Trzydziestka to piękny wiek. Zwłaszcza, jeżeli przez cały ten czas robiło się wyłącznie dobre rzeczy. Celebracja tej okrągłej rocznicy to z pewnością jeden z głównych powodów, dla których powstał dokument "Fenomen", choć wydaje się, że nie jedyny. Przyszło nam funkcjonować w rzeczywistości, gdzie niektórych niestety wciąż trzeba przekonywać o szlachetności intencji pomysłodawców Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Najpiękniejszej oddolnej inicjatywy, jaka zrodziła się w wolnej Polsce.
Użyłem słowa "przekonywać", choć misja to raczej z gatunku tych straceńczych. Mówi się, że Orkiestra przez te wszystkie lata wiele powiedziała o Polsce i Polakach. I w istocie tak jest, bo "Fenomen" to w dużej mierze opowieść o nadziei, pięknie, bezinteresowności. Wszystkich tych cechach, które tak bardzo chcielibyśmy sobie przypisywać na co dzień. Nie tylko w sytuacjach ekstremalnych, kryzysowych, a z nimi, jako społeczeństwo, zwykle radzimy sobie świetnie. To jednak niestety także historia frustracji, agresji, nakręcającej się konsekwentnie spirali nienawiści. Przymiotów, które doprowadziły do wielkiej tragedii podczas jednego z ostatnich finałów, jaką była śmierć prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Twórcy filmu, na czele z reżyserką Małgorzatą Kowalczyk nie uciekają od trudnych tematów, bo bez nich ta opowieść byłaby niepełna.
"Fenomen" stanowi w tym sensie syntezę wszystkiego, co wokół WOŚP i Owsiaka działo się przez te wszystkie lata, ukazując to w dość klasyczny sposób. Na dokument składają się zatem bogate materiały archiwalne, począwszy od kulisów kultowego programu telewizyjnego "Róbta, co chceta...", który dał podwaliny pod Orkiestrę, po tytułowy fenomen jakim na przestrzeni kolejnych lat się stała, oraz tzw. gadające głowy.
Prym w tym rzecz jasna wiedzie sam Owsiak, ale równie ciekawe historie słyszymy z ust Agaty Młynarskiej, której kariera dziennikarska poniekąd związana była z całym przedsięwzięciem. A stało się ono, pod względem skali, zaangażowania ludzi oraz efektów w postaci zebranych pieniędzy, czymś absolutnie imponującym, biorąc pod uwagę skromne, wręcz nieśmiałe i zabawnie wyglądające z dzisiejszej perspektywy początki.
Historię Orkiestry i samego Owsiaka, śledzimy w filmie w sposób dość chaotyczny. Nie ma tu prostej chronologii, raczej skaczemy po kolejnych latach oraz edycjach, by zaraz znów cofnąć się na osi czasu. Ta metoda przypomina mi trochę samego bohatera, chaotycznego właśnie, mającego tysiąc pomysłów na minutę, zarażającego energią każdego, kto znajdzie się w jego towarzystwie.
Owsiak jest samograjem. Oczywiście stwierdzenie, że wystarczy postawić przed nim kamerę i ma się gotowy dokument, byłoby sporym uproszczeniem, ale na bohatera, pod względem filmowej atrakcyjności, Małgorzata Kowalczyk trafiła znakomitego.
Pytanie jednak, co kryje się za tym pierwszym wrażeniem, uśmiechniętego, energicznego mężczyzny, którego życiowym celem stało się pomaganie ludziom. I mam poczucie, że tu zostały jeszcze spore rezerwy, jakich bardziej doświadczony dokumentalista pewnie by "nie wypuścił". Trochę tego mi w "Fenomenie" brakuje. Zajrzenia za kulisy nie tyle Orkiestry, co samego Owsiaka, bo chwilami mam poczucie, że dostaję pięknie opakowane, ale jednak trochę jednowymiarowe podsumowanie tego, o czym de facto w dużej mierze już wiedziałem. Nie zmienia to jednak faktu, że potrzebne. Bo o dobrych rzeczach trzeba dzisiaj przypominać.
6/10
"Fenomen", reż. Małgorzata Kowalczyk, Polska 2023, dystrybutor: Next Film, premiera kinowa: 20 stycznia 2023 roku.