"Kobieta z lodu" [recenzja]: Buntowniczka

Kadr z filmu "Kobieta z lodu" /materiały dystrybutora

Na początku jest dom rodzinny. Bardziej atrapa czegoś, co kiedyś było domem rodzinnym. Co sobotę rodzina zbiera się na obiad przy dużym stole. Ojciec już dawno nie żyje. Dwóch synów ma swoje rodziny. Na "placu boju" pozostała tylko matka, która próbuje sobie jakoś poradzić z rzeczywistością. Dla swoich dzieci jest już tylko nieprzyjemnym obowiązkiem. Nic nie można z nią zrobić, chyba że chodzi o ugotowanie obiadu albo zajęcie się wnukami. Ten obrazek staje się punktem wyjścia do zbudowania historii w "Kobiecie z lodu" Bohdana Slamy.

Hana (Zuzana Kronerova) ma całkowicie odmienne zdanie niż jej synowie. Nie czuje się "balastem", ale przez całe życie służyła mężczyznom w swoim domu, więc nadal wypełnia swoje obowiązki. Nie bierze do siebie ataków wnuków, synowej i własnych dzieci. Jest wytrzymała jak kamień. Nigdy niczego nie zaniedbuje, w związku z tym jej bunt rozpoczyna się przez czysty przypadek - gdzieś w tle ważniejszych wydarzeń.

Pewnego dnia Hana ratuje jednego z "morsów". Mężczyzna zasłabł w wodzie i Hana próbuje go wyciągnąć. W całej "akcji" towarzyszy jej wnuczek. Uratowany nieznajomy to Brona (Pavel Novy) - ekscentryczny obywatel, który pragnie żyć gdzieś obok systemu. Dzięki niemu Hana poznaje towarzystwo lokalnych "morsów". To ci ludzie będą dla niej odskocznią od sztucznego - rodzinnego życia.

Reklama

Bohdan Slama ("Dzikie pszczoły") śledzi poczynania Hany i Brony konstruując historię miłosną. Wbrew wszystkiemu ta para ma przetrwać. Poza tym nareszcie Hana ma szansę związać się z kimś, kto pomaga jej w codziennym życiu - na kogo może liczyć. Pokonanie swoich granic wytrzymałości i bunt przeciwko zastałemu porządkowi to coś, co ma zwiastować początek czegoś zupełnie nowego.

Nie można jednak zapominać, że "Kobieta z lodu" to również film o samolubnych mężczyznach - ojcach, mężach, synach, kochankach, którzy zawsze będą starali się utrzymać porządek, zgodnie z którym to oni są najważniejsi. W tym świecie nie ma nadziei na całkowitą zmianę. Historia Hany staje się koniec końców narracją o czymś, co się nie udało. Trzeba jednak pamiętać, że takie rozwiązanie dramaturgiczne byłoby charakterystyczne dla porządku patriarchalnego. Ostatnia scena filmu rozwiewa wszelkie wątpliwości.

"Kobieta z lodu" to czeski kandydat do Oscara w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny". Film Slamy wpisuje się w świat, z którym mierzy się m.in. Sebastian Lelio w "Glorii" i ostatnio w "Fantastycznej kobiecie". Czeska wersja tej historii jest o wiele bardziej delikatna i niedopowiedziana. Nikt nikogo o nic nie oskarża. Nie ma żadnych pretensji. Gniew ogranicza się do jednej stłuczonej wazy do zupy. I to by było na tyle.

6/10

"Kobieta z lodu" (Bába z ledu), reż. Bohdan Slama, Słowacja, Francja, Czechy 2017, dystrybutor: Aurora Films, premiera kinowa: 3 listopada 2017 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kobieta z lodu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy