"Chłopiec z niebios": Każdy jest Meryl Streep [recenzja]

Kadr z filmu "Chłopiec z niebios" /materiały prasowe

"Chłopiec z niebios" Tarika Saleha debiutował w konkursie głównym w Cannes w 2022 roku. Przegrał rywalizację o Złotą Palmę, ale jury pod przewodnictwem Vincenta Lindona wyróżniło jego scenariusz. Po kolejnych pokazach wybór ten okazał się, mówiąc delikatnie, kontrowersyjny. Saleh postawił przed sobą ambitne zadanie pogodzenia kilku konwencji - przede wszystkim kina zaangażowanego politycznie z thrillerem szpiegowskim. Rezultat nie jest do końca zadowalający.

Adam (Tawfeek Barhom), syn ubogiego rybaka, dostaje się na prestiżowy Uniwersytet Al-Azhar w Kairze, najstarszą i najważniejszą uczelnię muzułmańską. Marzenia o lepszym życiu znikają jednak zaraz po przybyciu chłopaka do placówki. Po nagłej śmierci Wielkiego Imama rozpoczyna się walka o sukcesję. Swoich kandydatów mają różne frakcje wewnątrz uczelni. Na wybór chcą wpłynąć także służby bezpieczeństwa, reprezentowane przez stoickiego i bezwzględnego Ibrahima (świetny Fares Fares). Przypadek sprawia, że Adam trafia w sam środek walki o władzę.

Reklama

Twórca "Morderstwa w hotelu Hilton" w przekonujący sposób nakreśla liczne strony konfliktu i ich motywacje. Co z tego, skoro nie działa łącznik między ich interesami i relacjami. Adam to typowa figura naiwnego nowicjusza, który zostaje wciągnięty do wielkiej gry przez przypadek. Startuje jako uczeń, skończy jako mistrz lub największy przegrany. Bohater zaczyna szybko rozumieć reguły gry. Sposób, w jaki udaje mu się wykaraskać z kłopotów, lawirować między niebezpieczeństwami, a nawet obracać sytuację na swoją korzyść, wydaje się niewiarygodny. Poznajemy go jako wystraszonego chłopca, który ma szansę wyjść z trudnej sytuacji finansowej. Szantażowany przez Ibrahima, nie wiadomo kiedy zostaje superszpiegiem. "Z bronią przy skroni każdy jest Meryl Streep" - żartował kiedyś jeden z bohaterów kultowego serialu "Breaking Bad". W tym wypadku to trzykrotna laureatka Oscara mogłaby się uczyć od Adama.

Niewiarygodny protagonista radzi sobie w świecie przedstawionym, ponieważ scenariusz jest pisany pod niego. Nie zliczę błędów logicznych i szczęśliwych zbiegów okoliczności, które działają na jego korzyść. Trudny do przyjęcia jest także fakt, że Adam jest jedyną wtyczką służb wśród kilkuset tysięcy pracujących i uczących się w Al-Azhar. Saleh próbuje odwrócić naszą uwagę od scenariuszowych mielizn na kilka sposobów. Po pierwsze zalewa nas informacjami o uczelni, jej frakcjach i sytuacji politycznej w Egipcie. Przedstawiony świat fascynuje, ale natłok wątków szybko przytłacza i sprawia, że fabuła, zamiast otwierać się na widzów, wydaje się hermetyczna.

Pozostaje zatem ukrycie wad historii dzięki realizacji, która pochłonie widza, zanim do niego dotrze, że to wszystko bez sensu. Miejscami reżyserowi udaje się osiągnąć ten efekt, między innymi w wybitnej scenie, w której dwójka studentów prowadzi pojedynek na cytowanie z pamięci wersetów Koranu. Jednak najczęściej Saleh gubi się w intrydze, wątkach i licznych bohaterach. "Chłopiec z niebios" to ambitny film, który nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Z powodu życzeniowego scenariusza nie sprawdza się jako thriller szpiegowski. Nadmiarem informacji może natomiast przytłoczyć widzów niezaznajomionych z sytuacją w Egipcie. Wydaje mi się, że całość sprawdziłaby się lepiej jako miniserial, którego formuła dawałaby miejsce na wiarygodniejsze zarysowanie protagonisty i intrygi, a oglądającym pozwalała na oddech.

5/10

"Chłopiec z niebios" (Boy from Heaven), reż. Tarik Saleh, Szwecja/Finlandia/Francja/Dania 2022, dystrybucja: M2 Films, premiera kinowa 23 czerwca 2023 roku. Film został zaprezentowany w ramach 16. Festiwalu Filmowego Mastercard OFF CAMERA.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chłopiec z niebios
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy