Cape Bajkonur
"Papierowy żołnierz", reż. Aleksiej German jr., Rosja 2008, Art House, premiera kinowa 20 listopada 2009 roku.
Żołnierz z papieru jest, przyznacie sami, słabym argumentem w walce zbrojnej. Jednak jak uczy, z ducha dialektyczna, zasada rządząca grą w kamień, nożyce i papier, ten ostatni bije pierwszy. Danił Pokrowski jest takim chimerycznym bojownikiem, inteligentem inwestującym swoje lekarskie wykształcenie w zimnowojenny wyścig o prymat w kosmosie.
Danił jest intelektualistą zaangażowanym. Nie hurraoptymistycznym pięknoduchem z klapami na oczach, ale zaangażowanym pomimo wszystko. Sypie mu się doktorat, sypie małżeństwo, szlag trafia pierwszą próbę startu i uczestniczącego w niej pilota, rozkleja się świat naokoło.
Z jednej strony jest Moskwa, laboratoria, dystyngowana, piękna i inteligentna żona, z drugiej zgrzebny kazachski krajobraz byłego łagru i żarliwie oddana prosta kochanka. Dylemat jak z Zanussiego. Tylko, że Danił już nie może funkcjonować ani tu, ani tam. Ani z jednej, ani z drugiej strony nie płynie odpowiedź na pytanie: jak zmobilizować kolejnego kadeta do pilotowania rakiety po katastrofie poprzedniej, co powiedzieć Jurijowi, skoro samemu nie znajduje się oparcia w żadnym systemie symbolicznym, w żadnej intelektualnej procedurze, ani antyintelektualnej emocji.
Dramatyczny autodestrukcyjny wysiłek doktora, stawia go na równi z więźniarką likwidowanego łagru, która prosi o pozostawienie jej w miejscu swojej kaźni. Jedynym domu, który zna.
Danił jest reliktem odchodzącego świata, którego bankructwo pozostawiło po sobie pustynny krajobraz. Żona i kochanka oferują mu przeżycie - schronienie do czasu, kiedy pojawi się jakaś alternatywa, ale dla niego jest już za późno. Zjazd odbywa się po równi pochyłej, bez żadnego spektakularnego bum. Historia Daniła wpisuje się w szerszy krajobraz zagubienia człowieka po upadku wielkiego projektu organizującego jego życie. Trochę jak w "Greku Zorbie" lekarz inwestuje siebie w szalone przedsięwzięcie, które musi zakończyć się wielką, spektakularną katastrofą, nie fizyczną, ale symboliczną.
Film Aleksieja Germana jr. doskonale szafuje faktami, weryzmem i surrealizmem, dla uzyskania pewnego uogólnienia, z jednoczesnym silnym zakorzenieniem w rosyjskiej rzeczywistości lat 60. XX wieku. Doktor Pokrowski, jak wiele innych osób, które znalazły się w sytuacji transformacji nie radzi sobie z bankructwem starego porządku, nie ma sił na podjęcie walki o rekonstrukcję swojego świata. Odchodzi wraz wypełnieniem swojego zadania, natomiast kochanka i żona dostosowują się, tworząc fundament dla nowej rzeczywistości - kolejnego pokolenia, o którym często mówi się, że zostało wychowane przez kobiety.
"Papierowy żołnierz" zgarnął Srebrnego Lwa w Wenecji, a u nas nad Wisłą - Grand Prix, podczas przeglądu filmów rosyjskich "Sputnik nad Polską" i choć nieco mnie to dziwi, to zarazem i cieszy. Film Aleksieja Germana jr. wystawia bowiem nasze przyzwyczajenia percepcyjne na próbę - nie jest rzecz jasna tak radykalny, jak choćby eksperymenty formalne Jamesa Benninga, ale w kontekście tego co pojawia się na ekranach naszych kin, stanowi propozycję wymagającą. Zmusza nas do skupienia, zwolnienia i aktywnego uczestnictwa w łączeniu elementów pochodzących w różnych warstw i porządków rzeczywistości.
Jeśli zatem na "Papierowego żołnierza" trafi miłośnik science-fiction to lepiej żeby było to fan Stalkera, niż Star Treka.
7/10