Reklama

"Jason Bourne" [recenzja]: Ta adrenalina uzależnia

Kolejne spotkanie z Jasonem Bourne'em jest jak przejażdżka na rollercoasterze - siadamy w fotelu kinowym, zapinamy pasy i zaczyna się ostra jazda bez trzymanki, bez chwili oddechu, bez momentu na zastanowienie. Bo gdy tylko pozwolimy sobie na to ostatnie, film Paula Greengrassa bardzo wiele traci...

Kolejne spotkanie z Jasonem Bourne'em jest jak przejażdżka na rollercoasterze - siadamy w fotelu kinowym, zapinamy pasy i zaczyna się ostra jazda bez trzymanki, bez chwili oddechu, bez momentu na zastanowienie. Bo gdy tylko pozwolimy sobie na to ostatnie, film Paula Greengrassa bardzo wiele traci...
Matt Damon jako tytułowy bohater /materiały dystrybutora

Nie martwcie się, jeśli nie znacie głównego bohatera lub nie pamiętacie poprzedniej części, energiczna zbitka montażowa przypomni najważniejsze rzeczy, które powinniście o nim wiedzieć. Krótka powtórka z rozrywki i już zostajemy wrzuceni w sam środek akcji, a dokładniej w sam środek efektownego pościgu, który trwa właściwie przez cały film. Jason Bourne zna już swoją tożsamość, ukrywa się z dala od agencji, która go zwerbowała i próbuje egzystować - co w jego przypadku nie jest łatwe. Kontakt z jedną z bliskich mu osób z CIA uruchomi lawinę zdarzeń, których żadne z nich nie chce.

Reklama

"Jason Bourne" to kontynuacja formuły z trzech poprzednich części i zachowanie ciągłości wizji Paula Greengrassa, który nadał serii o Jasonie Bournie wyrazisty, ostry charakter. Osiągnął to dzięki surowym, zimnym zdjęciom, perfekcyjnemu, szybkiemu montażowi i świetnej, minimalistycznej kreacji Matta Damona. Nie bez powodu ten ostatni zgodził się na udział w kolejnej części tylko pod warunkiem, że film wyreżyseruje właśnie Greengrass.

Reżyser z Anglii wie, jak utrzymać uwagę widza i jak dostarczyć mu do krwiobiegu adrenalinę. W najnowszym dziele używa tym samych sztuczek, co ostatnio, by zapewnić widzowi kino akcji na najwyższym poziomie. I właśnie na tym polega urok i siła tego filmu - na zawrotnym tempie i efektownych pościgach. Nie można złapać oddechu, napięcie nieznośnie rośnie z każdą chwilą i kolejnym zwrotem akcji, a my mamy wrażenie, że fotel pali nam się pod nogami, bo nie można na nim usiedzieć.

Scenariusz nie jest tutaj najważniejszy, bo jeśli przypatrzymy mu się uważniej, zauważymy, że samo zawiązanie fabuły jest bardzo prozaiczne, banalne i niewystarczające, a zwroty akcji momentami przewidywalne. Ale jak to jest zrobione! Jak to świetnie wygląda! Jak rewelacyjnie wciąga! Ta adrenalina wprost uzależnia, bo po wyjściu z kina chce się jeszcze.

Greengrass z Damonem po prostu wiedzą, jak złapać widza za gardło i robią to po raz kolejny. "Jason Bourne" to naprawdę świetnie zrealizowane kino akcji.

8/10

"Jason Bourne", reż. Paul Greengrass, USA 2016, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 29 lipca 2016 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy