Kto lubi kino o kobiecej zemście, będzie usatysfakcjonowany

Channing Tatum w filmie "Mrugnij dwa razy" /© materiały dystrybutora /materiały prasowe

Debiut reżyserski Zoe Kravitz jest stylowy, napakowany gwiazdami i ma kilka dobrych twistów, mimo problemów z rytmem samej akcji. Jest to kino zemsty z ociekającym krwią hasztagiem metoo i nazwiskiem Epstein w tle, które wyszło spod ręki kobiety potrafiącej głośno wyrażać niepopularne opinie.

"Mrugnij dwa razy": blaski, a bardziej cienie show-biznesu

Mam na myśli jej ostatni wywiad dla "Esquire", w którym przyznała, że uwielbia "Dziecko Rosemary" i "Lokatora" Romana Polańskiego. "Akceptuję, że ktoś zły był zaangażowany w coś dobrego"- dodała, uderzając tym samym w samą istotę cancel culture, której najwięksi hunwejbini chcą kasować nie tylko mających mniejsze lub większe grzechy na sumieniu artystów, ale też ich dzieła. Aktorka i reżyserka jest córką Lenny'ego Kravitza. Wychowała się w samym jądrze show-biznesu i dobrze zna jego blaski oraz cienie. O nich jest"Mrugnij dwa razy".

Miliarder z branży technologicznej Slater King (Channing Tatum) składa samokrytykę. Przeprasza publicznie za swoje niewłaściwe zachowanie wobec kobiet i świata. Obiecuje poprawę i totalną przemianę. Ma gdzie jej dokonywać jako właściciel rajskiej prywatnej wyspy. Imprezy na niej były legendarne, ale dziś King już podobno woli być królem spokoju i harmonii ze światem. Na jednym ze swoich bankietów poznaje dwie kelnerki - Fridę (Naomi Ackie) oraz Jess (Alia Shawkat). Szczególnie ta pierwsza jest zapatrzona w szarmanckiego i przystojnego miliardera o zniewalającym spojrzeniu. Slater zaprasza dziewczyny z klasy społecznej tak odległej przecież od swojej na wyspę. Książę z Big Tech wyciąga Kopciuszka z bankietu i wsadza do prywatnego odrzutowca.

Co może pójść nie tak? Frida i Jess wpadają w sam środek świata, o którym czytały tylko w magazynach glamour. Wymyślne potrawy, szampan lejący się od rana, każdego ranka dostarczane drogie perfumy pod same łóżko i nocne imprezy z najlepszymi trunkami i tajemniczymi narkotykami. "Dobrze się bawisz?" - pyta co chwilę King, który coraz bardziej fascynuje Fridę. Nie tylko ją. Chrapkę na miliardera ma też przebrzmiała celebrytka Sarah (Adria Arjona), zazdrosna o dziewczynę z nizin społecznych. Musi być w każdej bajce zła księżniczka, nieprawdaż? Jess powoli zaczyna dostrzegać, że coś złowieszczego i złego kryje się za wiecznymi uśmiechami Kinga i jego kumpli (Christian Slater, Haley Joel Osment, Simon Rex, Levon Hawke), czego dostrzec nie chcą pozostałe radośnie upojone kobiety (Liz Caribel, Trew Mullen) zaproszone na wyspę. Tutaj zatrzymam się w opisie, by nie psuć wam zabawy.

Kto lubi kino o kobiecej zemście, będzie się czuł usatysfakcjonowany

Pionki zostają rozstawione na tyle klarownie, że można szybko odczytać tropy, jakimi prowadzi nas Kravitz ze współscenarzystą E.T. Feigenbaumem. Mamiący cały świat przystojny miliarder z pomagającą mu u boku kobietą (Geena Davis), wyspa i romantyczno-narkotyczne imprezy, za których fasadą kryje się zbrodnia? Jeffrey Epstein i jego wyspa, zwana Wyspą Grzechów, kłaniają się tutaj w pas. Kravitz gra bezpiecznymi kartami, pokazując milionerów jako zdegenerowanych psychopatów, co w erze kina eksploatującego temat klasowych podziałów jest już w zasadzie wyświechtane. Robi to z pozycji nepo baby, wychowanej w świecie blichtru i celebrytów, więc choćby przez potrzebę uwiarygodnienia się, podkręca i uwypukla schemat "szlachetny człowiek z klasy pracującej vs degenerat w dolarami zamiast duszy".

Kravitz ma problem z ułożeniem odpowiedniego rytmu thrillera, który ma w pierwszym akcie zbyt długą ekspozycję. Szybko domyślamy się, że rajska wyspa jest zatruta jadem nie tylko węży noszonych w rękach tubylców (Maria Elena Olivares pasuje do indiańskich wizji Mickeya i Mallory z "Urodzonych morderców", choć i taniec Jim Morrisona pod wpływem peyotlu by jej wyszedł) i naprawdę nie potrzebujemy kolejnych znaków od scenarzystów. Za długa ta zabawa w podchody! Gdy jednak już film wychodzi z mixu "Uciekaj!" Jordana Peele’a / "Nie martw się kochanie" Olivii Wilde i pojawia się moduł z napisem "Obiecująca młoda kelnerka", to opowieść wchodzi na dobry kurs i ścieżkę. Nie prowadzi nas on w żadne nowe rejony, ale każdy, kto lubi kino o kobiecej zemście będzie się czuł usatysfakcjonowany.

Channing Tatum tworzy jedną z lepszych ról w karierze. To za mało!

Tatum (zresztą partner życiowy Kravitz) tworzy jedną ze swoich lepszych ról w karierze. Jest na przemian słodki i uroczy, demoniczny i bestialski. Łatwo jest uwierzyć w jego brak empatii, która nie jest czymś, co genialni demiurgowie z Doliny Krzemowej są szczególnie mocno naładowani. Nieraz oglądając wywiady z Elonem Muskiem czy Jeffem Bezosem mam lekką gęsią skórkę. King jest przerażający, bo gołym okiem widać szwy na masce dżentelmena, kryjącego socjopatę i pewnie geniusza, skoro miliardów dorobił się w branży Big tech. Kupuję ten obraz bardziej niż przegiętego Marka Rylance’a u Adama McKaya w "Nie patrz w górę".

Szkoda jednak, że plejada utalentowanych gwiazd nie jest lepiej wykorzystana. O ile Adria Arjona dowodzi, że jej magnetyzm z "Hit Man" nie jest przypadkowy, Naomi Ackie ciągnie wiele scen na swoich ramionach, Geena Davis jest przekonująca jako wersja Ghislane Maxwell (skazana na 20 za pomoc Epsteinowi), to już zupełnie nie wykorzystano talentu znanego z fantastycznego "Red Rocket" Simona Rexa i Christiana Slatera, który pajacuje zamiast cokolwiek grać. Podobnie jak kuriozalna postać psychoterapeuty, o twarzy zagubionego na planie niemal tak samo jak w czerwonym pokoju w Twin Peacks Kyle’a MacLachana, który zatrudniony został chyba tylko po to, by plakat filmu wyglądał jeszcze bardziej imponująco. 

"Mrugnij dwa razy" jest natomiast filmem stylowo sfotografowanym przez Adama Newporta-Berra, ma dobrą ścieżkę dźwiękową (reżyserka jest wokalistką i córką samego Lenny’ego, więc to nie jest zaskoczenie) i całkiem pomysłowy finał, który mimo tego, że tu i ówdzie się pruje, to dowodzi, że Kravitz jest inteligentną reżyserką i szuka sposobu na nietuzinkowe rozwiązania fabularne. Zresztą kino kobiecej zemsty na wyspie Epsteina i jednoczesna obrona twórczości Polańskiego dowodzą, że Zoe Kravitz lubi przewrotność. Wie, że źli ludzie robią czasem coś dobrego, a przecież to złożoność łajdaków w thrillerach jest ich najciekawszą częścią.

6/10

 "Mrugnij dwa razy" (Blink Twice), reż. Zoë Kravitz, USA 2024, dystrybutor: Warner Bros., premiera kinowa: 23 sierpnia 2024 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mrugnij dwa razy | Zoe Kravitz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama