"Meg 2: Głębia": Jason Statham kopie w pysk Megalodona [recenzja]

Jason Statham w scenie z filmu "Meg 2: Głębia" /materiały prasowe

Jason Statham dzielnie walczący z gargantuicznym i prehistorycznym rekinem? Czego chcieć więcej od letniego blockbustera, który na dodatek pojawia się w czasie kolejnych podkręcanych przez media przypadków ataków rekinów w popularnych wakacyjnych kurortach. "Meg 2" nie ma efektu świeżości "jedynki", a pierwsza połowa filmu jest irytująco nudna. Jednak ostatni akt rekompensuje wszystkie kiksy.

Pierwszy "Meg" był dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem, mimo, że luźna ekranizacja książki Steve'a Altena nie miała tego, co kocham w B-klasowym kinie o walce z potworami. Był to zbyt melodramatyczny mainstreamowy film dla szerokiej publiki, więc unikał krwawego gore klimatu dla freaków, kochających podwójne seanse pulpowego kina prosto z kaset VHS. Sequel w reżyserii Bena Wheatleya jest również bardziej gładki i bezpieczny, jak przystało zresztą na kino z kategorią wiekową PG-13, ale momentami ma więcej szaleństwa i lekko parodystycznych tonów niż poprzednia odsłona.

Reklama

"Meg 2: Głębia": Jason Statham potwierdza status ikony kina akcji

"Meg" jest odpryskiem Spielbergowskich "Szczęk""Parku Jurajskiego", więc druga część naturalnie podąża za schematami z sequeli tych filmów. Ba, "Meg 2" mógłby mieć podtytuł "Zaginiony świat". W pewnym momencie mamy nawet tutaj żart z pistoletów wykorzystywanych w "Szczękach 2". Metanarracja stała się jak widać nieodłączną częścią hollywoodzkich blockbusterów. Dzięki Wesie Cravenie za rewolucję gatunkowej świadomości w "Krzyku" i siódmym Freddiem Kruegerze!

Jason Statham jest współczesną ikoną kina akcji, więc nie przeszkadza nam to, że zmienia tylko garnitury i tłucze gęby innych łotrów. Taki los najbardziej godnego następcy Sly'a, Arniego, Chucka, Jean-Claude'a i Bruce'a (Stevena ekskomunikuję z panteonu za zaprzedanie się putinowskiemu faszyzmowi), z którymi spotkał się zresztą w świecie "Niezniszczalnych". Tym razem Jason walczy z trucicielami oceanów, przemieniając się z najemnika z pierwszej części w jednoosobowe zbrojne ramię instytutu oceanologicznego Zhang Institute, którym kieruje pozytywnie zwariowany Jinming (Wu Jing).

Stathamowski Jonas Taylor ma przy sobie znaną z jedynki nastoletnią już Meiying (Shuya Sophia Cai) i resztę swojego amerykańskiego składu (Page Kennedy i Cliff Curtis mają nawet kilka zabawnych scen rodem z klasycznego buddy movie). Proporcje amerykańsko-chińskie są zachowane parytetowo, skoro "Meg" to przykład bardzo gładkiej kolaboracji obu kinematografii krajów, które kiedyś i tak pójdą ze sobą na wojnę. Oby Jason Statham był wtedy po naszej stronie. Póki co zdrajcami trupy Stathama są w "Meg 2" wycięci z szablonu z kina VHS (minus mrugnięcie okiem do widza) bardzo czarno-biali i nieazjatyccy złoczyńcy.

"Meg 2: Głębia": Zero logiki, dużo akcji

"Meg 2" jest zupełnie pozbawionym logiki wodnym kinem akcji, w którym dinozaury są w otwarciu zjadane przez Megalodony, a potem Jason Statham wykańcza prehistoryczne rekiny skuterem wodnym, dynamitem i kopniakami w pysk. Jest tutaj kilka świeżych scen, jak pożeranie plażowiczów, ukazane z wewnątrz paszczy rekina i podniebne akrobacje Stathama na skuterze, bawiącego się w Aquamana z harpunem. Problemem filmu Wheatleya jest to, że wszystko dzieje się dopiero w drugiej części filmu, gdy docieramy na miejsce zwane Wyspą Zabawy. Głupi turyści są w wymyślny sposób pożerani, piękno krystalicznej wody ciągnie nas w stronę ekranu albo biura podróży z wycieczkami all inclusive, a Statham jest w żywiole rzucania onelinerów, choć tym razem robi to z wyjątkowo znudzoną miną, tęskniąc chyba za smokingiem z "Gry fortuny" Guya Ritchiego. Dlaczego jednak to wszystko dzieje się tak późno?

W pierwszej części dostajemy klimat thrillerów science fiction, rozgrywających się w tajemniczej głębi oceanu. Tyle, że Wheatley napięcia budować nie potrafi, czego dowiódł w pokracznym netfliksowym remake'u "Rebeki" Alfreda Hitchocka. Ślamazarny, nieciekawie nakręcony początek nawiązuje bardziej do "Otchłani" Jamesa Camerona, a ja wolałbym od razu zerkanie w stronę debiutu Camerona, robionego dla legendarnego ojca chrzestnego kina klasy B Rogera Cormana, czyli "Piranii 2". No, ale wybrzydzać nie będę. Kina potrzebują ratunku bardziej niż Megalodon posiłków. Tom Cruise z atomowym różem Barbenheimera sami tego nie zrobią, więc bierzcie duży popcorn, zimny napój i zobaczcie Jasona Stathama zatrzymującego stopą rekina na jak największym ekranie. To i tak mniej przerażające niż paragony grozy nad polskim morzem.

5,5/10

"Meg 2: Głębia" [Meg 2: The Trench], reż. Ben Wheatley, USA, Chiny 2023, dystrybutor: Warner Bros., premiera kinowa: 4 sierpnia 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Meg 2: Głębia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy