Reklama

Co się w duszy smaży?

"Soul Kitchen", reż Fatih Akin, Niemcy 2009, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 7 stycznia 2011

Hüzün to dla Orhana Pamuka jeden z podstawowych elementów pozwalających zrozumieć turecką duszę. Owym "przygnębieniem charakteryzującym raczej grupę, niż pojedynczego człowieka, zasłaniającym rzeczywistość, a ułatwiającym życie" przeniknięty jest jego "Stambuł". Twórczość Fatih Akina, reżysera urodzonego w Hamburgu w rodzinie tureckiej, wydaje się uciekać od hüzün, od pułapki kulturowego zamknięcia. To raczej próba odnalezienia pomostu łączącego "dwie dusze", o których pisze w "Śniegu" Pamuk. Z pozoru "Soul Kitchen" zaskakuje i odbiega od dotychczasowych filmów Akina. Z pozoru...

Reklama

W "Życiu jest muzyką", podróżując z Alexandrem Hacke po Stambule, Akin odkrywa nie tylko muzyczne tętno miasta. Zamiast melancholii i powrotu do dawnej wielkości, jest ciekawość tego życia tu i teraz, ciekawość miasta otwartego na nowe mody i owe mody również wyznaczającego. W "Głową w mur", przenikniętym tragizmem i poczuciem niemożności wydobycia się z zamkniętego kręgu kulturowego, była niemal anarchistyczna energia (podtrzymywana przez styl reżyserski Akina), która pozwalała bohaterom walczyć nie tylko o wolność wyboru stylu życia, ale przede wszystkim o siebie i o prawdę o sobie. Choć w innym, spokojniejszym klimacie, lecz nadal tę samą prawdę poszukuje podróżujący do Stambułu bohater "Na krawędzi nieba". U Akina Europa zderza się z Turcją, a Turcja z Europą w samej jednostce.

W "Soul Kitchen" po raz kolejny powraca ukochany Hamburg i filmowa energia rodem z "Głową w mur". Tym razem jednak tragizm przesiąknięty jest zabawą samą konwencją, przeniknięty komizmem, ciepłym humorem i doprawiany sentymentalizmem. Zmienia się krąg kulturowy, choć pozostaje on równie hermetyczny - główni bohaterowie to kolejne pokolenie greckich emigrantów, co zaznaczone zostaje w muzyce i imionach bohaterów (za swoisty żart Akina można uznać dzikiego lokatora restauracji o imieniu Sokrates).

Zinos prowadzi restaurację (tytułowa Soul Kitchen) na przemysłowym przedmieściu Hamburga, gdzie serwuje śmieciowe jedzenie z torebek. Jego dziewczyna wyjeżdża do Szanghaju, a brat żąda pracy, by móc w ten sposób choć na parę godzin wyrwać się z więzienia. Na pierwszy rzut oka spelunka, lecz knajpa Zinosa ma swoją duszę i historię tworzoną, jak to zwykle bywa, przez ludzi. Na bohatera zaczynają spadać kolejne nieszczęścia: to wpada sanepid, to kontrola podatkowa, a to ochotę na budynek (a właściwie działkę) ma również dawny kolega Zinosa, który zrobi wszystko, by odkupić Soul Kitchen. Pomoc przychodzi z nieoczekiwanej strony. Gdy Zinosowi "psuje się" kręgosłup, zatrudnia niezwykle oryginalnego nowego szefa kuchni, dość porywczego i nie znającego kompromisów, który jednak ma nieoceniony talent - potrafi wyczarować coś z niczego. Starzy klienci co prawda odchodzą, ale pojawiają się nowi. Jednak jak to czasem bywa, wszystko co piękne, równie szybko lubi się kończyć.

Mała rola Birola Ünela (znanego z "Głową w mur") wspomnianego szefa kuchni, to istna wisienka na torcie i pozostaje jedynie niedosyt, że nie zamieniła się w jeden z głównych elementów ciasta. "Soul Kitchen" nie ma może tej siły wyrazu co poprzednie filmy Akina, potrafi jednak zaczarować swoją bezpretensjonalnością. Twórca bawi się w komedię i atmosfera tej zabawy przenika do samej historii, gdzie ludzie zakochują się w sobie, gdy zderzą się głowami, a kuchnią rządzi "faszysta" o duszy artysty. Wydobywa z kolejnych swoich pomysłów wszystkie smaczki, dzięki czemu nawet jeśli chwilami potrawa wydaje nam się niedosolona, to odpowiednie proporcje innych składników zacierają szybko pierwsze rozczarowanie, pozwalając cieszyć się smakiem i aromatem dobrej zabawy.

6,5/10

Nie wiesz, w którym kinie możesz obejrzeć film "Soul Kitchen"? Sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dusz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy