Sceptycznie podchodzę do filmowych produkcji Netfliksa, niewiele z nich oceniam pozytywnie. W sierpniu komedia z Adamem Sandlerem ("Nie jesteś zaproszona ma moją bat micwę") nieco podniosła poprzeczkę. Na szczęście, najnowszy "Gad" okazuje się być sprawnie nakręconym kryminałem, który trzyma w napięciu od pierwszych minut.
"Gad" to pełnometrażowy debiut fabularny 38-letniego reżysera, Granta Singera. Amerykański twórca do filmu zaangażował topowe hollywoodzkie nazwiska. W głównej roli doświadczonego i bezkompromisowego detektywa wystąpił Benicio del Toro. U jego boku oglądamy Alicię Silverstone, Michaela Pitta i... Justina Timberlake'a. Nazwiska, które niekoniecznie przeciętnemu widzowi mogą kojarzyć się z tematyką kryminalną, zwłaszcza w takiej konfiguracji.
W okolicy dochodzi do brutalnego morderstwa młodej agentki nieruchomości. Choć z początku wydaje się być oczywiste, kto mógł być odpowiedzialny za zbrodnie, detektyw Tom (w tej roli del Toro) ma za zadanie przeprowadzić problematyczne śledztwo poszlakowe. Dociera do tajemnic, jakie skrywa Will Grady (Justin Timberlake) i jego rodzinny biznes nieruchomościowy.
Po ponad 2-godzinnym seansie "Gada" mogę stwierdzić, że jest to... miłe zaskoczenie. Niewiele oczekuję od oryginalnych produkcji Netfliksa, zwłaszcza filmowych. Debiut reżyserski Granta Singera okazuje się być sprawnie zrealizowanym kryminałem z angażującym scenariuszem, eksperymentalnymi zdjęciami i ciekawymi rozwiązaniami montażowymi.
Tworzenie filmu kryminalnego, w którym śledztwo bazuje jedynie na poszlakach, może być dla reżysera sporym wyzwaniem, bowiem istnieje bardzo cienka granica między trzymaniem w napięciu a zupełnym zanudzeniem widza. Na szczęście Singerowi udaje się skutecznie angażować publiczność, mimo że film może wydawać się "przegadany". Twórca dzięki takim środkom jak dynamiczny montaż, czy muzyka, na którą składają się między innymi smyczkowe utwory, z powodzeniem podtrzymuje uwagę widza oraz motywuje go do czerpania rozrywki z rozwiązywania zagadki na własną rękę.
Pozytywnym zaskoczeniem są sceny, w których Grant Singer balansuje na gatunkowej granicy, wprowadzając elementy rodem z dreszczowca. Biorąc pod uwagę porę roku i aurę za oknem, wprowadza widza w mroczny klimat i zasiewa niepokój.
À propos niepokoju. W filmie "Gad" został on skoncentrowany w bohaterze, granym przez Michaela Pitta. Aktor, który zaliczył doskonałe występy na początku swojej aktorskiej kariery ("Marzyciele", "Funny Games", "Początek") i nagle zniknął z ekranów, powraca w roli Eliego, psychopatycznego mężczyzny, który ma silne motywacje, by kręcić się wokół Willa Grady'ego i jego rodziny. Mimo że nie jest to rola pierwszoplanowa, wzbudza nieprzyjemne ciarki, gdy pojawia się na ekranie i trwale zapada w pamięci.
"Gad" nie jest filmem idealnym. Chociaż przez większość czasu udaje się twórcom utrzymać widza w napięciu, klimat zostanie zupełnie zniszczony w scenach, w którym poznajemy detektywa Toma od strony prywatnej. Wizerunek zatwardziałego, chłodnego i powściągliwego detektywa zostaje zrujnowany, gdy oglądamy go na lokalnej potańcówce. Z drugiej strony, tego typu zabieg pokazuje jego bardziej ludzką naturę, dlatego podejrzewam, że część widzów może docenić ukazanie go w ten sposób.
Może się wydawać, że ponad 2-godzinny film kryminalny może być rozwleczony, przeciągnięty. W przypadku "Gada" zarzut jest niesłuszny, bowiem film trzyma w napięciu już od pierwszych minut. Docenia się go za prostotę w interesującym ukazywaniu wielu wątków. Zakończenie dla niektórych miłośników kryminałów może wydawać się zbyt oczywiste i mało satysfakcjonujące, lecz w moim odczuciu jest poprawne. Z chęcią zobaczyłabym kolejne śledztwa, prowadzone przez detektywa Toma z Benicio del Toro w roli głównej, dlatego mam nadzieję, że twórcy wpadną na pomysł stworzenia sequeli.
7/10
"Gad", reż. Grant Singer, USA 2023, premiera na Netfliksie: 29 września 2023 roku.