Reklama

"Królewna Śnieżka": Nie lękajcie się!

Nowa ekranizacja "Królewny Śnieżki", w reżyserii Tarsema Singha, "to najlepsze 90 minut bezpretensjonalnej zabawy, jakie można sobie zafundować". W rolach głównych cudownie autoironiczna wobec siebie Julia Roberts oraz Lily Collins, która wygląda jak... Audrey Hepburn.

Śledząc planowane adaptacje znanych baśni, można stracić rachubę. "Czerwony Kapturek" od autorki "Zmierzchu", "Królewna Śnieżka", z gwiazdą "Zmierzchu", w roli walecznej Śnieżki (sic!) o wiecznie niedomkniętych, rozwartych ze zdziwienia (pożądania, rozpaczy, osłupienia - niepotrzebne skreślić) ustach oraz zabójczy Jaś wespół z morderczą Małgosią, rozprawiający się w filmie "Hansel i Gretel: Łowcy czarownic", z odtwarzaną przez Joannę Kulig (sponsorowaną studentkę z filmu Małgośki Szumowskiej) rudą czarownicą.

A wśród tego, niespodziewanie licznego, dopieprzonego i rozwałkowanego, baśniowego towarzystwa - "Królewna Śnieżka" Tarsema Singha. Reżyser, wiadomo, słynie z nieskrępowanej wyobraźni, objawiającej się w formie fantastycznych scenografii i kostiumów. Spadkobierca Terry'ego Gilliama i Tima Butrona, mentalny brat cioteczny Guillermo del Toro.

Reklama

Tylko plakat jakiś mało obiecujący i trailer nieco przaśny. A poza tym Julia Roberts, którą trudno dziś nazywać bożyszczem, zagubiona gdzieś pomiędzy kliniką chirurgii plastycznej, a prywatną salką projekcyjną, w której wylewa łzy nad ulatującą glorią i urodą. Mimo to, hardo patrzy na nas z plakatu rzucając wyzwanie: "Skoro zajmuję 3/4 powierzchni reklamowej, to będę dźwigać ten film na barkach. Chodź zobacz".

Tak więc, poszedłem. Byłem, widziałem i oto rzeczę: Nie lękajcie się! "Śnieżka" Tarsema to najlepsze 90 minut bezpretensjonalnej zabawy, jakie mogłem sobie zafundować w piątkowy poranek. Jadowicie ironiczna wobec innych i cudownie autoironiczna wobec siebie - Julia Roberts, błyska swoimi kocimi oczami na lewo i prawo, sprawiając, że usta rozjeżdżają się nam w niewymuszonym uśmiechu. Nawykli do wyniosłości i pychy bijącej z twarzy aktorki, przygotowani na kokieteryjny (i jednocześnie pogardliwy) grymas jej ust, pozytywnie się rozczarujemy, widząc jak boska Julia niemiłosiernie depcze i rozrywa swój wizerunkowy gorset (jednocześnie wsadzając weń bohaterkę).

Wszystko to inkrustowane jest niezwykłą ornamentyką i rekwizytorium pochodzącym od Tarsema Singha. Jego wyobraźnia, jak sokowirówka, miele ze sobą steam-punk, barokowy przepych, ordynarny dowcip, ikonografię klasycznego Hollywood i skrzące się złotem ilustracje Józefa Wilkonia (ok, wiem, że Wilkonia zapewne nie znajdziemy wśród inspiracji reżysera, ale porównajcie jego ilustracje do "Baśni o zaklętym rumaku" z obrazkami zdobiącymi ściany pałacu).

Zjadliwą ironię królowej, równoważy nieco, krystaliczny charakter Śnieżki, która ma usta jak truskawki, skórę jak mleko, zaś twarz i brwi... jak Audrey Hepburn. Cudne objawienie, wlewające w tę historię nieco dziewczęcego glamouru oraz słusznych feministyczno-klasowych postulatów (które stopnieją nieco w ramionach uroczego księcia).

Bo gdzie władza, tam i polityka, którą Tarsem Singh traktuje marginalnie, nie skąpiąc nam jednak kilku celnych metafor. I kiedy królowa wymyśla reklamowe slogany, mające uzasadnić podwyżki podatków, perorując, iż chleb to mięso, a mniej znaczy więcej, konkludując, iż lud lubi zgrabne metafory, nożyki sprężynowe poukrywane głęboko w naszych torbach zaczynają tlić się dziwnie nęcącym blaskiem. Kiedy zaś, poznajemy przedziwną korelację pomiędzy wysokością podatków, a częstotliwością pojawiania się mitycznej bestii, mamy ochotę zagryźć każdego, kto wspomni o podwyższaniu wieku emerytalnego, śmieciowych umowach i światowym kryzysie gospodarczym.

I trzeba przyznać, że czasem osnowa fabularna, wymyka się Tarsemowi z rąk, tworząc niepotrzebne zgrubienia i niepokojące płycizny, ale - umówmy się - słyszeliśmy tę baśń od przodu, od tyłu i czytaną przez Wojciecha Manna, więc przyszedł czas na wpatrzenie - w cudowne imaginarium odbite w dziwacznym zoetropie (pojawiającym się już pierwszej scenie) Tarsema.

Teraz czekamy na "Królewnę Śnieżkę i Łowcę". Lodowata Charlize i wiecznie zdziwiona Kirsten mają się czego obawiać - tę bitwę na "śnieżki" ciężko będzie wygrać.

PS. Proszę nie wychodzić w trakcie napisów!

8/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Królewna Śnieżka" ("Mirror Mirror"), reż. Tarsem Singh, USA 2012, dystrybutor Monolith Films, premiera kinowa 16 marca 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy