"Goodbye Berlin" [recenzja]: Ucieczka z "raju"
Fatih Akin ("Głową w mur") postanowił, że czas zrobić film dla młodzieży. Aby osiągnąć sukces, warto sięgnąć po literacki bestseller (dwa miliony sprzedanych egzemplarzy), który zrobił furorę w Niemczech i został przetłumaczony na kilka języków. "Czik" autorstwa Wolfganga Herrendorfa to punkt wyjścia dla scenariusza "Goodbye Berlin".
Nie byłoby żadnej współczesnej historii o dzieciakach, gdyby nie doświadczenie wyobcowania w grupie. Maik Kliengenberg to typowy "niemodny" kolega. Generalnie dzieciaki w jego klasie należą do do sytuowanych rodzin. Nie przeszkadza im to wykluczać tych, którzy choć odrobinę odstają od normy. Nie ma znaczenia stan posiadania Maika. Ważne, że jest inny.
W domu tego młodego człowieka też bywa zabawnie. Nie chodzi o sytuacje patologiczne, ale generalnie matka jest ciągle na odwyku, a ojciec non stop w delegacjach z młodszą o dekady partnerką. Codzienność Maika to samotność. Wszystko zmienia się pod koniec roku szkolnego, kiedy w klasie chłopaka pojawia się Czik - młodzieniec pochodzący z Rosji i deklarujący się jako człowiek stamtąd. Drobne perturbacje doprowadzą do tego, że chłopcy staną się nierozłączni. Najważniejsza przygoda ich życia rozpocznie się od "pożyczenia" zdezelowanej łady i podróży na Wschód.
W "Goodbye Berlin" Akin nie szarżuje - nie stara się stworzyć nowatorskiego dzieła światowej kinematografii. Po prostu wizualizuje historię przyjaźni. Struktura filmu drogi sprawdza się tu doskonale. Każda kolejna przygoda staje się coraz bardziej ekscytująca, ale tak naprawdę chodzi przede wszystkim o nową chłopięcą relację.
Gdyby nie mocna deklaracja Czika w momencie kulminacyjnym filmu, można byłoby go potraktować jako kolejny wakacyjny (edukacyjny) obrazek o walce o swoje marzenia i wybór własnej ścieżki. Tutaj jest inaczej. Czik ufa swojemu kumplowi tak bardzo, że pragnie opowiedzieć mu swój najbardziej skrywany sekret - dokonuje coming outu. W perspektywie historii Kacpra i Dominika - tego, w jaki sposób koledzy prześladowali ich ze względuna ich orientację seksualną (bądź podejrzenie) - scenariusz filmu Akina jawi się jako iście rajska opowieść.
Chyba wypadałoby jednak potraktować film Fatiha Akina jako projekt edukacyjny - próbę ekranizacji książki, która trafiła do szerokiego grona odbiorców, ale nie stanowi doskonałego materiału na film. Jeśli ktokolwiek liczy na wyraziste postacie i zaskakujący zwroty akcji, może być zawiedziony. W "Goodbye Berlin" chodzi bardziej o pielęgnowanie atmosfery pierwszego młodzieńczego buntu i walki o miejsce wśród najbliższych - w szkole, w rodzinie, wśród przyjaciół.
5/10
"Goodbye Berlin", reż. Fatih Akin, Niemcy 2016, dystrybutor: Bomba film, premiera kinowa: 13 października 2017