Polskie seriale komediowe przechodzą od paru lat swój najlepszy okres. "1670", "The Office PL", "Emigracja XD" są autentycznie zabawne, a przy okazji zaskakują formą. Niestety, w filmie po staremu. Jeśli ktoś oczekiwał komediowej rewolucji po "Klątwie" Tomasza Koneckiego i Iwony Ogonowskej-Koneckej, to srodze się zawiedzie. Szkoda, bo jest tam kilka pomysłów, z których mogło wykiełkować coś ciekawego.
Nastka (Vanessa Aleksander) ma pecha. Romans na jedną noc kończy się pękniętą prezerwatywą i panicznym wydzwanianiem do znajomej ginekolożki o receptę na pigułkę "dzień po". W dodatku kochanek ma nadzieję na coś więcej. Jakby tego było mało, Nastka traci pracę. A chwilę później pękają rury w mieszkaniu — co nie jest pierwszą awarią, od kiedy dziewczyna tam mieszka. Właściciel ma dosyć i tak oto Nastka wraz z kotem Jinxem kończą na bruku.
Jej siostra Monia (Agnieszka Więdłocha) też ma pecha. Wyczekiwany urlop w Paryżu bierze w łeb, bo koleżanka, z którą miała jechać, złapała jakiegoś wirusa i nie wychodzi z łazienki. W takim razie powrót do pracy? Niestety, tam nikogo nie ma. Korzystając z nieobecności złej szefowej, pracownicy Moni urządzili sobie bez jej wiedzy wyjazd integracyjny.
Obie decydują się spędzić najbliższy czas na wsi, w domu swojej mamy (Danuta Stenka) i babci (Anna Nehrebecka). Siostry są od siebie skrajnie różne. Inne charaktery, inne podejście życia zawodowego i uczuciowego. Łączy je tylko pech. I zaczynają sobie wspominać. Nastka jako dziecko wpadła do rwącej rzeki, a chwilę przed egzaminem na studia utknęła w windzie. To jeszcze nic, Monia złamała nogę w dniu koncertu Stinga, a zaraz przed ślubem pszczoła użądliła ją w usta. Tu wtrąca się babcia, która przeżyła wszystkie możliwe katastrofy, łącznie z lotniczą. Mama nie uważa, że ma pecha, ale czasem, gdy idzie na grzyby, znajduje ciało, a w ostatnim czasie pięć razy spłonęła jej altanka. Załamana babcia nie może już dłużej ukrywać przed swoimi wnuczkami prawdy - wszystkie są ofiarami klątwy, którą wieki temu papież rzucił na ich przodka. Wygaśnie ona wraz ze śmiercią pierwszej osoby z 16. pokolenia. A tą jest Aniela (Iwona Bielska), starsza o kilka minut siostra bliźniaczka babci. Ciotka ubiera się na kolorowo, chwyta każdy dzień, cieszy się chwilą i nie ma pecha - bo twórcy z jakiegoś powodu uznali, że nie powinna go mieć. Nastka i Monia zdają sobie sprawę, że jeśli chcą wyjść w swoim życiu na prostą, Aniela musi przenieść się jak najszybciej do lepszego świata.
Pozwoliłem sobie na dłuższe zarysowanie fabuły, ale mam ku temu powód. Otóż twórcy zupełnie nie wiedzą, jak wykorzystać motyw klątwy w fabule. A gdy starają się to zrobić, są często niekonsekwentni (wspomniałem już, że z jakiegoś powodu ignoruje ona Anielę) lub brakuje im inwencji. Spójrzmy na przypadek Nastki i jej początkowe perypetie. Noc z chłopem, który wyobraża sobie za dużo (spokojnie, wątek nie jest kontynuowany), zwieńczony pękniętą prezerwatywą. Pech? Jasne. Podobnie jak ciągłe awarie w mieszkaniu. Jednak gdy traci ona pracę animatorki na przyjęciu urodzinowym, bo domalowała wynajmującemu ją mężczyźnie interes na czole? Kibicujemy jej działaniu, bo facet był obleśny. Niemniej, utrata pracy jest konsekwencją jej działań. To nie pech, który jest przecież zdarzeniem losowym.
Podobnie u Moniki. Nie jedzie do Paryża, bo koleżankę nagle rozłożyła choroba. I to Monika ma w tej sytuacji pecha? Pracownicy pod jej nieobecność urządzili wyjazd integracyjny i nawet nie dali jej znać. Przykro mi, tutaj także mówimy o konsekwencji jej działań - w krótkich scenkach widzimy, że jest wobec nich, ujmując to najdelikatniej, oschła. Przy okazji - Monika mieszka w pięknym domu przy lesie, ma męża i dwójkę dzieciaków. Pech jakoś nie przeszkodził jej w zrobieniu kariery.
Oczywiście, są jeszcze epickie wpadki - użądlenie przed ślubem, złamanie nogi przed koncertem, wpadnięcie do rzeki, katastrofy i tak dalej. O nich jednak głównie słyszymy i to po pewnym czasie. Na początku filmu nic nie wskazuje, że niefart prześladuje wszystkie osoby z rodziny bohaterek. Jeśli już, to Nastkę, której autobus musi uciec, chociaż przyszła na niego wcześniej. W ogrom nieszczęść bohaterek musimy wierzyć na słowo. Co zabawne, najbardziej spektakularne jego przypadki dotykają bohaterkę Danuty Stenki, która usilnie stara się w niego nie wierzyć. Tylko wydają się one wyrwane z innego filmu. Bo co innego spóźnienie na autobus lub choroba koleżanki, a co innego trafienie piorunem.
Niekonsekwencja tyczy się nie tylko fabuły opowieści, ale także wybranej przez twórców konwencji. Całość jest utrzymana w klimacie lekkiej i niezobowiązującej komedii "po obiedzie" (chociaż ilość wulgaryzmów może niektórych przestraszyć). Ta jednak niespecjalnie się sprawdza, gdy opowiadamy o dwóch zdesperowanych kobietach próbujących zabić swoją nieco zdziwaczałą ciotkę. Wydaje się, że mogłaby to być czarna komedia, w najlepszym wypadku coś w klimacie wczesnych braci Coen. Twórcy sięgają też czasem po slapstick. Niestety, reżyserski duet zupełnie nie czuje tej konwencji. Zostajemy więc z lekką komedią. A ten wybór ma jeszcze jeden problem - naprawdę trudno cieszyć się z pojednania dwóch zwaśnionych sióstr, gdy te planują zabójstwo niewinnej ciotki.
Główne aktorki starają się coś ugrać z niewdzięcznego, pozbawionego dobrego kierunku materiału. Aleksander i Więdłocha mają między sobą fajną chemię i chciałoby się je zobaczyć w ciekawszej historii. Niestety, pozostali odtwórcy albo szarżują, jak Piotr Trojan, albo wydają się zupełnie niezainteresowani wszystkim, co dzieje się wokół, jak Stenka.
Poza tym film Koneckich popełnia główne grzechy komedii. Struktura siada, bo film jest wypchany watą - pustymi, teoretycznie zabawnymi scenami, poszerzającymi metraż, ale nierozwijającymi historii. Wiele konfliktów rozwiązuje się przypadkiem, a nie dzięki działaniom protagonistek - tutaj dobrym przykładem wyjście sióstr z aresztu. Są też takie wątki, które urywają się i nie znajdują rozwiązania - jak przecięcie linki hamulcowej w samochodzie ciotki.
"Klątwa" sporo nam obiecuje, ale nie za dużo daje. Ma ciekawy pomysł, z którego nie potrafi skorzystać. Chce mówić nam o siostrzanej więzi, ale z niewiadomego powodu kieruje się ku intrydze kryminalnej. Nie korzysta z wielu elementów, które ma - dlaczego relacja babci i jej siostry nie jest zestawiona z relacją Nastki i Moni? Sygnalizuje wiele wątków, których nie rozwija - jak chociażby próby pozbycia się Jinxa przez innych domowników, początkowego amanta młodszej z sióstr lub fikcyjną wycieczkę bohaterki Więdłochy do Paryża i jej relację z małżonkiem. Co najważniejsze i najgorsze, po prostu nie bawi - a tego komedii już nie sposób wybaczyć.
3/10
"Klątwa", reż. Tomasz Konecki, Iwona Ogonowska-Konecka, Polska 2023, platforma streamingowa: Viaplay, premiera VOD: 8 marca 2023 roku.