Reklama

"Kobieta z Piątej Dzielnicy": Jak zostać wielkim pisarzem

To pierwszy od siedmiu lat film Pawła Pawlikowskiego, mającego polskie pochodzenie i pracującego za granicą twórcy obsypanego nagrodami "Lata miłości". W tej adaptacji powieści Douglasa Kennedy'ego przyglądamy się parszywemu życiu amerykańskiego pisarza Toma Ricksa (Ethan Hawke), który przyjeżdża do Paryża, aby zobaczyć ex-żonę i córkę. Na drugim planie możemy tu zobaczyć przyjemną rolę Joanny Kulig, znanej m.in. ze "Sponsoringu".

Amerykanin w Paryżu radzi sobie gorzej, niż w takiej sytuacji poradziłby sobie Polak. Próbuje odwiedzić żonę, ale ta zamyka mu drzwi przed nosem, a kiedy udaje mu się jednak dostać do mieszkania, zaraz zostaje poszczuty policją. Dalej jest klasyka: półprzytomna podróż autobusem, kradzież bagażu i portfela, szukanie azylu w obskurnym motelu i odnalezienie go, ale pod warunkiem wykonywania podłej pracy; z czasem nawiązuje też romans z dziewczyną szefa (Joanna Kulig), romans, który nie skończy się dla niego najlepiej. Klasyka, czyli droga na dno. Na tym dnie Tom zaczyna pisać kolejną powieść.

Reklama

Nie bez przyczyny "Kobieta z Piątej Dzielnicy" przypomina w pierwszej kolejności "Bartona Finka" braci Coen i "Małżowinę" Wojtka Smarzowskiego - te trzy filmy w równym stopniu sięgają po stereotyp o pracy pisarskiej, po ikoniczne obrazy wychudzonych autorów, którzy, pociągając na zmianę z butelki i powstrzymując gruźliczy kaszel, tworzą wiekopomne dzieła.

Charles Bukowski w wierszu "jak zostać wielkim pisarzem" radził: "i pamiętaj o kolesiach / którzy walczyli tak dobrze: Hemingwayu, Célinie, Dostojewskim, Hamsunie / jeśli myślisz, że nie wariowali / w malutkich pokoikach / tak jak ty teraz / bez kobiet / bez żarcia / bez nadziei / to nie jesteś gotowy".

Tom z pewnością pamięta o klasykach, w końcu wykładał na uniwersytecie literaturę, a nawet jeśli by nie wykładał, to poznana na francuskim przyjęciu femme fatale (Kristin Scott Thomas) uświadamia go: straciwszy wszystko, znalazł się na idealnej drodze, aby zostać geniuszem. Taka fantazja o sobie samym pozwala uśmierzyć egzystencjalne lęki, nadać sens własnemu cierpieniu, ale i może prowadzić do zatracenia, do szaleństwa i snów o okupionej niewyobrażalną stratą wielkości. Goniąc za dekadenckimi mrzonkami, Tom skacze w dół króliczej nory.

Chociaż klasyfikowana jest jako thriller, "Kobieta z Piątej Dzielnicy" stanowi bardziej portret niż opowieść. Poczucie niepokoju rodzi się tutaj nie z nagłych zwrotów akcji, gatunkowych rekwizytów, czy podbitych mocnym dolby i ostrym montażem "jump scenes". Pawlikowski buduje atmosferę osaczenia w bardziej subtelny sposób.

Przytłacza już sama wizja Paryża, któremu bliżej jest tu do polskiej prowincji niż miasta świateł, sztuki i miłości - z kolejnych kadrów wyglądają pokancerowane mury, ciemne i zapleśniałe pokoiki, przaśne knajpy. Pawlikowski ponadto sprawnie lawiruje między niedopowiedzeniami a bełkotem, między spleenem a groteską. Swoje robi także Ethan Hawke, przygarbiony, oszczędny w ruchach, o twarzy koloru popiołu.

Dzięki temu wszystkiemu "Kobieta z Piątej Dzielnicy" niesie ze sobą dawkę stylowej klaustrofobii, takiej w duchu "Lokatora" lub "Wstrętu" Polańskiego, ale mniej kuglarskiej, a bardziej lirycznej.

7/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Kobieta z Piątej Dzielnicy" ("La Femme du Ve`me"), reż. Paweł Pawlikowski, Francja, Wielka Brytania, Polska 2011, dystrybutor: SPInka, premiera kinowa: 28 września 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy