"Martwe zło": Na horrorze czapka gore
Po 32 latach na ekrany kin wraca jeden z najbardziej krwawych oraz kultowych horrorów wszech czasów - "Martwe zło". Czy w dobie "horrorków dla nastolatków" taka produkcja przeżyje czy może jest skazana na śmierć?
Zacznijmy od kilku faktów dla mniej wtajemniczonych. "Martwe zło" z 1981 roku oraz jego kontynuacja, nakręcona 6 lat później, należą do klasyki horrorów gore - takich, które miały bardziej szokować brutalnością i scenami zgonów, niż budować atmosferę rodem z filmu "Lśnienie" czy dostarczać suspens w stylu "Halloween".
Warto o tym przypomnieć, ponieważ dzisiaj na ekranach kin tego typu produkcji nie uświadczymy. "Evil Dead" był także początkiem kariery Sama Raimiego, dzisiaj kojarzonego ze Spider-Manem. Po przerobieniu reaktywacji bardziej znanych horrorów z dawnych lat, Hollywood postanowiono zabrać się za "Martwe zło". Moment dobry, bo krwawe filmy z czasów VHS robią furorę na różnych nocnych pokazach urządzanych w studyjnych kinach. Także w Polsce.
"Martwe zło" AD 2013 stosunkowo wiernie trzyma się fabuły oryginału. Grupa przyjaciół trafia do znajdującej się na odludziu chatki. Pretekstem dla takiej wycieczki jest próba wyciągnięcia z nałogu Mii (świetnie sprawdzająca się w swojej roli Jane Levi). Opuszczony dom ma jednak do zaoferowania dodatkową atrakcje, jaką jest oprawiona w ludzką skórę Księga Umarłych. Jak to w horrorach ze starej szkoły bywa - ktoś postanowił przeczytać demoniczny artefakt. Dalszą akcję można już przewidzieć dość łatwo. Na miejscu pojawia się pradawne zło, a grupa znajomych ma spore problemy. Stara szkoła.
Największy problem nowego "Zła" nosi nazwę "Dom w głębi lasu" - mam na myśli świetny, zeszłoroczny horror z elementami autoironii. Tam początek fabuły był identyczny, nie bez przyczyny nawiązywał on zresztą do oryginalnego "Martwego zła", ale druga połówka filmu zabrała nas w zupełnie inne miejsce.
Remake "Evil dead" nie dostarcza takich atrakcji, brakuje także kultowej postaci Asha. Przewidziano natomiast jeden, całkiem udany twist. Przede wszystkim jednak, w przeciwieństwie do "Domu w głębi lasu" oraz wszystkich horrorów kinowych z ostatnich lat, dostaliśmy serię naprawdę szokujących scen, w których gwiazdami stają się takie gadżety, jak piła spalinowa, łom, nóż do tapet oraz elektryczny nóż do mięsa. Nie licząc strzykawek, strzelb oraz wrzątku. I kawałka muszli klozetowej.
"To nie jest film dla ludzi o słabych nerwach" - jak się zwykło pisać za starych czasów. Bez komputerowych efektów specjalnych i bez cenzury. "Piła" i spółka to przy tym zabawa dla nastolatków. Raz jeszcze - stara szkoła i wyzwanie o nazwie "Kto pierwszy odwróci wzrok".
Jak się miało okazać, w tym szaleństwie jest metoda. "Martwe zło" zarobiło w pierwszy weekend w USA więcej niż nowy "G.I. Joe" czy "Jurassic Park 3D". I chociaż łatwo się domyślić, że nie wszystkim spodoba się takie epatowanie scenami gore, w swojej kategorii film nie ma równych sobie. Inna sprawa, że konkurencji praktycznie nie ma - dawno wymarła. Może nowe "Martwe zło" ją wskrzesi?
Łukasz Kujawa
7/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Martwe zło" ("Evil Dead"), reż. Fede Alvarez, USA 2013, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 5 kwietnia 2013 roku.
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!