Richard Linklater był idealnym wyborem na luźną ekranizację losów Gary Johnsona, profesora filozofii i psychologii, który razem z policją w Houston łapał ludzi szukających zabójców na zlecenie "Boyhood". W lekki, uroczy i inteligentny sposób ugryzł zdumiewającą historię, która mogła chyba się zdarzyć tylko w jego ukochanym Teksasie, choć tym razem Linklater przeniósł ją do Nowego Orleanu. "Hit Man" to też przełomowy film dla Glena Powella, który wystartował z przytupem w "Tom Gun. Maverick", a teraz wszedł na ścieżkę i kurs wielkiej kariery.
- "Hit Man" to komediowy film sensacyjny, doceniony przez krytyków i festiwalową publiczność, w reżyserii Richarda Linklatera ("Boyhood", cykl "Przed wschodem słońca"). W roli głównej - współpracownika policji, który by złapać osoby zlecające morderstwa sam wciela się w zabójcę, wystąpił znany z "Top Gun: Maverick" oraz filmów "Tylko nie ty" i "Twisters" - Glen Powell. Partneruje mu Adria Arjona ("Morbius", "Detektyw") oraz gwiazda serialu "The Walking Dead" Austin Amelio.
- Scenariusz filmu zainspirowały prawdziwe, choć nieprawdopodobne wydarzenia, opisane w 2001 roku na łamach magazynu Texas Monthly. "Hit Man" to jedyne w swoim rodzaju połączenie akcji, humoru, suspensu, sensacji i burzliwego romansu.
- Film w polskich kinach od 17 maja. Zobacz zwiastun!
Powell nie tylko wciela się w Johnsona, ale napisał też razem z Linklaterem scenariusz oparty na artykule Skipa Hollandswortha z 2001 roku z magazynu Texas Monthly. Johnson wcielał się w zabójców na zlecenie, łapiąc z policją najróżniejszych zleceniodawców niedoszłych wyroków śmierci. Od zazdrosnych mężów i żon, przez handlarzy narkotyków, aż po dziwaków pasujących do armii atakującej Kapitol 6 stycznia 2021 roku.
Hollandsworth określił Johnsona nawet mianem "Laurence’a Olivera w terenie". Johnson za każdym razem umawiając się z niedoszłym zleceniodawcą zamachu, wcielał się w inną postać, tworząc przy tym wymyślne i ekscentryczne kreacje. Dla każdego aktora taka rola jest idealną platformą do pokazania swoich umiejętności. Powell, który już wcześniej grał u Linklatera ("Apollo 10½: A Space Age Childhood" i "Każdy by chciał!") mógł do woli szarżować, bo jako współscenarzysta skroił kreację pod siebie.
Ile jest prawdy w tej ekranizacji? Sporo, ale też jej kluczowa część jest wymysłem Powella i Linklatera. Co, gdyby pracujący pod przykryciem agent podczas jednej z akcji trafił na kobietę, w której by się zakochał? To właśnie przytrafia się Gary’emu, cichemu i spokojnemu profesorowi na lokalnym uniwersytecie, który raz na jakiś czas pomaga policji w akcjach w terenie. Gdy z jednej akcji niepodziewanie wypada brutalny gliniarz (Austin Amelio), Gary musi zająć jego miejsce. Tak dobrze radzi sobie z podsłuchem i psychologicznym podejściem do rozpracowanej osoby, że wchodzi w grę na full.
Clark Kent w okularach i grzecznej fryzurze zamienia się w pewnego siebie Supermana. Idzie mu znakomicie, dopóki nie staje przed nim piękna i tajemnicza femme fatale Madisona (Adria Arjona), która chce zlecić zabójstwo swojego zaborczego męża. Między Garym i Madison od razu zaczyna iskrzyć. Love is in the air, więc Gary nie chce by kobieta została aresztowana, co powoduje, że bez mrugnięcia okiem torpeduje on własną akcję. Następnie postanawia się z kobietą spotkać w tajemnicy przed swoimi szefami. Problem z tym, że odsunięty od pracy przez sukces Gary’ego psychopatyczny gliniarz zaczyna węszyć.
Czy Madison będzie chciała się spotykać ze skromnym profesorem psychologii czy raczej z przystojnym, pewnym siebie i seksownie aroganckim zabójcą na zlecenie o imieniu Ron? Gary wybiera tę drugą maskę, a że w pracy naukowej fascynuje go temat egotyzmu i ról jakie społecznie odkrywamy, jego alter ego przejmuje powoli nad nim kontrolę. W tym miejscu twórcy mogli pójść albo w psychologiczne kino sensacyjne, albo w slapstikową komedię pomyłek. Linklater i Powell robią mix tych dwóch gatunków i wychodzą z tego z tarczą. W "Hit Man" komedia miesza się z kinem noir, thrillerem i w końcu całkiem zgrabną refleksją nad tym, kim jesteśmy. Konstruktem społecznym, który sami od urodzenia budujemy? Na ile potrafimy pokazać naszą prawdziwą twarz w świecie zewnętrznym?
Powell i Arjona tworzą magnetyczny duet na miarę Georga Clooneya i Jennifer Lopez z "Co z oczu, to z serca" (1998) Stevena Soderbergha. Zresztą "Hit Man" ma na tyle dobre dialogi, balansuje na granicy kiczu i jest w nim sporo wyrazistych postaci drugoplanowych, że mógłby wyjść spod ręki mistrza pulpowej sensacji Elmora Leonarda. Na jego podstawie wspólne uniwersum (pamiętacie postać detektywa Raya Nicollette o twarzy Michaela Keatona?) stworzyli Soderbergh we wspomnianym "Out of Sight" i Quentin Tarantino rok wcześniej w "Jackie Brown".
Powell i Linklater doskonale wpasowali się w ten rodzaj opowieści. "Hit Man" jest inteligentną, ironiczną i świetnie zagraną komedią sensacyjną w jej klasycznym wydaniu.
Można też odnieść wrażenie, że dualizm Gary'ego/Rona wyraża karierę reżyserską samego Richarda Linklatera, który kręci kino na przemian lustrujące bezwzględnie instytucje rodziny i związki, jak "Boyhood" czy trylogia "Before" ("Przed wschodem słońca", "Przed zachodem słońca", "Przed północą") albo angażuje się w dokumenty o jego ukochanym Teksasie (tegoroczny "Boże chroń Teksas" z HBO), a z drugiej strony daje nam niezobowiązujące komedie, jak "Bernie", "Szkoła rocka" czy "Drużyna specjalnej troski".
W "Hit Manie" jest wszystkiego po trochu. To kino pełne sprzeczności, jak Teksas, choć tym razem osadzony w Nowym Orleanie. Glenn Powell może natomiast nie tylko latać z Tomem Cruisem jako Jake "Hangman" Seresin. Powell ma charyzmę i bezczelny błysk w oku młodego Cruisa . I do tego potrafi zgrabnie pisać.
8/10
"Hit Man", reż. Richard Linklater, USA 2024, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 17 maja 2024.