"Botoks" [recenzja]: Filmowy fake news

Agnieszka Dygant, Katarzyna Warnke, Olga Bołądź i Marieta Żukowska w filmie "Botoks" /Anna Gostkowska / Vega Investments /materiały dystrybutora

Kino Patryka Vegi składa się z ciągłych powtórzeń. Po raz kolejny twórca kręci jakby ten sam film. Zmieniają się jedynie profesje i imiona bohaterów, odgrywanych przez tych samych aktorów. Nie ma co się jednak zżymać ani zanadto lamentować. Filmy Vegi za coś przecież Polacy pokochali.

Być może za to, że jego bohaterowie są twardzi i nieustępliwi. Niezależnie od tego, jak doświadcza ich los, potrafią wyjść obronną ręką. Nie dają sobie czasu na łzy ani na analizowanie tego, co dzieje się dookoła. Szybko podnoszą się po upadkach, brutalnie rozliczają się z tymi, którzy zajdą im za skórę, wyznają zasadę, że albo zjedzą innych, albo sami staną się dla nich pożywką.

Ekranowi bohaterowie działają tak samo, choć w życiu mają pod górkę. Oglądamy lekarzy: Beatę (Agnieszka Dygant), która przeżyła wypadek motocyklowy, w wyniku którego jej partner jest w śpiączce, Patrycję (Marieta Żukowska), którą mąż zostawia dla przyjaciółki, bo ma ładniejsze ciało w miejscach intymnych, Magdę (Katarzyna Warnke), której coraz bardziej ciążą wykonywane przez jej oddział zabiegi aborcji, oraz Danielę (Olga Bołądź), pracownicę koncernu farmaceutycznego, którego - jak mówi w filmie jej szefowa (Grażyna Szapołowska) - od mafii różni jedynie to, że mafia ma mniej pieniędzy. 

Reklama

Te kobiety w kinie artystycznym mierzyłyby się z pracą żałoby, traumą, chodziłyby na bolesne terapie bądź odreagowywałyby przeżycia w używkach. U Vegi na psychologizm nie ma miejsca. Bohaterki szybko się podnoszą i działają z zaskakującą bezwzględnością. Swoje pozycje i atuty fizyczne wykorzystują do realizacji własnych celów - najczęściej majątkowych. Z pacjentami obchodzą się jak z ludźmi gorszego sortu - nie mają poszanowania dla nich ani ich ciał. Potrafią przerażać.

Vega wykorzystuje ten obraz do zbudowania klimatu medycznego horroru, czemu przysługuje się mroczna muzyka Łukasza Targosza i szarpany montaż Tomasza Widarskiego. Z ekranu dobiegają odgłosy gruchotanych kości i lekarskich piłek, którymi tnie się na zmianę gips i ludzkie ciało, nie oszczędzono nam także widoku porodu w wersji jeden do jeden ani będącego ofiarą aborcji płodu.

Vega nie odpuścił sobie nasycenia filmu własnymi poglądami. Regularnie przypomina nam w swojej twórczości, że przeszedł nawrócenie. O ile jednak wątek religijny w "Służbach specjalnych" był wyważony i zintegrowany z całością, o tyle w "Botoksie" jest tak nachalny, że przypomina działania fundacji Pro-Prawo, która oblepiła Polskę plakatami ze zdjęciami martwych płodów. U Vegi jest nawet gorzej, bo te pokazane są w 3D i ruszają się. Oczywiście, gdyby nie to, że pod wpływem takich obrazków lekarka Magda przechodzi przemianę i nad prawem ziemskim zaczyna stawiać prawo boskie, można byłoby uznać podobne widoki za konieczny element tworzenia nastroju horroru.

Ale niekonsekwentny gatunkowo film miota się jedynie między kinem grozy, groteską a tabloidową publicystyką. Najciekawsze w bohaterach jest to, że są praktycznie pozbawieni empatii, co w rękach zdolnego reżysera mogłoby dać ciekawą diagnozę polskiego społeczeństwa, które coraz gorzej radzi sobie ze współodczuwaniem, a wobec służb publicznych jest wyjątkowo w skali europejskiej nieufne.

Vega jednak wykorzystuje ten fakt i jak na populistę przystało rzuca kolejne kamienie w służbę zdrowia (jak wcześniej w służby specjalne i policję), bez analizowania, dlaczego postaci zachowują się w taki sposób. W filmie nie ma też pozytywnych bohaterów, brakuje jakiegokolwiek kontrapunktu. To wizja nieznośnie jednostronna, która mogłaby dać dobry efekt w kinie gatunku (choćby jako karykatura). Twórca podkreśla jednak, że pokazane tu historie są wyjęte z rzeczywistości, marzy mu się dyskusja społeczna o polskiej służbie zdrowia po premierze. Niestety, "Botoks" nie dostarcza materiału do dyskusji. To rodzaj publicystyki opartej na krzykliwym tytule, który rozciągnięto do niewydarzonego artykułu - niepogłębionego i nieciekawego, okazującego się jedynie wprowadzającym niepotrzebne zamieszanie fake newsem. Ma Vega szczęścia, że Polacy lubią fake newsy.

3/10

"Botoks", reż. Patryk Vega, Polska 2017, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 29 września 2017 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Botoks (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy