skończyć z tańcem erotycznym w nocnym klubie. Wcielająca się w tę rolę Naomi Watts wygląda jak mocno przerysowana "blachara", mówi z koszmarnym akcentem i oczywiście nie potrafi się kompletnie zachować. Na początku Vincent opiekuję się nią. Z czasem to ona opanowuje chaos w jego życiu.

W tej rozczulającej opowiastce o "złym wujku", który tak naprawdę ma gołębie serce, koniec końców chodzi o przemianę głównych bohaterów i założenie nowej rodziny. Jeśli każdemu z bohaterów nie udało się z różnych powodów stworzyć "tradycyjnego" domu, muszą sobie radzić w inny sposób. Ich patchworkowa familia sprawdza się w każdej sytuacji, bez względu na to, czy akceptuje to otoczenie, religijna szkoła Olivera, czy bandziory z sąsiedztwa. Klasyczne wzorce rodzinne przestają być jedynym rozwiązaniem. Liczy się pomoc i zaufanie. Na dokładkę męska przyjaźń ponownie zwycięża i wszyscy "żyją długo i szczęśliwie".

7/10

---------------------------------------------------------------------------------------


"Mów mi Vincent" (St Vincent), reż. Theodore Melfi, USA 2014, dystrybutor: Forum Film, premiera kinowa: 12 grudnia 2014

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mów mi Vincent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy