"Dziewczyny" kontra "Dziewczyny" [recenzja]

Kadr z filmu "Dziewczyny" /materiały prasowe

Podobnie jak koleżanki zza oceanu z popularnego serialu Leny Dunham o tym samym tytule, tak i trzy młode finki z filmu Alli Haapasalo wkraczają właśnie w dorosłość i przeżywają wszystkie bóle z tym związane. To subtelne, mądre, bezpretensjonalne kino inicjacyjne. Niczego nie udaje, po prostu jest z bohaterkami, ich obawami, marzeniami i pragnieniami.

"Dziewczyny" próbują określić kim są i czego chcą

Już czegoś doświadczyły, już czegoś oczekują, ale nadal próbują określić kim są, czego chcą i jak to osiągnąć. Przede wszystkim czego im brakuje i czego się boją. Radzą sobie z tym różnie. Bywa że Mimmi (Aamu Milonoff) wybucha furią, potrafi nie tylko na kogoś nawrzeszczeć, ale nawet uderzyć. Nie poukładała sobie jeszcze do końca rodzinnych spraw - jej matka ma nowe dziecko, nowego partnera.

Mimmi cieszy się z wolności, samodzielności, mieszkania, pracy. Jednocześnie czuje się coraz bardziej zagubiona. Zakochanie się w Emmie (Linnea Leino) staje się impulsem, który wszystko jeszcze bardziej zaognia i uwypukla. Miłość wcale nie jest odpowiedzią, bo chociaż odwzajemniona, dla otoczenia bezproblematyczna i w pełni akceptowalna, ba! podziwiana, wiąże się z jeszcze innymi lękami i obawami, z nową odpowiedzialnością.

Reklama

Emma również znalazła się na zakręcie. Stara się o sportowy awans do mistrzostw Europy w łyżwiarstwie. Całe jej dotychczasowe życie, 14 lat odkąd zaczęła trenować, podporządkowane jest tej jednej drodze. Trzy razy dziennie ćwiczenia. Ćwiczenia. Ćwiczenia. Ćwiczenia. Kolejne powtórki na lodzie i poza nim. "Straciła" Lutza, skomplikowaną figurę, którą do tej pory wykonywała bez problemu. Teraz za każdym razem upada. Zablokowała się. Opieka trenera mentalnego wcale tu nie pomaga, a nowe uczucie, które zjawia się niespodziewanie, przynosi chwile szczęścia, owszem, ale i wielkiej niepewności. Wcale słodko nie jest, choć bywa pięknie. Emma na nowo musi sobie zadać pytania, na które wydawało się, że od dawna zna odpowiedź. Nie zna.

Rönkkö (Eleonoora Kauhanen) - bogini blond loków - jest w tym samym punkcie życia, co przyjaciółki, chociaż zadaje sobie inne pytania. Emma i Mimmi odnalazły siebie (nawet jeżeli przeżywają wzloty i upadki), z kolei całe ciało i dusza Rönkkö pragnie bliskości. Dziewczyna szuka jej w seksie - bez zobowiązań, przypadkowym, ale szybko przekonuje się, że nie tędy droga i cierpi jeszcze bardziej. Zainteresowanie delikatnego i sympatycznego kolegi nie przynosi ukojenia. Bo nie ma w tym "tego czegoś". I "tego czegoś", tego pragnienia przeniknięcia przez skórę, jedności, udać się nie da. Wcześniej czy później fałsz eksploduje - objawiając się na przykład buntem żołądka.

Fińska odpowiedź na serial "Dziewczyny"?

Czy to "fińska odpowiedź na "Dziewczyny"? Trochę tak, ale film w reżyserii Alli Haapasalo niczego nie naśladuje, nie wchodzi w jakiś dialog z hitem Leny Dunham. Pewne problemy są uniwersalne. Emocjonalny rollercoaster nie nosi państwowej etykietki, wspólny jest dla dziewczyn w Ameryce, Finlandii i Polsce.

Film przekonuje prostotą i bezpretensjonalnością. Scenarzystom Ilonie Ahti i Danieli Hakulinen udaje się uchwycić młodzieńczą spontaniczność i porywczość - bez wielkich traum, ciężkich doświadczeń. To taka normalna historia ze zwykłymi dziewczynami, które chcą czerpać z życia to, co najlepsze. Papierowe postaci ożywiają główne aktorki. Ich naturalność i swoboda przed kamerą sprawiają, że wierzy się w emocje bohaterek, ich intensywność, to młodzieńcze "wszystko albo nic", "tu i teraz", bo czas ucieka.

To bez wątpienia te trzy utalentowane dziewczyny sprawiły, że widzowie festiwalu Sundance w Park City dały filmowi Nagrodę Publiczności. I istnieje duża szansa, że w Polsce też porwą do swojego świata. I to nie tylko swoje rówieśniczki.

6/10

"Dziewczyny", reż. Alli Haapasalo, Finlandia (2022), dystrybutor: Aurora Film, premiera kinowa: 30 września 2022 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dziewczyny (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy