"Ikona" [recenzja]: Porzućcie wszelką nadzieję
Daleka Syberia. Zabytkowe mury, w których mieści się szpital psychiatryczny. Przed wejściem spotykamy starszego lekarza, który wprowadza nas do wnętrza świata, o którym zapomniano. Kiedyś było tutaj więzienie carskie dla katorżników i zesłańców, a w XX wieku rosyjskich działaczy rewolucyjnych. Dzisiaj przebywają tam pacjenci, którzy wymagają stałej opieki. Schizofrenicy i osoby niepełnosprawne umysłowo.
Wojciech Kasperski razem z ekipą odwiedził szpital, by udokumentować życie osób, które w nim przebywają. Odrzuceni przez rodzinę, przyjaciół, skazani przez los - bohaterowie "Ikony" nieśmiało walczą o głos i - po raz pierwszy - ktoś im go udziela. Jak przyznaje reżyser, na początku głównym bohaterem dokumentu miał być lekarz, jednak w trakcie zbierania materiałów to się zmieniło. Bohaterem "Ikony" nie mógł być nikt inny niż oni - pacjenci szpitala na Syberii.
Dokumentacja trwała rok, a wejście z kamerą do szpitala nie było takie proste. Jak wspomina Kasperski, potrzebne były różne pozwolenia, by dostać się za mury. Podobnie jest z większością tego typu ośrodków w Rosji. Budynek jest w opłakanym stanie. Nikt nie daje na niego pieniędzy. Tam nie powinni przebywać pacjenci, a w obwodzie irkuckim jest to jeden z największych tego typu ośrodków - wciąż przysyłane są nowe osoby. Z kilkutygodniowej pracy powstał dokument, który rejestruje urywek życia pacjentów szpitala. Codzienne życie chorych ludzi, dla których to miejsce jest domem - niezależnie od tego, jak ten dom wygląda.
Zdjęcia Łukasza Żala są przepiękne, chociaż przymiotnik piękny przy okazji tego filmu nie powinien być używany. Żal umiejętnie "podgląda" życie w szpitalu. Pokazuje nam nieładne twarze zmęczonych pacjentek oddziału żeńskiego. Zakrada się do ich przepełnionych sal i zagląda w przerażone oczy. Na każdego pacjenta przypada tu zaledwie 1m2 powierzchni. Pacjentki mają chwile lepsze i gorsze, momenty agresji i szczerego uśmiechu. Kasperskiemu razem z Żalem udało się uchwycić specyficzne relacje, które istnieją w szpitalu. Wśród kobiet tworzą się grupy. Bardziej świadome młode kobiety przewodzą i chronią te mniej świadome. W szpitalu trwa walka o przywileje i dobry kontakt z lekarzem prowadzącym.
Wizyta w tym opuszczonym przez ludzi i Boga miejscu będzie dla widza niezwykłym, emocjonalnym, ale też mocnym (z elementami katharsis) przeżyciem. Nie zdajemy sobie bowiem sprawy, że na świecie istnieją takie miejsca. Miejsca, gdzie nie dba się o standardy podstawowej opieki medycznej i gdzie ludzie wegetują, a nie żyją. Historia tego szpitala przygnębia, a smutnych twarzy pacjentek jeszcze długo nie można zapomnieć.
"Ikona" to świetnie zrealizowany dokument. Kino, które wymaga od widza zaangażowania. Jeśli macie ochotę doświadczyć i przeżyć coś prawdziwego, to zapraszam do kina na film Wojciecha Kasperskiego.
8/10
"Ikona", reż. Wojciech Kasperski, Polska 2016, dystrybutor: Krakowska Fundacja Filmowa, premiera kinowa 9 grudnia 2016 roku.